Jan Maria Rokita, były poseł Platformy Obywatelskiej uważa, że świetny wynik Pawła Kukiza podczas wyborów prezydenckich jest oznaką zbliżającego się buntu. – To najpierw wyczuwało się podskórnie, a teraz ludzie pójdą palić Bastylię – powiedział w "Faktach po Faktach".
Były polityk uważa jednocześnie, że rosnące lawinowo poparcie dla Kukiza to nowe zjawisko, które również będzie się nasilać. Paweł Kukiz i jego ruch w najnowszym sondażu Millward Brown zajął drugie miejsce, wyprzedzając Platformę. Na Kukiza w wyborach parlamentarnych chce zagłosować 20 proc. Polaków. Tylko pięć pkt. procentowych dzieli go jednocześnie od nowego lidera stawki – Prawa i Sprawiedliwości. – Jeszcze parę miesięcy temu nikt nie przewidywał takiego scenariusza. Dzisiaj mamy swój moment bastylii, a to dopiero początek niespodzianek.
Rokita uważa, że zapowiedziane jeszcze przez Bronisława Komorowskiego referenda: w sprawie finansowania partii z budżetu państwa i zmiany ordynacji wyborczej na jednomandatowe okręgi wyborcze, wbrew sceptykom mówiącym, że będą nieważne, mogą nieźle namieszać w polityce.
– Referendum może wysadzić w powietrze system wyborczy. Myślę, że jest szansa na to, żeby w referendach zagłosowało 50 proc. wyborców. Ostatnio wszyscy moi studenci stwierdzili, że pójdą i zagłosują. Ja sam jestem gorącym zwolennikiem JOW-ów i finansowania partii politycznych spoza budżetu państwa – twierdzi.
PO może jeszcze rozdawać karty?
W obliczu zbliżających się wyborów parlamentarnych trwają spekulacje na temat tego, jak będzie wyglądał rozkład sił w przyszłej kadencji Sejmu. Ostatnio najgłośniej jest o wariancie, w którym PiS dogaduje się z Kukizem, a dzięki koalicji zdobywają parlamentarną większość. Rokita stawia inną tezę, według niego, nawet jeśli PO poniesie porażkę w wyborach, to i tak ma szansę stać się poważnym graczem, o którego względy będą zabiegać politycy.
– Platforma się ewidentnie rozpada, ale może być przecież tak, że Kaczyński i Kukiz się nie dogadają i będą walczyć o władzę, a żeby zdobyć przewagę będą im potrzebne głosy PO. PiS może chcieć zatrzymać radykalizm Kukiza, a PO może zarówno pomóc jednym, jak i drugim – mówi.