
Było ich trzynastu, wszyscy wysoko postawieni, wszyscy też nie godzili się na reformy w kraju, który już od wielu lat znajdował się nad przepaścią. Pomimo tego, poprosili o zbrojne wsparcie rosyjską carycę. Czy spodziewali się, że Polska rychło upadnie, a rodacy na zawsze wyklną ich z pamięci?
A że Rzeczpospolita pobita i w rękach swych ciemiężycielów moc całą mająca, własnymi z niewoli dźwignąć się nie może siłami, nic jej innego nie zostaje, tylko uciec się z ufnością do Wielkiej Katarzyny, która narodowi sąsiedzkiemu, przyjaznemu i sprzymierzonemu, z taką sławą i sprawiedliwością panuje, zabezpieczając się tak na wspaniałości tej wielkiej monarchini, jako i na traktatach, które ją z Rzeczpospolitą wiążą.
Żądania nasze są, aby Rzeczpospolita udzielną, samowładną, niepodległą, w granicach całą została, bo od wieków nikomu podległą i czyją własnością, dziedzictwem, nie była. Żądamy wolności, narodowi naszemu przyzwoitej, bo w niej przodkowie nasi od wieków żyli, bośmy się w niej porodzili i umierać chcemy.
Dziś jeszcze, Miłościwy Panie, przystąpić potrzeba do konfederacji targowickiej, nie jutro; każdy moment jest drogi, bo krew Polaków go oblewa.
Napisz do autora: waldemar.kowalski@natemat.pl
