
W Bielsku-Białej samobójstwo popełnił 35-letni ochroniarz, który nie był w stanie spłacać kredytu zaciągniętego we frankach szwajcarskich. – To bodaj pierwsza śmierć spowodowana wzrostem kursu franka – powiedział „Rzeczpospolitej” Tomasz Sadlik, szef Stowarzyszenia Pro Futuris, które reprezentuje interesy frankowiczów.
REKLAMA
Mężczyzna zastrzelił się podczas pracy, gdy pilnował jednostki wojskowej. Prokuratura potwierdziła „Rzeczpospolitej”, że do samobójstwa skłoniła go zła sytuacja finansowa. Postępowanie w tej sprawie umorzono. 35-latek zostawił żonę i 6-letnią córkę. Rodzina odziedziczyła po nim dług.
Matka zmarłego powiedziała Radiu ZET, że winę za śmierć jej syna ponosi bank, który kilka miesięcy temu zagroził rodzinie eksmisją. Wdowie chce pomóc mecenas Janusz Budzianowski, który będzie ją reprezentował w rozmowach z bankiem. Budzianowski nie wykluczył możliwości złożenia pozwu o zadośćuczynienie.
„Rzeczpospolita” dowiedziała się, że w związku z samobójstwem bank wstrzymał egzekucję długu. Jego wartość wynosi obecnie około 400 tys. złotych.
W piątek Stowarzyszenie Pro Futuris organizuje w Warszawie manifestację. Jej uczestnicy będą demonstrować m.in. pod Sejmem i siedzibą Prokuratury Generalnej.
źródło: „Rzeczpospolita”, Radio ZET
