Większość posłów opowiedziała się w czwartek za przyjęciem rządowego projektu ustawy o leczeniu niepłodności. Projekt ustawy zakłada, że z możliwości zapłodnienia in vitro będą mogły korzystać małżeństwa oraz osoby we wspólnym pożyciu, które zostanie potwierdzone oświadczeniem. I tylko wówczas, gdy przez co najmniej rok będą korzystały z innych metod leczenia i wyczerpią wszystkie możliwości.
Za przyjęciem projektu zagłosowało 261 posłów. Przeciwko niemu oddano 176 głosów. Sześciu posłów wstrzymało się od głosu.
Radości z uchwalenia ustawy nie kryły marszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska oraz premier Ewa Kopacz.
– To jest sukces polskiej wolności. Zapisy tej ustawy nie są obligatoryjne, a dają wielu osobom szansę na kawałek własnego szczęścia – powiedziała Kopacz. W zupełnie innym nastroju była niezrzeszona posłanka Marzena Wróbel, która jeszcze przed głosowaniem ostrzegała przed rządowymi regulacjami.
– Ta ustawa uderzy w ład etyczny. To jest ustawa, która nie szanuje życia ludzkiego. Świadczą o tym przepisy, które mówią, co stanie się z zarodkami. Zarodek, to nie rzecz, to istota ludzka, to człowiek w najwcześniejszym stanie rozwoju. Co stanie się tymi milionami zarodków, które będą miały ochronę państwa tylko przez 20 lat? Czy zostaną zniszczone? – pytała Wróbel.
Zastrzeżenia do treści ustawy miało także Biuro Analiz Sejmowych.
Ustawa porządkuje przepisy związane ze stosowaniem metody in vitro: określa m.in. precyzyjnie, kto może z niej korzystać, ile zarodków można użyć przy zabiegu i jakie ośrodki mogą proponować pacjentom taką usługę.
W ustawie jest również mowa o ograniczonej możliwości tworzenia nadliczbowych zarodków. Zapłodnionych komórek jajowych będzie mogło być tylko sześć. Pod warunkiem, że kobieta nie skończy 35 lat i nie będzie innych wskazań lekarskich.
Kościół: Metoda znana z hodowli roślin i zwierząt
Przed głosowaniem biuro prasowe Episkopatu wydało oświadczenie, w którym pisze, że w Polsce powinno być takie prawo, które "poprawi obecną sytuację, a nie ją bez zastrzeżeń zalegalizuje". – Metoda in vitro, promowana jako alternatywa dla par bezskutecznie starających się o naturalne poczęcie dziecka, to w istocie metoda znana z hodowli roślin i zwierząt, którą przejęła medycyna. Ma za cel wytworzenie embrionu człowieka w laboratorium i przeniesienie go mechanicznie do organizmu matki – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską ksiądz profesor Stanisław Warzeszak z Zespołu do spraw Bioetycznych Episkopatu Polski.
Ustawa podzieliła posłów. Dokument regulujący te kwestie nie podoba się politykom Prawa i Sprawiedliwości. Podczas czytania ustawy w Sejmie Czesław Hoc z PiS mówił niedawno z trybuny sejmowej o: "eugenicznej selekcji zarodków", "dezintegracji genetycznej człowieka". Według niego i reprezentowanego przez niego klubu PiS, ustawa jest "przeciwna cywilizacji życia" i "depcze ludzką godność".