Paweł Kukiz to nadal bardziej trybun ludowy niż polityk. Tak też przemawia. Wzbudza przy tym skrajne emocje. I sam im ulega. Ta energia, którą gromadzi Kukiz może w końcu wybuchnąć. I tego się boję. Boję się Pawła Kukiza.
Wieczór wyborczy 10 maja 2015 r., Lubin. Największy sukces w politycznym życiu Pawła Kukiza, który według sondaży zdobył ponad 20 proc. głosów. Jego pierwsza reakcja? Kilkuminutowa tyrada wygłoszona pod adresem dziennikarzy TVN24 i programu "Czarno na białym".
Wieczór nienawiści
– Ostatnie dni przed końcem kampanii to był popis TVN24 i tym podobnych reżimowych mediów. To były popisy. Osiągnęliście mistrzostwo propagandy. Mistrzostwo – krzyczał Kukiz. Tłum reagował głośnymi gwizdami. – Przebiliście swoje wcześniejsze wzory. Przebiliście komunistów. Jesteście mistrzami manipulacji, w 80 proc. kupieni przez zagranicę. Jesteście straszni! – podkręcał emocje.
Dopiero później zaczął dziękować swoim współpracownikom. W głosie Pawła Kukiza słychać było nie radość z wygranej, ale właśnie złość, czy wręcz nienawiść. Podobnie reagował tłum zebrany w lubińskiej hali. Kukiz zamiast wzniecać radość i nadzieję, wzniecał tylko gniew i negatywne emocje.
Pod dyktando emocji
Przede wszystkim sam im uległ. Kukiz co chwilę przerywał, pewnie próbując nieco ochłonąć, ale to nic nie dawało i dalej kontynuował swoją połajankę. Politycy, czy mówcy wiecowi wielokrotnie wplatają w swoje przemówienia skrajne emocje. Ale robią to z wyrachowania, z rozmysłem, by osiągnąć określony efekt.
Muzyk wielokrotnie dawał dowody tego, że każdą krytykę bierze personalnie. Jeszcze zanim na poważnie zajął się polityką potrafił dzwonić do dziennikarzy, którzy napisali tekst krytykujący jednomandatowe okręgi wyborcze. Kiedy określiłem go spadkobiercą wyborców Janusza Palikota i Janusza Korwin-Mikkego, zostałem nazwany obrońcą systemu i porównany do żołnierza obcej armii. Tak ostro nie reagują nawet najbardziej krewcy przedstawiciele PiS, a mają do tego nieporównanie więcej powodów.
"Dopadnę was"
Kiedy Paweł Kukiz został radnym i musiał opublikować oświadczenie majątkowe, bardzo ostro zareagował też na to, że media opisują jego majątek. Groził nawet, że sam zajmie się tymi, którzy w jakikolwiek sposób narażą na nieprzyjemności jego rodzinę.
Gdy wystartował w wyborach prezydenckich i zainteresowanie mediów nim i jego poglądami się zwielokrotniło, Kukiz nadal intensywnie śledził publikacje o sobie, często odnosząc się do nich w komentarzach, czy na Facebooku. Dla polityka będącego na świeczniku przywiązywanie tak dużej wagi do publikacji o sobie jest zabójcze. – Jeżeli któryś z Was tknie moją Rodzinę, osobiście was dopadnę – groził dziennikarzom.
Publiczna połajanka
Polityk musi mieć twardą skórę i nie załamywać się pod wpływem medialnej krytyki. Bo opinia publiczna ma prawo także do poznania negatywnych opinii o nim. Paweł Kukiz długo gromadził w sobie złość. Dał jej ujście podczas wieczoru wyborczego. I to nie tylko w czasie pierwszego przemówienia, ale i później, kiedy na scenie zorganizowano briefing. Dziennikarze musieli zadawać pytania przed setkami widzów.
Reporter Polskiej Agencji Prasowej zadał pytanie, a Kukiz kiedy tylko usłyszał jego afiliację zaczął sztorcować PAP za kolejność podawania nazwisk kandydatów w porannej depeszy. To przerodziło się w kolejną połajankę pod adresem dziennikarzy. Szybko przekonał się jakie mogą być tego efekty. Ktoś z widowni fuknął na dziennikarkę, która się uśmiechała. W tym przypadku Kukiz jednak ją wybronił.
Moc=odpowiedzialność
Ale aż strach pomyśleć, co by się stało, gdyby ktoś w tłumie zaczął skandować "ukarać ich", "niech zapłacą za swoje". Ten tłum nie jest racjonalny. Ulega emocjom. Jest gwałtowny i brutalny. Aby nad nim zapanować trzeba samemu być niezwykle opanowanym i racjonalnym. Kukiz nie jest. Podczas któregoś z kolejnych wieców może na tyle rozbudzić emocje zwolenników, że nie będzie w stanie ich okiełznać.
W takich przypadkach wystarczy iskra. Tym bardziej, że wielu wyborców Pawła Kukiza nie traktuje go jak polityka, którego wybrali ze względu na program, na podstawie racjonalnego osądu, ale jak Mesjasza, który ma wreszcie pomóc im zrzucić kajdany. Widzę to chociażby po tonie komentarzy pod nieprzychylnymi wobec Kukiza artykułami czy mailach, które przysyłają jego zwolennicy.
Bo dla nich jakakolwiek krytyka polityka, to wręcz atak personalnie na nich samych. Próba obrony systemu, który przecież Kukiz chce zniszczyć. Dlatego stoją murem za swoim kandydatem, za swoją nadzieją. Taka moc to ogromna odpowiedzialność. Paweł Kukiz nie wygląda na osobę, która jest w stanie ją udźwignąć. Dlatego boję się Pawła Kukiza.