Kolejne nielegalne serwisy z filmami i serialami przestają działać, a wszystko wskazuje na to, że ich "czarna lista" w najbliższym czasie poszerzy się o kolejne pozycje. Dlaczego? Czy skończy się bezkarność piratów? Jakich sztuczek próbują, by uniknąć odpowiedzialności? Oto, co warto wiedzieć.
Najpierw Kinomaniak, potem eKino.tv, Scs.pl i Zalukaj.pl, w końcu Seansik.tv i tnttorrent.info. Dlaczego internauci już nie mogą z tych serwisów korzystać? Policjanci w całym kraju prowadzą akcję, która wymierzona jest w autorów stron, którzy "bez uprawnień rozpowszechniają nielegalnie zwielokrotnione filmy". Odpowiedzią na pytanie, dlaczego serwisy znikają, jest więc art. 116 ustawy o prawie autorskim:
Warto dodać, że w przypadku takich serwisów nie zawsze chodzi wyłącznie o prawa autorskie. Np. serwis eKino.tv znalazł się na "czarnej liście", bo mieliśmy do czynienia z praniem brudnych pieniędzy – zyski z dystrybucji filmów wyprowadzane były za granicę. Sprawa zaczęła się od doniesienia złożonego przez dystrybutorów, którzy skarżyli się, że przez serwis ponieśli straty na ponad 60 mln złotych. Na początku była umarzana z powodu niewykrycia sprawcy, dopiero wątek brudnych pieniędzy pozwolił doprowadzić do zamknięcia strony i schwytania tych, którzy za nią stali.
DLACZEGO WCIĄŻ JEST ICH SPORO?
Trudno nie ulec wrażeniu, że los serwisów z filmami i ich autorów zależy od determinacji policji. W opisanym przypadku eKino.tv funkcjonariusze chwalili się, że "prowadzą proces wykrywczy trwający czasem kilka miesięcy, a nawet lat" i że ustalenie sprawców przestępstw ma miejsce "dzięki wnikliwości, osobistym kompetencjom i zawodowej pasji".
Czasem tych cech jednak brakuje. Dlatego wciąż zdarzają się przypadki umarzania postępowań ze względu na niewykrycie sprawcy. Policja nie jest w stanie ustalić, kto kryje się za stroną, więc nie ma kogo ścigać. Ostatnia akcja to bardzo pozytywny przykład i zapowiedź końca spraw porzuconych, bo nie ma sprawcy.
Rozwojowi opisywanych serwisów sprzyja coś jeszcze – kary. – Wyroki są zazwyczaj w zawieszeniu. Czasami sądy orzekają kilkudziesięciotysięczne grzywny – alarmował już kilka lat temu dr Wojciech Machała, specjalista od prawa autorskiego z Uniwersytetu Warszawskiego.
NA CZYM POLEGA "HACZYK" REGULAMINU?
W komentarzach pod tekstami o zamykaniu stron internauci piszą, że niedługo będziemy płacić właścicielom serwisów odszkodowania, bo "zamykanie serwisu, który nie udostępnia filmów, a jedynie trzyma bazę linków, to jak skazanie właściciela spożywczego za to, że ktoś zabił u niego klienta". To też kwestia warta wyjaśnienia.
Faktem jest, że same serwisy w ten sposób próbują asekurować się już w regulaminach. Na przykład z regulaminu "Kinomaniaka" wynikało, że filmy były zamieszane w serwisie przez samych użytkowników, a zgodnie z regulaminem użytkownik mógł zamieścić w serwisie tylko takie materiały, które nie naruszają praw osób trzecich. W ten sposób serwis chciał pozbyć się odpowiedzialności prawnej.
Problem w tym, że nie jest to takie proste. "Faktycznie, zgodnie z przepisami ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, nie ponosi odpowiedzialności ten kto tylko udostępnia zasoby systemu teleinformatycznego w celu przechowywania danych przez usługobiorcę. Jednak odpowiedzialność ta jest wyłączona jedynie wówczas jeżeli udostępniający zasoby nie wie o bezprawnym charakterze danych i pod warunkiem, że uniemożliwi dostęp do tych danych, jeżeli otrzyma urzędowe zawiadomienie lub inną wiarygodną wiadomość o bezprawnym charakterze danych" – brzmi opinia kancelarii prawnej Traple Konarski Podrecki i Współnicy.
Wniosek? "Kinomaniak" i podobne serwisy jednak ponoszą odpowiedzialność. Po pierwsze, powinny współpracować z organami ścigania w sprawie nielegalnie rozpowszechnianych treści. Po drugie, trudno założyć, że administratorzy nie mają świadomości, iż wgrany film nie pochodzi od producenta czy dystrybutora.
CO GROZI TEMU, KTO OGLĄDA FILMY W SIECI?
Nic. Prawnicy potwierdzają, że oglądanie filmów np. za pośrednictwem serwisów streamingowych jest legalne. Nie ma tu znaczenia, czy film został udostępniony za zgodą podmiotu, który posiada prawa autorskie. Pisaliśmy już o tym, że kluczowe jest pojęcie “eksploatacja utworu”. Oglądanie nie jest eksploatacją, pobieranie i rozpowszechnianiem owszem.
Należy też uważać na osoby podszywające się w sieci pod policjantów, które “ścigają” użytkowników serwisów z filmami. Na forumprawne.org opisywano swego czasu historię dziewczyny, która dostała komunikat z paragrafami dotyczącymi przestępczości w sieci i nakazem zapłaty 300 zł kary. Nie dajcie się nabrać!
JAK OGLĄDAĆ LEGALNIE?
Nielegalne serwisy kuszą bogatą ofertą, ale mają też oczywiste mankamenty, które mogą przekonać internautów, że jednak nie warto... Nie chodzi tu tylko o samą legalność działania takiej strony. Na przykład wydają pieniądze na abonament ryzykujemy utratę pieniędzy, bo serwis w każdej chwili może zniknąć.
Dlaczego więc nie skorzystać z legalnych, często darmowych opcji opcji? Jest ich co najmniej kilka. W serwisie VOD należącym do grupy Onet można znaleźć filmy, seriale, dokumenty i programy telewizyjne. Podobnych treści dostarczają: TVN Player (dostępny online, na platformach mobilnych oraz Smart TV), Ipla, Vod.tvp.pl i Kinoplex.
Internauci słusznie zwracają uwagę, że oferty wyżej wymienionych serwisów wciąż są zbyt skąpe. Dlatego tak trudno przekonać widzów, że warto odwrócić się od nielegalnych stron. Wkrótce może to jednak stać się koniecznością, bo działania policji pokazują, że serwisy typu "Kinomaniak" będą się raczej zwijać niż rozwijać.
1. Kto bez uprawnienia albo wbrew jego warunkom rozpowszechnia cudzy utwór w wersji oryginalnej albo w postaci opracowania, artystyczne wykonanie, fonogram, wideogram lub nadanie, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.