Statystyczna pensja według GUS z miesiąca na miesiąc jest coraz wyższa. Mimo to ze sklepów wcale nie wynosimy więcej zakupów. Dlaczego? Według raportu Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, ceny rosną w Polsce przed Euro 2012. Warto robić zapasy?
Chleb, warzywa, jaja, alkohol - to tylko niektóre produkty, jakie przed wakacjami zdrożeją w Polsce. Mimo że ich ceny już są rekordowe, eksperci prognozują dalsze wzrosty. Jak podał w ostatnim komunikacie Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, jedzenie podrożeje, bo będzie na nie większy popyt. A wszystko, zdaniem instytucji, przez piłkarskie Mistrzostwa Europy.
O tym, że żywność zdrożeje przed Euro donosił już kilka dni temu “Dziennik Gazeta Prawna”. Zdaniem gazety, warto robić zapasy, bo w dużych miastach więcej zapłacimy za jedzenie i napoje nawet o 10 proc. “DGP” cytuje sklepikarzy, którzy przyznają, że dla nich okres korków w centrach miast i ogromnej liczby turystów to sposób na dodatkowy zarobek. Jak podał GUS w ostatnim komunikacie, w marcu najbardziej zmieniły się ceny jaj, które podrożały aż o jedną czwartą, ryżu i warzyw.
Ekonomiści są wobec tezy Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej sceptyczni, ale przyznają, że ze sklepów za te same pieniądze faktycznie wynosimy coraz mniej.
- Wzrost cen przed Euro może mieć jakiś lokalny charakter, ale nie sądzę, aby w miastach, które nie są związane z turniejem przyniósł on jakąś zmianę - mówi dr Bohdan Wyżnikiewicz z Instytutu Badań nad Gospodarką. - Trudno, żeby Suwałki podnosiły ceny, bo w Warszawie jest mecz - mówi i zaznacza, że wzrost cen żywności to skomplikowany proces, na który wpływa bardzo wiele czynników.
Podobne zdanie ma Ireneusz Jabłoński z Centrum Adama Smitha, który przyznaje, że choć wynagrodzenia rosną, przeciętny Polak z pewnością drożejącą żywność zauważy. - Wzrost wynagrodzeń jest w ostatnim czasie mniej więcej równoważny wzrostowi cen.
Znaczy to, że statystycznie rzecz biorąc wzrost ten nie powinien być zauważalny - mówi. - Ale to tylko statystyka. Wzrostu cen jest nie zauważą osoby zarabiające powyżej średniej krajowej, ale z pewnością będzie odczuwalne dla biedniejszych, których jest więcej - dodaje.