Resort zdrowia zdecydował, że od lipca pacjenci chorzy na wirusowe zapalenie wątroby typu C będą mieli refundowane leczenie nowoczesnymi, bezinterferonowymi, lekami. To ogromny przełom dla chorych.
Ministerstwo Zdrowia podało, że objęło refundacją leki zwierające ombitaswir, paritaprewir, ritonawir oraz dasabuwir w ramach nowego programu lekowego: Leczenie przewlekłego wirusowego zapalenia wątroby typu C terapią bezinterferonową.
Objęcie refundacją pierwszej terapii bezinterferonowej poszerzy zakres opcji terapeutycznych i umożliwi dobór optymalnej terapii dla pacjentów z wirusowym zapaleniem wątroby typu C, u których potwierdzono obecność zakażenia genotypem 1 lub 4 HCV.
Resort podaje, że decyzja o finansowaniu terapii bezinterferonowej pacjentom zakażonym HCV jest odpowiedzią na postulaty zarówno środowiska pacjentów, jak i ekspertów w dziedzinie chorób zakaźnych.
Wielka radość pacjentów
Barbara Pepke prezes Fundacji „Gwiazda nadziei”, która działa na rzecz osób z chorobami wątroby, mówi wprost, że decyzja resortu jest dla chorych niesamowitym przełomem.
Specjaliści podają, że terapie bezinterferonowe są skuteczne w 90-100 proc. niezależnie jak bardzo jest zaawansowana choroba. Leki refundowane do tej pory dawały 50-80 proc. szans na wyleczenie, ale pacjentom wcześniej nieleczonym z niewielkim włóknieniem wątrobowym. U chorych z zaawansowanym WZW C, nieskutecznie leczonych wcześniej lub takich, którzy cierpią na marskość wątroby, gwarantowała jedynie 30 proc. szans na wyleczenie.
Tysiące zakażonych
Warto przypomnieć, że nawet 230 tys. osób w Polsce może być zakażonych HCV wywołującym wirusowe zapalenie wątroby typu C. Natomiast o swojej chorobie wie tylko 30 tys. osób.Przeciwko HCV nie ma szczepionki, chorobę można jednak leczyć. Szanse na wyleczenie rosną, jeśli zakażenie HCV zostanie wykryte wcześnie.
HCV jest wirusem przenoszonym przez krew. Do zakażenia może dojść, gdy osoba zdrowa ma kontakt z krwią osoby zakażonej HCV. Na zakażenie HCV mogą być narażone osoby, które kiedykolwiek poddawały się zabiegom medycznym lub niemedycznym z użyciem niesterylnego sprzętu.
Chodzi tu o operacje, zabiegi endoskopowe, stomatologiczne, czy nawet zabiegi kosmetyczne, takie jak manicure, tatuaż i akupunktura. W przypadku tych ostatnich, podobnie jak w przypadku zabiegów medycznych, powodem zakażenia HCV jest użycie niesterylnych narzędzi przy jednoczesnym naruszeniu ciągłości tkanek, czyli uszkodzeniu skóry.
W grupie ryzyka znajdują się także osoby, które przed 1992 r. leżały w szpitalu lub otrzymywały w tym czasie transfuzję krwi i preparatów krwiopochodnych. Ponadto do zakażenia HCV może dojść drogą seksualną, podczas ciąży i porodu (zakażenie noworodka przez matkę) czy podczas współdzielenia z osobą zakażoną przedmiotów codziennego użytku mogących powodować uszkodzenie skóry, jak np. żyletki czy maszynki do golenia.
Oznacza to, że chorzy będą mieli dostęp do terapii, która jest skuteczna prawie w 100 proc. i która praktycznie nie daje skutków ubocznych. Dotychczasowa terapia interferonem powodowała ich wiele i były one bardzo dotkliwe dla pacjentów. Kobietom wypadały włosy, chorzy zmagali się z bardzo wysoką temperaturą, mieli bardzo złe wyniki krwi, nie byli w stanie pracować czy uczyć się. A najgorsze, że mimo znoszenia tych skutków ubocznych, u wielu chorych terapia nie przynosiła skutku. Byli więc wyniszczeni i dalej zakażeni HCV.