Andrzej Duda jako wiceminister sprawiedliwości był najbliższym współpracownikiem Zbigniewa Ziobry.
Andrzej Duda jako wiceminister sprawiedliwości był najbliższym współpracownikiem Zbigniewa Ziobry. Fot. Jerzy Gumowski / AG
Reklama.
Andrzej Duda związał się z PiS-em w 2005 roku, kiedy zaczął pracę jako ekspert jego Klubu Parlamentarnego. Bardzo szybko, bo już 1 sierpnia 2006 roku wszedł do powołanego dwa tygodnie wcześniej rządu Jarosława Kaczyńskiego.
Człowiek Ziobry
Zbigniew Ziobro zaproponował mu stanowisko wiceministra (w randze podsekretarza stanu) w Ministerstwie Sprawiedliwości. Duda miał odpowiadać za legislację (czyli współpracę z Sejmem), współpracę międzynarodową oraz informatyzację wymiaru sprawiedliwości (prokuratur i sądów).
To proces nadal niedokończony, kolejne rządy zmagają się z poszerzeniem pakietu usług dostępnych przez internet. Zasługą Ziobry i Dudy jest rozpoczęcie informatyzacji, ale nie obyło się bez poważnych błędów, które miały wpływ na późniejszy przebieg procesu.
Uzależnieni
Jednym z nich było niezadbanie o tzw. neutralność technologiczną. Ministerstwo Sprawiedliwości rozpisało przetarg na system rejestrujący dźwięk w salach rozpraw. W jego warunkach pojawiła się nazwa jednego z producentów (Windows), co znacząco ograniczało konkurencyjność przetargu.
Duda podczas swojego urzędowania w Ministerstwie Sprawiedliwości sporo czasu spędzał w Sejmie. Zajmował się m.in. zmianą konstytucji wprowadzającą ekstradycję do polskiego prawa. To było dostosowanie naszej ustawy zasadniczej do prawa Unii, w którym istnieje Europejski Nakaz Aresztowania. Musiał świecić oczami przed posłami za swój rząd, który nie zdążył przygotować stanowiska ws. zmian ustawy zasadniczej. Dwa miesiące później jednak chwalił się posłom, że nasz kraj sprawnie wprowadza wymagane przez UE zmiany i dostrzegają to ministrowie innych krajów wspólnoty.
"Druga Azja"
Już w czasach pracy u Zbigniewa Ziobry u Dudy było widać elementy niechęci do dużych sieci handlowych, które kandydat PiS chce obłożyć dodatkowymi podatkami. Podczas prac nad przygotowaną przez Lecha Kaczyńskiego ustawą zakładającą karanie przedsiębiorców, którzy łamią prawa pracowników, Duda przepuścił prawdziwą szarżę na sieci marketów.

Andrzej Duda: My nie możemy dopuścić do sytuacji, aby u nas powstał czy był akceptowany dziki kapitalizm. Nie możemy dopuścić do tego, żeby u nas się wytworzyła Azja, bo niedługo doprowadzimy do tego, że w ramach realizowanych zysków małe dzieci będą zatrudniane w przedsiębiorstwach.

(Poseł Adam Szejnfeld: Ale co pan opowiada!)

(Poseł Ewa Wolak: W jakim kierunku my zmierzamy?)

AD: No, takie są fakty. Wiadomo, że przedsiębiorcy chcieliby zarobić jak najwięcej, takie jest ich zadanie, ale zadaniem państwa jest również ich miarkować. Też pomagać im w działalności, ale tej uczciwej działalności. Projekty proponowane zmierzają w tym kierunku, a państwo przeciwko temu protestujecie. Można zadać pytanie: Czy państwo jesteście Platformą Obywatelską, czy jakąś platformą oligarchiczną?
Czytaj więcej

Posiedzenie Sejmu 16.03.2007 r.
W obronie złego prawa
Andrzej Duda pracował też nad ustawą o komornikach, która po incydencie z Mławy, gdzie asesor komorniczy zajął traktor nieobciążonego długami rolnika, jest tak krytykowana. Co więcej, Duda bronił w Sejmie przepisów, które pozwoliły na to działanie. Zniosły one ograniczenie działania komorników tylko do rejonu działania ich sądu i pozwoliły na działanie w całym kraju. Dzięki nim asesor z rejonu Łódź-Śródmieście mógł działać pod Mławą, w województwie Mazowieckim. Tak Duda odpowiadał na wątpliwości posłów.
Andrzej Duda
jako wiceminister sprawiedliwości

Są to przepisy, które dają możliwość taką, że komornik szczeciński - weźmy najbardziej skrajny przykład - będzie działał, powiedzmy, w Przemyślu. Proszę państwa, a dlaczego nie? Jeżeli poważny przedsiębiorca w Szczecinie będzie miał swojego wypróbowanego, dobrze działającego komornika szczecińskiego i dłużnika w Przemyślu (...) to, proszę państwa, przecież jest to jego święte prawo. Właśnie to daje mu swobodę i on zwiększa swoją szansę na odzyskanie pieniędzy. Czytaj więcej

Źródło: Posiedzenie Sejmu z 15.03.2007 r.
Ramię w ramię z komunistycznym sędzią
Duda był bliskim współpracownikiem Zbigniewa Ziobry, który wtedy jeszcze był Prokuratorem Generalnym. Podległa mu prokuratura ma na swoim koncie tak pamiętne występy jak słynna konferencja z "gwoździem do trumny", jakim miał być dyktafon z nagraną rozmową z Andrzejem Lepperem. Był to jeden z odprysków słynnej afery gruntowej, która ostatecznie złamała koalicję PiS-Samoobrona-LPR. Szef CBA Mariusz Kamiński został za nią niedawno skazany na trzy lata więzienia (wyrok nieprawomocny).
Trzy miesiące przed Dudą do grona zastępców Ziobry dołączył też Andrzej Kryże. Od lat 70. ten były sędzia należał do PZPR, a w 1979 r. skazał Adama Wojciechowskiego z Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela za pobicie milicjanta. Rok później skazał m.in. Bronisława Komorowskiego i Andrzeja Czumę za twierdzenie, że PRL nie jest niepodległym państwem i zorganizowanie obchodów Święta Niepodległości. W 2007 r. Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu stwierdziła, że sędziowie przekroczyli uprawnienia i nie dopełnili obowiązków. Kryże pracował w ministerstwie aż do listopada 2007 roku.
W żadnej z tych spraw nie było słychać protestu kandydata PiS na prezydenta. Andrzej Duda przychodził do resortu sprawiedliwości jako ekspert. Szybko stał się politykiem, który wchodził w utarczki słowne z posłami i twardo bronił pomysłów swojego zwierzchnika Zbigniewa Ziobry. Zapewne dlatego, kiedy przychodził do Kancelarii Lecha Kaczyńskiego miał opinię "podrzuconego przez Ziobrę".