Przemysław Wipler obwinia policjantów i uważa, że brutalnie się z nim obeszli.
Przemysław Wipler obwinia policjantów i uważa, że brutalnie się z nim obeszli. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Reklama.
Poseł Wipler, prawa ręka Janusza Korwin-Mikkego, nie przyznaje się do stawianych mu zarzutów i przedstawia swoją wersję wydarzeń, w której to policjanci odpowiadają za całe zajście. Jak tłumaczy polityk, w dniu, w którym doszło do zdarzenia, został bezpodstawnie zaatakowany i poturbowany przez mundurowych, tylko dlatego, że chciał stanąć w obronie obcego mężczyzny.
Policjanci inaczej zapamiętali całe zajście. Według nich, Wipler zachowywał się agresywnie i chciał im dyktować, co mają robić. Poseł był pod wpływem alkoholu, w krwi miał 1,4 prom. alkoholu. Na konferencji po zdarzeniu Wipler nie prezentował się najlepiej - na jego twarzy widoczne były ślady interwencji policjantów. Poseł powiedział wtedy, że lekarze stwierdzili u niego uszkodzenie rogówki i liczne stłuczenia oraz otarcia.
Całe zajście zostało uwiecznione na monitoringu - co, zdaniem Wiplera, ma stanowić koronny dowód w sprawie i świadectwo jego niewinności. – Na szczęście nagrania są. Miliony Polaków widziały jak wyglądało całe to zdarzenie. Jak wiele nieprawd i krzywd na temat tego, co się stało, zostało wypowiedzianych przez różne osoby publiczne - powiedział przed rozprawą Wipler.
Posłowi grozi trzyletnia odsiadka za kratami. Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście chce zakończyć rozprawę we wrześniu. Wcześniej Prokuratura Okręgowa nie dopatrzyła się winy po stronie policjantów.
Źródło: TVN24