Olejnik zagięła Kempę, która wspierała naprotechnologię. "Co to? Nie powiem pani, nie jestem lekarzem"
Michał Mańkowski
24 czerwca 2015, 11:03·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 24 czerwca 2015, 11:03
We wtorkowej "Kropce nad i" – jak to często bywa – było gorąco. Jednak największe emocje wzbudził ostatni temat rozmowy pomiędzy Moniką Olejnik a posłankami Joanną Muchą i Beatą Kempą: in vitro. Temat, który okazał się polityczną miną dla jednej z nich.
Reklama.
Prowadząca program Monika Olejnik przypomniała, że m.in. Roman Giertych apeluje, by PO wycofała się ze swojego projektu in vitro. Jego zdaniem to on doprowadził do skrętu Platformy w lewo. – Marek Jurek też apeluje, żeby się wycofać, biskupi grzmią, żeby na tym posiedzeniu Sejmu nie było tej najbardziej liberalnego projektu ustawy o in vitro – mówiła Monika Olejnik, czym rozpętała najbardziej emocjonujący fragment swojego programu.
Joanna Mucha tłumaczyła, dlaczego ta ustawa jest Polsce i Polakom potrzebna. – Pracowałam w komisji bioetycznej, więc znam sprawę dość dobrze. W moim głębokim przekonaniu jest potrzebna ta ustawa, żeby chronić zarodki poddawane tej procedurze. W tej chwili nie mamy żadnych uregulowań, a Polacy chcą tej ustawy – mówiła posłanka PO.
W tym momencie wkroczyła Beata Kempa. – No właśnie, wszystko robicie delikatnie mówiąc nie od tej strony, a gdybym chciała powiedzieć dosadniej, to byłoby brzydziej – zaczęła. Potem – ze względu na wchodzenie w zdanie i przekrzykiwanie się – momentami ciężko już nawet było zrozumieć, co kto mówi.
Kempa przypomniała, że ona nie podpisała się pod konserwatywnym projektem prawicy, która zakładała m.in. karanie więzieniem za in vitro. – Co z tego, że odpowiadacie na zapotrzebowania Polaków, skoro robicie to źle. Wiele osób, które przeczytały projekt PO, widzi zagrożenia. Strumień pieniędzy, który ma być przekierowany z budżetu powinien mieć podłoże legislacyjne – dodała.
I tutaj Beata Kempa wyszła z alternatywą naprotechnologii. – Czytałam opracowania – mówiła, jednocześnie przekonując, że warto wspierać medycynę w tym zakresie.
Wtedy jej wywód przerwała Monika Olejnik, która chciała wyjaśnić telewidzom, czym jest naprotechnologia. – Co to jest, na czym polega ten rodzaj leczenia niepłodności – zapytała posłankę Kempę.
– Nie jestem lekarzem, więc nie powiem pani – odpowiedziała krótko polityk, twierdząc tylko, że to "kompleksowe leczenie niepłodności". Z wyjaśnieniem lepiej szło już Joannie Musze, która nakreśliła ogólną teorię naprotechnologii. No cóż, jeśli ktoś jest zwolennikiem (lub przeciwnikiem) konkretnej metody, przynajmniej warto potrafić ją wyjaśnić.
Wszystkich, których interesuje ten rodzaj leczenia niepłodności zapraszamy tutaj, gdzie dokładnie wyjaśniliśmy ten termin.
Cały program można zobaczyć tutaj.