Promocje za złotówkę, otwarcie nowych 40 sklepów w rok i największe w całym handlu inwestycje w reklamę. Teraz wiadomo skąd Lidl miał pieniądze na podbój polskiego rynku. Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju pożyczył na niski procent setki milionów dolarów, aby „zapewnić mieszkańcom Europy Wschodniej tanią żywność, tworzyć nowe miejsca pracy i otwierać nowe rynki zbytu dla lokalnych producentów”.
O sprawie napisał brytyjski dziennik Guardian stawiając zarzut, że za kredyty z międzynarodowych instytucji sfinansowano miejsca pracy w firmach, które źle traktują pracowników. Cytuje przy tym polskich związkowców. Tak naprawdę uderza jednak w fałszywy ton. Sprawa pokazuje dlaczego to zagraniczni inwestorzy w 89 procentach kontrolują rynek handlu detalicznego w Polsce. A polskie sieci handlowe np. Stokrotka Artura Kawy czy podmioty z Grupy Specjał Artura Tokarza nie stać na konkurowanie cenami i szybki rozwój.
Kolonizacja rynku
– Taka polityka kredytowa Banku Światowego i EBOiR pomaga zagranicznym sieciom budować dominację na polskim rynku – mówi Marcin Kędzierski, ekspert ds. gospodarczych i międzynarodowych z Katedry Studiów Europejskich Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. – Jeżeli faktycznie kredyt przyznany był w celu też w celu tworzenia miejsc pracy i otwarciu nowych rynków dla lokalnych producentów, to jest to argument absurdalny. Doskonale wiadomo, że zagraniczne sieci narzucają polskim producentom trudne warunki finansowe, wykorzystując właśnie dominującą pozycję na rynku – dodaje.
Dzięki kredytowi Lidl mógł szybciej zdobywać rynek. Pojawił się u nas w 2002 roku i otworzył 7 sklepów w zachodniej Polsce. W 2004 roku sieć otrzymała pierwsze 100 mln dolarów zastrzyku na rozwój biznesu. Nie wiadomo jakie jest oprocentowanie. Na pewno to znacząca pomoc, bo aktualnie 500 mln zł to suma rocznych inwestycji dojrzałego biznesu w Polsce. Teraz liczy 550 sklepów zaopatrywanych przez 8 centrów dystrybucyjnych. W 2014 roku sprzedała produkty o wartości 10 miliardów złotych dzięki czemu awansowała do pierwszej 20 największych firm w Polsce. Tuż za bankiem Pekao SA. a przed Kompanią Węglową i siecią handlową Lewiatan. Lidl najwięcej inwestuje też w reklamę – ok. 372 mln zł w 2014 roku – wynika z analiz cennikowych Instytutu Monitorowania Mediów. Jednym słowem – potęga.
Zupełnie w innym miejscu jest grupa Specjał, która własną sieć Nasz Sklep (4 tys. osiedlowych biznesów) może rozwijać się dzięki inwestycjom z wypracowanych zysków. Z kolei Stokrotka należy do giełdowej grupy Emperia Holding, która pozyskuje kapitał na giełdzie. Warto też przypomnieć największe bankructwo w branży handlowej – upadek sieci supermarketów Bomi i Rast. Finansowały się głównie dzięki kredytom bankowym. Nie wytrzymały konkurencji tanich dyskontów ponosząc w 2010 roku ponad 100 mln zł strat. Wówczas banki wycofały się z finansowania biznesu i w lipcu 2012 roku sieci zbankrutowały pod ciężarem rosnących długów.
- Dotychczas głównym powodem rynkowych dysproporcji wydawało się unikanie płacenia podatków w Polsce przez zagraniczne sieci, możliwe dzięki sprawnej optymalizacji podatkowej stosowanej przez wielkie korporacje. Bez wątpienia jednak również wsparcie publicznych instytucji międzynarodowych trudno uznać za uczciwą praktykę rynkową – zwraca uwagę Kędzierski.
Karp i patelnia walczą z biedą
Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju odpiera zarzuty, twierdząc, że ekspansja Lidla w kierunku wschodnim "stworzyła nowe kanały dla miejscowych rolników, gdzie mogą dostarczać swoje produkty. Konsumenci uzyskali dostęp do bardziej przystępnej i szerokiego oferty produktów żywnościowych wysokiej jakości”. To części prawdy. Ponad 70 proc. obrotów Lidl realizuje na sprzedaży produktów zamawianych u polskich producentów. Pisaliśmy chociażby o dostawcy cebuli. Ale już na przykład piwo marek własnych Lidla dostarcza jeden z małych, czeskich browarów kontraktowych.
Lidl i Kaufland z niemieckiej grupy Schwarz w minionym roku stały się największą firmą sektora supermarketów w Europie. Ich sukces opiera się na tym, że zamawiając produkty w olbrzymiej skali, są w stanie wynegocjować najniższe ceny u europejskich dostawców. Pod etykietką „wyprodukowane dla Lidl Polska, albo Lidl Stiftung” kryje się chorwacka spółka produkująca dżemy, czeski browar albo najbardziej konkurencyjna fabryka czekolady.
Można dyskutować czy dzięki karpiowi za złotówkę, tanim chodakom Crocs, promocji portfeli Wittchen i innym akcjom, które powodowały tumult w sklepach, Lidl faktycznie przyczynił się do rozwiązania problemu biedy. Pewne jest, że dzięki niskim cenom i wielkiej skali biznesu właściciel Lidla Dieter Schwarz został jednym najbogatszych ludzi na świecie. Jego majątek wyceniany na 20,5 miliardów dolarów zapewnia mu 46 miejsce rankingu magazynu Forbes.