Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Platforma Obywatelska stoi przed największym wyzwaniem w swojej historii: spróbuje przekonać Polaków, że przez najbliższe cztery lata może zrobić to, czego nie zrobiła przez osiem. – Na prezydenta Komorowskiego zagłosowało ponad 8 mln ludzi i jako Platforma musimy ich utrzymać przy nas – mówi w "Bez autoryzacji" posłanka PO Ligia Krajewska.

REKLAMA
Po wyborach głośny był list młodych wyborców PO. Czy nie tylko przeprowadziliście nad nim dyskusję, ale i podjęliście działania mające zatrzymać tych wyborców przy was?
Temu był poświęcony w dużej mierze nasz wyjazdowy klub. Mamy młodych posłów, którzy bardziej się uaktywniają. Ale najpierw musimy kilka rzeczy odkłamać. Oczywiście jest kilka kwestii dotyczących młodych, które trzeba rozwiązać, ale z tego co wiem rząd właśnie przygotowuje ustawy dotyczące pracy dla młodych czy rynku mieszkań.
Przypominam, że Platforma wprowadziła roczny urlop rodzicielski. To naprawdę jest wydarzenie. Oczywiście to nie jest dla tych najbardziej dzisiaj zbuntowanych, czyli grupy 18-24, bo oni jeszcze nie zakładają rodzin. Ale dla nich też mamy program, nasza edukacja jest na wysokim poziomie. Dwukrotnie wzrosła płaca minimalna. Problemem jest bezrobocie wśród młodych, ale to efekt kryzysu. W Hiszpanii ono sięga 50 proc. Wiem, bo jest tam moja rodzina.
Porównania z innymi krajami nie przekonują wyborców. Ich interesuje tu i teraz.
Te zestawienia pokazują, że u nas nie jest dramatycznie, choć nie znaczy, że jest dobrze. Mój syn od początku swojego zatrudnienia pracuje na umowę o dzieło. Nie jest szczęśliwy, ale musi sobie dawać radę, choć nie jest w beznadziejnej sytuacji. Rośnie też płaca minimalna.
Trzeba myśleć o tym, żeby młodzi ludzie mogli zarabiać więcej na starcie, ale nikt nie da im tyle, ile zarabia doświadczony pracownik. Musi być jakaś gradacja. Trzeba też większą wagę przykładać do tego, żeby młodzi studiowali kierunki, których potrzebuje rynek pracy. Wybierają historię czy filozofię, a później nie mogą znaleźć pracy. To problem.
Poważną sprawą jest też emigracja, choć w latach 2005-2006 wyjeżdżało po 600 tys. ludzi rocznie. Teraz zaledwie 50 tys., a trend zaczyna się równoważyć i w 2020 r. liczba wyjeżdżających i przyjeżdżających się zrówna. Sytuacja jest złożona. Zgadzam się z pewnymi diagnozami młodych, ale nie ze wszystkimi. Chcemy rozmawiać, ale też odkłamywać stereotypy, szczególnie te tworzone przez opozycję.
Inwestujemy nie tylko w twardą infrastrukturę, ale i w tworzenie nowych miejsc pracy. Trzeba rozmawiać z młodymi. Pokazywać jakie są możliwości, co możemy dla nich zrobić. Bo nie można bezkarnie obiecywać wszystkiego, tak jak to robił prezydent-elekt, który teraz wycofuj się z obietnic. Ta niewielka wygrana, zaledwie 250 tys. głosów pokazuje, że społeczeństwo nie jest do końca przekonane, że jest bardzo źle. Na prezydenta Komorowskiego zagłosowało ponad 8 mln ludzi i jako Platforma musimy ich utrzymać przy nas.
Ugrupowanie Ryszarda Petru postrzega pani jako zagrożenie czy potencjalnego sojusznika?
Zawsze jak powstaje konkurencyjne ugrupowanie z podobnym programem jestem ostrożna. To zawsze zagrożenie odebrania części elektoratu, takie jest prawo demokracji. Ale myślę, że jeśli dostanie się do Sejmu, to będzie mu bliżej do Platformy niż do PiS-u. Zobaczymy jacy tam wystartują ludzie. To przedsiębiorcy, chciałabym wiedzieć na jakich umowach oni zatrudniają pracowników.
Fajnie głosi się hasła, a trudniej je zrealizować. Więc jestem ciekawa kto będzie na listach zarówno Petru, jak i Kukiza. On mówi, że jest antysystemowy, a wchodzi w ten system. Młodzi zawsze się buntują, on przechodzi z wiekiem, kiedy mają rodzinę i muszą ją utrzymać. Na pewno młodzi, którzy korzystają z dobrodziejstw dla rodziny, urlopów, odpisów, będą na nas głosować.
Wykonaliśmy naprawdę dużą pracę i mówienie, że jest tylko źle jest nieuczciwe. Chciałbym, żeby się mierzyć na argumenty, a nie na populistyczne hasła. Bo można obiecać ludziom wszystko, ale trzeba pamiętać o dyscyplinie budżetowej. Jesteśmy w sytuacji, która się polepsza, a nie pogarsza, na co wskazują wszystkie wyniki finansowe.
W krytykowaniu rządu trzeba mieć wiele rozsądku, bo na te krytykowane problemy wpływa wiele czynników. Trzeba ludziom o tym mówić. Nieraz bywa tak, że dla pewnych rozwiązań potrzebna jest większość, bo jesteśmy w koalicji, a nie rządzimy samodzielnie. Może naszym problemem jest to, że za mało czasu rozmawiamy z przeciętnym Kowalskim i to trzeba zmienić.

Napisz do autora: kamil.sikora@natemat.pl