
Żeby zrozumieć głośną śmierć mławskiego dziennikarza Łukasza Masiaka trzeba zrozumieć, nie teorie spiskowe na ten temat, a cała Mławę. Taka konstatacja wyłania się z reportażu, który dla najnowszego "Newsweeka" przygotował z tego miasteczka Wojciech Staszewski. Jak sugeruje tygodnik, dziennikarz zginął raczej przez wplatanie się w niewłaściwą towarzysko-obyczajową sytuację, a nie opisywanie kontrowersyjnych spraw.
REKLAMA
Koledzy po fachu Łukasza Masiaka niestrudzenie poszukują jednak sensacji, która może rozpalać cały kraj. Od pierwszych godzin po ogłoszeniu informacji o śmierci twórcy portalu NaszaMława.pl spekulowano, że jego zabójstwo mogli zlecić poirytowani jego materiałami na swój temat dystrybutororzy dopalaczy, piętnowani za lokalne afery samorządowcy lub mławscy biznesmeni.
Jak przypomina "Newsweek", kilka dni temu we wplątywaniu nowych bohaterów w rzekome zlecenie zabójstwa dziennikarza z Mławy najdalej poszedł nowy serwis Sylwestra Latkowskiego, który ten założył po wyrzuceniu z "Wprost". Przedstawiając cztery najbardziej prawdopodobne motywy zabójstwa Łukasza Masiaka nowy portal zaczął od sugestii, że może za tym stać poseł Platformy Obywatelskiej Mirosław Koźlakiewicz. Miałby zlecić zabójstwo dziennikarza za to, że NaszaMława.pl pisała o... przykrym zapachu z hodowli drobiu należących do polityka.
– Nie do końca byłem zadowolony z tego, co Łukasz pisał, ale jak było coś nie tak, on potrafił przeprosić – stwierdza tymczasem Mirosław Koźlakiewicz w rozmowie z "Newsweekiem". I dodaje, że sam był wiernym czytelnikiem najlepszego mławskiego serwisu informacyjnego, za którym stał Łukasz Masiak. – Dobrze by było, żeby to nie zginęło – mówi poseł o dziele zapoczątkowanym przez młodego mławianina.
Inaczej niż większość mediów donoszących o tragedii z Mławy, tygodnik nie pomija informacji, którą dość szybko podała prokuratura prowadząca śledztwo. To informacja o tym, że Łukasza Masiaka zabił silnym kopniakiem w głowę sąsiad i znajomy dziennikarza. W rozmowie z "Newsweekiem" śledczy ujawniają dodatkowo, że świadkowie wskazują, iż tragedię poprzedził sytuacja, w której "jedna z dziewczyn poskarżyła się Bartoszowi N., że została przez Łukasza poproszona do tańca w sposób nachalny".
W tle pozostaje jednak skomplikowany obraz całej Mławy, która z jednej strony jest miastem sukcesu, który odzwierciedla świetnie funkcjonująca koreańska fabryka LG, czy fakt, iż w Mławie mieszka aż 26 milionerów. Inne oblicze Mławy to jednak miasto ludzi, którzy nie odnaleźli się w przemianach z lat 90-tych. I którzy dokonali osławionego "pogromu mławskiego" w 1991 roku mszcząc się zamożniejszych wówczas od przeciętnego mławianina Romach. Swoich dotychczasowych sąsiadach i znajomych.
