Kolejne decyzje Wojciecha Bartelskiego wzbudzają kontrowersje. Dziś przeciwko unieważnieniu postępowania o wynajem lokalu przy Placu Grzybowskim zaprotestowała Helsińska Fundacja Praw Człowieka. To jednak nie pierwsza budząca protesty decyzja burmistrza Śródmieścia.
Zaledwie 35-letni doktor ekonomii od pięciu lat rządzi najbardziej reprezentacyjną z dzielnic Miasta Stołecznego Warszawy. W głosowaniu w 2006 roku na to stanowisko wybrała go rada dzielnicy, zdominowana przez Platformę Obywatelską. Jednak pierwsze kroki w polityce Wojciech Bartelski stawiał na zupełnie innym gruncie politycznym. Był wiceszefem Stowarzyszenia KoLiber, które niegdyś było młodzieżówką Unii Polityki Realnej, a po usamodzielnieniu się propaguje wolnościowe spojrzenie na gospodarkę.
Działał tam m.in. z Przemysławem Wiplerem, obecnie posłem Prawa i Sprawiedliwości. - Wojtek zawsze miał bardziej centrowe poglądy niż reszta z nas, był mniej radykalny jeśli chodzi o idee wolnościowe - mówi nam były prezes KoLibra. - Kiedy działaliśmy w Stowarzyszeniu współpracowaliśmy ze sobą. Bartelski jest doktorem nauk ekonomicznych, to osoba, która byłą bardzo skupiona na nauce, ale angażował się też w działania organizacyjne - wspomina Wipler.
Jak więc człowiek z taką przeszłością odnajduje się teraz w Platformie, której do konserwatywnego liberalizmu daleko? - Platforma jest przecież centrowo-liberalna. Nie należę może do głównego nurtu, ale myślę, że mieszczę się w tym bardziej konserwatywnym skrzydle, mam poglądy liberalno - republikańskie - deklaruje w rozmowie z naTemat Wojciech Bartelski. Jednak od obecnej działalności KoLibra się odcina, mówiąc, że to już inne stowarzyszenie niż jeszcze kilka lat temu. Dodaje, że jest zdecydowanym zwolennikiem wolności gospodarczej i prywatyzacji.
I daje temu zdecydowane dowody znacznie przyspieszając akcję reprywatyzacyjną. Wkrótce do prawowitych właścicieli ma wrócić kamienica przy zbiegu ulic Świętokrzyska i Nowy Świat. Teraz mieści się w niej Centrum Kultury Nowy Wspaniały Świat, jednak wkrótce środowisko "Krytyki politycznej" będzie musiało przeprowadzić się w nowe miejsce. Do niedawna miał nim być lokal przy Palcu Grzybowskim, jednak zarząd dzielnicy unieważnił postępowanie na jego najem. W mediach podniosła się wrzawa. Nie zabrakło sugestii, że prawdziwym powodem anulowania konkursu jest polityczna niechęć do lewicy.
Kilka tygodni przedtem głośno było z kolei o likwidacji Baru Mlecznego "Prasowy". Jego właścicielka postanowiła zakończyć działalność, a władze dzielnicy uznały, że w centrum jest dość podobnych lokali i pomieszczenia po "Prasowym" znajdą inne zastosowanie. Równie gorąco komentowano spore podwyżki czynszów, które dotknęły licznych małych przedsiębiorców funkcjonujących w lokalach komunalnych. - Wyciskamy z substancji komunalnej tyle ile się da, by móc jak najwięcej budować - mówi naTemat Bartelski. - Staramy się zrównoważyć interesy 100 tysięcy mieszkańców Śródmieścia i 500 tysięcy osób, które każdego dnia w nim przebywają. Z jednej strony potrzebujemy lokali usługowych dla mieszkańców jak apteki, kioski i sklepy spożywcze. Z drugiej potrzebujemy restauracji czy biur, dla tych którzy tutaj pracują czy się bawią. Musimy łączyć interesy tych dwóch grup i myślę, że taki zrównoważony rozwój funkcjonuje - ocenia burmistrz.
Dodaje, że pieniądze potrzebne są na rozwój. - Podejmujemy sporo niepopularnych decyzji, bo chcemy mieć bardziej efektywny budżet. Rosną koszty m.in. janosikowego, budujemy metro, modernizujmy centrum - wylicza Wojciech Bartelski. - Chcemy inwestować, więc musimy zwiększać przychody - to budzi protesty. Nie chcemy prowadzić polityki takiej, jak Lech Kaczyński, który co prawda nie podwyższał żadnych opłat, ale też nic nie budował - ostro ocenia politykę byłego prezydenta. - Bartelski nie wyrzuca biednych ludzi, ale tych, którzy prowadzą biznesy i nie płacą czynszów - stwierdza z kolei Wipler.
Tak jak w dwóch głośnych przypadkach eksmisji - restauracji Adama Gesslera i spółki Travita ze Nowego Światu. Pierwszy z przedsiębiorców zajmował trzy piętra na Starym Mieście, w których prowadził restaurację. Jednak przez ponad dekadę nie wywiązywał się ze zobowiązań wobec miasta i zadłużenie wyniosło aż 21 milionów złotych. Tym samym Gessler był (i zapewne nadal jest) największym dłużnikiem Śródmieścia. Druga w niechlubnym rankingu jest spółka Travita, która prowadziła restaurację przy Nowym Świecie 63. W chwili eksmisji jej dług wynosił około 6 milionów złotych. Burmistrz Bartelski postanowił być bezwzględny i firma spłaca swoje zadłużenie w ratach.
Pogląd, że długi trzeba bezwzględnie spłacać wziął być może od autorów książek, które czyta: Locke, Friedmann czy Friedrich August von Hayek. - Czytuję jeszcze von Hayeka, ale obecnie jestem zatopiony w wielkim dziele Margaret Thacher, która opisuje swoje 11 lat na Downing Street - wyjawia nam Bartelski. Nie zarzucił też swojej drugiej wielkiej pasji szachów. - Polecam każdemu tę grę, bo rozwija umiejętność strategicznego myślenia, która pomaga nie tylko w rządzeniu dzielnicą, ale w ogóle w polityce - mówi naTemat.
Dokąd więc zaprowadzi go to strategiczne myślenie wyćwiczone podczas szachowych partii? - Przyszłość jest nieprzewidywalna, więc byłbym butny mówiąc, kim będę po kolejnych wyborach - mówi pytany o plany na kolejne kadencje. Dodaje jednak: "Źle czułbym się jako takie Sejmowe zwierze polityczne, bo tam jest dużo gadania a mało działania. W samorządzie ta droga między decyzją a realizacją jest bardzo krótka i to mi się podoba". I pewnie wiele jeszcze będzie kontrowersyjnych decyzji podjętych przez Wojciecha Bartelskiego. Wydaje się jednak, że wielu wyborców jest z nich zadowolonych, bo chociaż burmistrzów dzielnic wybierają ich radni, a Bartelski jest nazywany "pewniakiem PO", w poprzednich wyborach dostał się do Sejmiku Województwa Mazowieckiego.