Maciej Maleńczuk dał obszerny wywiad portalowi Onet.pl, w którym więcej niż o muzyce miał do powiedzenia o polskiej polityce i zamiłowaniu do używek. Nie tylko swoim, ale i tragicznie zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego. - Leszek był cały czas na bani - twierdzi dyżurny buntownik III RP, niestrudzony wróg konserwatyzmu i fan Jezusa.
- Kiedy jeszcze żył Lech, uznawało się, że z dwojga braci, to Jarosław jest tym twardym, a wręcz stalowym politykiem. Lech był ciapowaty, wiecznie podpity i wykłócający się o samolot. Mało kto pamięta, że awantury samolotowe były już wcześniej - stwierdził w rozmowie z Onetem Maciej Maleńczuk. Wcześniej oceniając, że zmarły prezydent "narobił obciachu". Dlatego muzyk bezpardonowo krytykuje jego pochówek obok najbardziej zasłużonych Polaków na Wawelu. - Szlag mnie mały trafił, kiedy Lecha pochowali na Wawelu. Myślałem, że trzeba zginać w boju, a nie w zwyczajnym wypadku, żeby sobie na taki pochówek zasłużyć. Najbardziej mnie wkurza coroczny najazd pisiorów na Wawel. Ale pamiętam, że kiedyś jeden i drugi był wkurzający. Obaj przeginali pałę i wkurzali ludzi - mówi słynący z kontrowersji muzyk, legendarny frontman zespołu Püdelsi, a później Homo Twist.
I nie byłoby w jego opinii nic nowego, gdyby nie poszedł jeszcze o krok dalej. - A Leszek był cały czas na bani - stwierdził. Podkreślając, że jeżeli chodzi o odurzanie się, to akurat on jest w tym temacie specjalistą.
Choć wywiad z nim jest dostępny w sieci od zaledwie kilku godzin, już stał się głównym tematem rozmów wielu Polaków, którzy jak zwykle w takich przypadkach są równo podzieleni. Jedni mówią, że w ten sposób głodny sławy celebryta lży tragicznie zmarłą głowę państwa. Inni obiema rękami podpisują się pod opinią Maleńczuka, podkreślając, że naprawdę wie, co mówi.
Wychowany na alkoholu i narkotykach
I przyglądając się biografii Macieja Maleńczuka trudno nie przyznać, że dziś wypowiada się on o rzeczach, na których się zna. Gdy mowa o alkoholu, narkotykach i zamiłowaniu do odurzania się, trudno znaleźć w polskim życiu publicznym drugą osobę, która tak chętnie zgodzi się opowiedzieć o tym wszystko, co wie. Trudno znaleźć bowiem innego znanego człowieka, który ma za sobą takie doświadczenia, jak Maleńczuk i wciąż jest w stanie o nich mówić. Poza tym, on się swoich narkotycznych i alkoholowych dokonań nie wstydzi, a w pewnym sensie nawet nimi szczyci. W prawie każdej rozmowie.
Maleńczuk o narkotykach
którymi interesował się już od dzieciństwa
- Zawsze poszukiwałem w apteczce mamy czegoś, czym można by się odurzyć. Od dziecka! Bo to u mnie naturalne - powiedział w wywiadzie dla CGM.pl sprzed dwóch lat. Twierdząc wówczas, że w świat używek pomogły mu wejść opowieści, które jako kilkunastoletnie dziecko słyszał o "królu narkomanów". Gdy dorósł dodatkowo zakochał się w tym, co ten król robił. Usłyszał bowiem Jimmiego Hendrixa. Jednak Maleńczuk twierdzi, że nie można za to winić muzyki, ponieważ chęć oderwania się od świadomości towarzyszyła mu już zanim pomyślał o zostaniu muzykiem. - Bardzo szybko napiłem się tej wódki, bardzo szybko zapaliłem papierosa i tak dalej. Być może z innymi jest inaczej. Ze mną to było zupełnie naturalnie - tak wspominał swoją młodość.
W której nie brakowało też traumatycznych wydarzeń, jak agresywny ojczym, czy pobyt w zakładzie karnym, gdzie spędził dwa lata za odmowę pełnienia zasadniczej służby wojskowej. A po wyjściu na wolność, choć zaczął robić muzykę na poważnie, czekała na niego raczej kariera na ulicy. Przez wiele lat Maciej Maleńczuk komponowane przez siebie piosenki wykonywał nie na festiwalach, a na ulicach Krakowa, czy Warszawy. Często podkreśla więc, że to ulica nauczyła go życia. Także tam nauczył się więc jeszcze więcej o używkach.
Komentator polityczny
Dlatego, gdy w rozmowie o byłym prezydencie Jacek Nizinkiewicz mówi mu, że zarzucając Lechowi Kaczyńskiemu pijaństwo przesadza obrażając zmarłego, doświadczony życiowo muzyk z pełną stanowczością odpowiada, że po prostu się na tym bardzo dobrze zna. - Ja już się na tym doskonale znam i wiem kiedy ktoś jest na bani. A Leszek na wielu wystąpieniach państwowych był podpity - twierdzi Maleńczuk. - Widziałem po oczach, że Lech Kaczyński był podpity. Bywał wesoły, miał iskierki w oczach, uśmiech pojawiał się na jego twarzy z niewiadomego powodu… - dodaje.
Mając zapewne świadomość, że po opublikowaniu tych słów stanie się dla bardzo wielu ludzi wrogiem numer jeden. Bo Maciej Maleńczuk do nienawiści wobec niego jest przyzwyczajony nie mniej, niż do bycia na bani. Kilka lat temu "Playboy" pytał Maleńczuka właśnie o to, ile osób jego zdaniem uważa go za chama i świnię. - Myślę, że jakieś 25 proc. społeczeństwa. Czytając niektóre posty w internecie, mogę to stwierdzić z całą pewnością. Jestem dla nich dodatkowo skurwysynem i pederastą. Najśmieszniejsze sytuacje powstają, kiedy na przykład przyjeżdża do naszych dzieci lekarz i jest zdziwiony, że mieszkamy w normalnym domu - opowiadał.
O nienawiści do Mickiewicza
"Ch... w Litwę! Jaka Litwo?!"
Także i wówczas próbując zająć wyraźne stanowisko w sprawie polityki. Pytany o ocenę polskich prezydentów, bez wahania przyznał, że najgorzej ocenia Lecha Kaczyńskiego. Jednak za jego życia Maleńczuk nie miał o nim do powiedzenia tyle, co dzisiaj. - A najlepiej, z bólem muszę to przyznać, oceniam Kwaśniewskiego. Choć Wałęsa też zrobił kupę dobrych rzeczy, więc psy trzeba z niego spuścić - dodawał. Nie mniej ochoczo wypowiadając się także o Kościele.
Przeciwnik Kościoła, fan Jezusa
Benedykt XVI był już wtedy papieżem od trzech lat, ale Maleńczuk chętnie ocenił, jak radzi sobie "nowy" Ojciec Święty. - Myślę, że Niemiec jest doskonały na tym stolcu. Jestem wielkim antyklerykałem. Nigdy tego nie ukrywałem. Ale z drugiej strony nie mogę powiedzieć, że jestem ateistą. Jakiś absolut chyba istnieje, ale jakie jego miano, nie wiem. Może Lucyfer - stwierdził. Przyznając, że lubi robić sobie żarty z religii. Tak, jak wówczas, gdy udawał, że został muzułmaninem. Jak stwierdził, tylko dlatego, by "zobaczyć baranów gotowych w to uwierzyć". - Okazało się, że wszyscy uwierzyli. Do tej pory ciągnie się za mną ten islam. A mówi się, że mamy wolność wyznania. Gówno prawda - oceniał.
Jednak w charakterystycznym dla siebie dążeniu do kontrowersji Maleńczuk w pewnym sensie próbuje chyba wzorować się na samym... Chrystusie. Do fascynacji mesjaszem Chrześcijan przyznał się kiedyś w rozmowie z Michałem Cichym dla "Gazety Wyborczej". - W ogóle Jezus jest w porządku. Ja lubię Jezusa. Uważam, że wcale nie był taki łagodny, jak się go przedstawia. Podburzał tłumy. Wystarczy się trochę wczytać w Biblię, żeby zobaczyć, że to był zadymiarz. On jak wpadał w szał, to wszyscy spieprzali - zachwycał się.
Myślę, że jakieś 25 proc. społeczeństwa [nienawidzi go - red.]. Czytając niektóre posty w internecie, mogę to stwierdzić z całą pewnością. Jestem dla nich dodatkowo skurwysynem i pederastą.