Jan Żyliński, znany aktywista polonijny z tytułem książęcym niedawno wzywał na pojedynek Nigela Farage'a, brytyjskiego eurosceptyka. Chciał w ten sposób bronić honoru Polaków. Teraz arystokrata chce powalczyć o fotel burmistrza Londynu - informuje portal Londynek.net. Jego misja pozostaje niezmienna: "chcę, aby Polacy zostali uznani za klejnot w koronie brytyjskiej".
Żyliński dostał propozycję od Partii Konserwatywnej i jak przyznaje, sam jest zaskoczony, ale już zapowiedział, że z propozycji skorzysta i spróbuje swoich sił w prawyborach na kandydata zarządcy stolicy
Wielkiej Brytanii. – Przede mną jeszcze długa droga, ale istnieje duża szansa, że zostanę oficjalnym kandydatem partii. Wszystko się okaże pod koniec września, kiedy zostaną ogłoszone wyniki prawyborów – komentował w rozmowie z dziennikarzem Londynek.net.
Jakie cele stawia sobie Żyliński jako kandydat na burmistrza Londynu? Wygląda na to, że te, które towarzyszą mu od dawna. Chce walczyć o dobre imię Polaków na Wyspach. – Chciałbym zmobilizować Polaków mieszkających w Londynie, aby mnie poparli. Jako burmistrz, dążyłbym do realizacji celu, który sobie wyznaczyłem kilka miesięcy temu, zanim jeszcze otrzymałem propozycję kandydowania. Ogłosiłem wówczas w mediach, że w ciągu 3 lat zmienię o 180 stopni wizerunek Polaków na Wyspach, których zasługi dla brytyjskiej gospodarki są niepodważalne. Chcę, abyśmy oficjalnie zostali uznani za klejnot w koronie brytyjskiej – tłumaczy.