Ks. Wojciech Lemański nie ma pieniędzy na kosztowny proces w Watykanie.
Ks. Wojciech Lemański nie ma pieniędzy na kosztowny proces w Watykanie. Fot. Jędrzej Wojnar / Agencja Gazeta

Ksiądz Wojciech Lemański, były proboszcz parafii w Jasienicy, zawieszony w swych obowiązkach przez abp. diecezji warszawsko-praskiej Henryka Hosera, postanowił nie zabiegać sądownie o zniesienie suspensy. Powód? Zbyt wysokie koszty procesy przed Trybunałem w Watykanie.

REKLAMA
Ten ostatni nie zwolnił duchownego z opłat - koszt kaucji sądowej z tytułu prowadzenia procesu odwoławczego wyliczono na 1550 euro, do tego należałoby doliczyć pensję dla adwokata wyznaczonego przez Stolicę Apostolską (co najmniej dwukrotnie więcej).
Wszystko to oznacza, że Lemański dalej nie będzie mógł odprawiać nabożeństw. Watykan nie zgodził się na odstąpienie od pobrania opłaty pomimo faktu, że ks. Lemański od wielu miesięcy nie odnotował żadnych wynagrodzeń od diecezji, z którą jest związany. – Wobec takiego dyktatu nie będę dalej ubiegać się o zbadanie przez Kościół biskupich dekretów, którymi usunięto mnie z parafii w Jasienicy i nałożono na mnie karę suspensy – napisał ksiądz do osób, które oferowały mu finansowe wsparcie.
Duchowny wciąż jest przekonany o swej niewinności, ale nie chce nadużywać ofiarności życzliwych ludzi. Przekonuje, że ma "czyste sumienie" i będzie szukał sprawiedliwości u samego papieża. – Na szczęście kara suspensy to nie kara śmierci. Można po niej żyć. Nadal jestem i pozostanę księdzem Kościoła rzymsko-katolickiego – tłumaczy ks. Lemański.
Przypomnijmy: w wyniku sporu z abp Hoserem ks. Lemański został wysłany na wcześniejszą emeryturę oraz pozbawiony funkcji proboszcza w Jasienicy, którą pełnił w od 2006 do 2013 roku.
To nie był jednak pierwszy raz, kiedy duchowny popadł w konflikt z przełożonymi. Zarysował się on już w 2011 roku, kiedy ks. Lemański wysłał do włocławskiego biskupa Wiesława Meringa list otwarty, będący polemiką na wcześniejszy list biskupa, zawierający krytykę "Tygodnika Powszechnego" oraz ks. Adama Bonieckiego.