
Wkrótce w mediach pojawią się kolejne taśmy nagrane przez kelnerów w Sowie i Przyjaciołach. Ich bohaterami mają być Leszek Miller, Aleksander Kwaśniewski, ale też Bartłomiej Sienkiewicz. Jeśli plotki się potwierdzą będzie to kolejna publikacja, której głównym bohaterem będzie były minister spraw wewnętrznych.
REKLAMA
Od roku "po mieście" krążą taśmy. Po tym jak tygodnik "Wprost" opublikował kilka nagrań polityków było tylko kwestią czasu, aż zaczną pojawiać się kolejne. Afera taśmowa odżyła przed drugą turą wyborów prezydenckich za sprawą Cezarego Gmyza i "Do Rzeczy". W tygodniku opublikowano fragmenty rozmowy byłej wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej z szefem CBA Pawłem Wojtunikiem.
W cieniu spalonej budki
W rozmowie poruszono wiele wątków, pada w niej kilka kontrowersyjnych stwierdzeń. Na przykład opinia Bieńkowskiej o Januszu Piechocińskim czy ocena dramatycznej sytuacji w górnictwie. Pojawia się też słynne zdanie o pracy za 6 tys. zł, które stało się ważnym motywem końcówki kampanii wyborczej.
W rozmowie poruszono wiele wątków, pada w niej kilka kontrowersyjnych stwierdzeń. Na przykład opinia Bieńkowskiej o Januszu Piechocińskim czy ocena dramatycznej sytuacji w górnictwie. Pojawia się też słynne zdanie o pracy za 6 tys. zł, które stało się ważnym motywem końcówki kampanii wyborczej.
Tymczasem Gmyz i jego redakcja postanowili poświęcić okładkę Bartłomiejowi Sienkiewiczowi. Oparli ją na relacji z trzeciej ręki, wypowiedzianej między jednym a drugim wątkiem. Ani Wojtunik ani Bieńkowska nie rozwinęli tematu. Ale okładka tygodnika pozostawia jasną sugestię "Tajemnica spalonej budki" = Bartłomiej Sienkiewicz. Dopiero niżej, mniejszym i zlewającym się z tłem drukiem zadano pytanie, czy to były szef MSW zlecił spalenie strażnicy przed rosyjską ambasadą.
Od Rzeczy
Temat praktycznie wcale nie przebił się do świadomości społecznej. Rozemocjonował tylko nieco skrajną prawicę i dał narodowcom materiał na kilka pozwów. Pozostawiona przez Gmyza w cieniu wypowiedź Bieńkowskiej o 6 tys. zł żyła znacznie dłużej w internecie.
Temat praktycznie wcale nie przebił się do świadomości społecznej. Rozemocjonował tylko nieco skrajną prawicę i dał narodowcom materiał na kilka pozwów. Pozostawiona przez Gmyza w cieniu wypowiedź Bieńkowskiej o 6 tys. zł żyła znacznie dłużej w internecie.
Decyzja redakcji "Do Rzeczy" jest też o tyle niezrozumiała, że dzisiaj Bartłomiej Sienkiewicz jest na obrzeżach polityki. Został szefem partyjnego think tanku PO, czyli Instytutu Obywatelskiego. To niezbyt eksponowana funkcja, bo czy ktoś pamięta poprzednika Sienkiewicza (z całym szacunkiem dla Jarosława Makowskiego)? Sienkiewicz pojawia się czasem w mediach jako przedstawiciel PO, ale jest komentatorem i analitykiem, nie decydentem.
Największy przegrany
Były minister spraw wewnętrznych jest człowiekiem, który najbardziej stracił na taśmach. Radosław Sikorski przestał być ministrem spraw zagranicznych, ale został Marszałkiem Sejmu. Jacek Rostowski już w momencie ujawnienia taśm nie był ministrem, ale od niedawna jest szefem doradców Ewy Kopacz. Marek Belka nadal jest na stanowisku, podobnie jak minister skarbu Włodzimierz Karpiński. Pawła Grasia Donald Tusk zabrał do Brukseli. Tymczasem Sienkiewicz dopiero po wielu miesiącach objął mało eksponowaną funkcję w Instytucie Obywatelskim. Mimo to prawicowe media, ale także niektórzy działacze Platformy Obywatelskiej uważają, że powinien w ogóle zniknąć z polityki.
Były minister spraw wewnętrznych jest człowiekiem, który najbardziej stracił na taśmach. Radosław Sikorski przestał być ministrem spraw zagranicznych, ale został Marszałkiem Sejmu. Jacek Rostowski już w momencie ujawnienia taśm nie był ministrem, ale od niedawna jest szefem doradców Ewy Kopacz. Marek Belka nadal jest na stanowisku, podobnie jak minister skarbu Włodzimierz Karpiński. Pawła Grasia Donald Tusk zabrał do Brukseli. Tymczasem Sienkiewicz dopiero po wielu miesiącach objął mało eksponowaną funkcję w Instytucie Obywatelskim. Mimo to prawicowe media, ale także niektórzy działacze Platformy Obywatelskiej uważają, że powinien w ogóle zniknąć z polityki.
Obalić Sienkiewicza
Ale Sienkiewicz naraził się nie tylko wewnętrznej konkurencji. Przede wszystkim zadarł z importerami taniego rosyjskiego węgla, który zalał polski rynek i walnie przyczynił się do kłopotów polskiego górnictwa. Jednym z inwestorów w branży handlu węglem był Marek Falenta, którego kelnerzy z Sowy i Przyjaciół wskazują jako swojego zleceniodawcę.
Ale Sienkiewicz naraził się nie tylko wewnętrznej konkurencji. Przede wszystkim zadarł z importerami taniego rosyjskiego węgla, który zalał polski rynek i walnie przyczynił się do kłopotów polskiego górnictwa. Jednym z inwestorów w branży handlu węglem był Marek Falenta, którego kelnerzy z Sowy i Przyjaciół wskazują jako swojego zleceniodawcę.
Po protestach górniczych na Śląsku Donald Tusk wyznaczył Sienkiewicza i jego resort do ukrócenia niekorzystnego dla polskich kopalń importu. Ten szybko wziął się do pracy i niedługo potem ABW i CBŚ zatrzymały 10 menadżerów z firmy Falenty. Zarzucono im oszustwa, pranie brudnych pieniędzy i wyłudzenia podatków.
Kolejny atak
Falenta został zatrzymany krótko po ujawnieniu taśm w czerwcu 2014 roku. Wielu odczytało ich wypuszczenie jako jego uderzenie wyprzedzające. Podobnie jest teraz, bo kilkanaście dni po publikacji Gmyza zatrzymano Falentę i zarzucono mu korupcję (miał przekupić lekarza, by ten wystawił mu lewe zwolnienie lekarskie). Jednak największym zagrożeniem dla biznesmena jest rozpoczęte niemal rok temu śledztwo ws. zlecenia podsłuchów. Falenta ma w nim status oskarżonego, choć nie przyznaje się do winy.
Falenta został zatrzymany krótko po ujawnieniu taśm w czerwcu 2014 roku. Wielu odczytało ich wypuszczenie jako jego uderzenie wyprzedzające. Podobnie jest teraz, bo kilkanaście dni po publikacji Gmyza zatrzymano Falentę i zarzucono mu korupcję (miał przekupić lekarza, by ten wystawił mu lewe zwolnienie lekarskie). Jednak największym zagrożeniem dla biznesmena jest rozpoczęte niemal rok temu śledztwo ws. zlecenia podsłuchów. Falenta ma w nim status oskarżonego, choć nie przyznaje się do winy.
Do chwili wydania prawomocnego wyroku nie będzie pewności, kto stoi za aferą, która jak się wydaje miała za cel zdymisjonowanie Sienkiewicza, a gdy do tego nie doszło obalenie rządu Tuska. Czy teraz były minister spraw wewnętrznych musi się przygotować na kolejne uderzenie?
Napisz do autora: kamil.sikora@natemat.pl
