
– Nie rozumiem jak można z taką dokładnością odtworzyć odcienie kolorów trawy i zapomnieć, że zazwyczaj chodzą po niej ludzie różnych ras – napisał Tauriq Moosa, autor i recenzent gier serwisy Polygon.com. I masakruje Wiedźmina za to, że w fabule gry wszyscy występujący tam bohaterowie są ludźmi rasy białej. To nie pierwszy raz, gdy firmy mają problem ze względu na poprawność na tle rasowym.
Skoro do najnowszego Wiedźmina włączono monstra ze słowiańskiej mitologii. Można było tam umieścić również postacie nawiązujące – w mniejszym lub większym stopniu – do naszej historii. Śniada podróżniczka zainteresowana obcymi kulturami? Dyplomata odległego państwa? Kupcy, najemniczki, kartografowie? Dlaczego nie?
Trzeba przyznać, że Moosa trafnie zdiagnozował problem wielu polskich firm. Żyjących w naszym zaścianku nawet nie wyobrażających sobie jak wygląda reszta świata. Chcą wyjść z produktami na świat i popełniają gafę za gafą. – Z biznesowego punktu widzenia CD Projekt Red na własne życzenie odciął się od setek tysięcy potencjalnych klientów. Z kim mają się identyfikować? – mówi naTemat Michael Dembiński, menedżer z Polsko-Brytyjskiej Izby Przemysłowo Handlowej. Twierdzi, ze firma popełniła błąd, bo chcąc oferować produkt globalny, powinna przeanalizować fabułę pod kątem "diversity", czyli różnorodności.
Jeżeli ktoś chce walczyć z rzekomo “lewacką propagandą” i “polityczną poprawnością” (bo tak opisuje się “atak” na Wiedźmina 3), niech przemyśli swoje argumenty. Bo w tej dyskusji tego mi właśnie brakuje - logicznego, racjonalnego wytłumaczenia, dlaczego czarnoskórych nie ma. No właśnie, dlaczego? Czytaj więcej
Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl
