Kreml nie kryje oburzenia w związku z niedawnym wyburzeniem w Nowej Soli monumentu tzw. braterstwa broni sowieckich i polskich żołnierzy. – O losie pomników decydują lokalne władze – odpowiada rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski.
Jak tłumaczy polski resort, polskie państwo - na mocy porozumień międzynarodowych - chroni prawnie miejsca pamięci, takie jak m.in. cmentarze wojenne. Jednak pomniki, stawiane masowo za czasów PRL-u w imię polsko-sowieckiej "przyjaźni", to wyłączna gestia samorządów.
Takie tłumaczenie nie trafia jednak do Rosjan. Ci bowiem głośno protestują przeciw niedawnej decyzji władz Nowej Soli, zgodnie z którą zburzono tzw. pomnik braterstwa, wzniesiony w 1967 roku ku czci czerwonoarmistów oraz żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego. Na monumencie widniał m.in. symbol sierpa i młota. Prezydent miasteczka Wadim Tyszkiewicz usunął pomnik przy aprobacie środowisk kombatanckich. Na jego miejscu ma stanąć inny, poświęcony weteranom walk o niepodległość.
– Warszawa musi wreszcie zrozumieć, że "wojna pomników" rozpętana w Polsce przynosi wyjątkowo negatywne następstwa, za które odpowiedzialność spadnie wyłącznie na jej inicjatorów – grozi rosyjskie MSZ w komunikacie umieszczonym na swojej stronie internetowej. Zburzenie pomnika nazwana "otwarcie nieprzyjaznym krokiem strony polskiej", który zresztą uznano za naruszenie polsko-rosyjskiej umowy o grobach i miejscach pamięci, zawartej w 1994 roku.
To nie pierwszy raz, kiedy oba kraje dzielą pomniki, stawiane jeszcze za czasów "słusznie minionych". Wcześniej polityków Polski i Rosji poróżniła choćby ocena sowieckiego gen. Iwana Czerniachowskiego. Jego pomnik postawiono w latach 70. w miejscowości Pieniężno (obecnie województwo warmińsko-mazurskie), ale nie od razu zaczął on być powodem waśni. Sytuacja nie zmieniła się nawet po upadku komunizmu.
Dopiero jednak przed rokiem radni Pieniężna wyrazili oficjalnie swój sprzeciw wobec człowieka, który zwalczał struktury AK. Jego pomnik uznano za symbol komunizmu i nakazano rozbiórkę. Nie całkowitą likwidację, a przeniesienie do innej lokalizacji. Jedną z zaproponowanych możliwości był cmentarz żołnierzy Armii Czerwonej. Ale uchwała radnych ze stycznia 2014 roku od razu wywołała protesty w Rosji. Sprawa ciągnie się do dziś.