
Obserwują, dostrzegają, fotografują (czasem) i... wysyłają do ekspertów. Polscy internauci masowo zgłaszają językoznawcom najczęstsze błędy językowe rodaków. Często te najbardziej kompromitujące, jak „Chóf ściułkowy” czy „pokolorój swój świat”. – Edukacja poprzez zabawę jest najskuteczniejsza – przekonują.
REKLAMA
– Na facebookowy profil popularnego językoznawcy wpływa codziennie nawet 20 takich zgłoszeń – mówi administrator strony „Słownik polsko@polski”, oficjalnego fan page'u telewizyjnego programu prowadzonego przez profesora Jana Miodka.
Profil strony ma 171 tysięcy fanów. Codziennie, oprócz felietonów profesora czy linków do nagrań z jego wystąpień, administratorzy umieszczają na niej także zabawne zdjęcia z błędami językowymi. Czasem są to zdjęcia sklepowych witryn, czasem obrazki prezentujące wpadki językowe Polonii z całego świata, bywa, że także fotografie wycinków gazet czy książek.
– Zaczynaliśmy na Facebooku bardzo merytorycznie(...). Zauważyliśmy jednak, że ludzie lubią się bawić językiem – mówi w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” Dariusz Dyner, administrator strony i współtwórca profilu. – Zaczęliśmy udostępniać nadsyłane zdjęcia z błędami w pisowni i się zaczęło. Teraz dostajemy je codziennie, i to od Polonii z całego świata.
Co ciekawe, z przeprowadzonych niedawno badań wynika, że miłością do poprawnej polszczyzny pała mimo wszystko niewielu rodaków. Zwłaszcza tych z młodszego pokolenia. Aż 45 proc. dorosłych Polaków twierdzi, że poprawna polszczyzna nie ma dla młodych żadnego znaczenia.
Najwięcej trudności młodym Polakom w poprawnym posługiwaniu się językiem polskim sprawia ortografia (63 proc. wszystkich uwzględnionych w badaniu odpowiedzi), niepoprawna wymowa (43 proc.), nieodpowiednie używanie wyrazów (42 proc.), wtrącanie anglicyzmów (40 proc.), niepoprawna składnia (39 proc.), stosowanie skrótowców i przeskoków myślowych (36 proc.), zbyt szybkie mówienie (34 proc.), zasady interpunkcji (32 proc.) oraz stylistyka i przestawianie szyku w zdaniu (30 proc.).
– Ja proszę Pani dostaję dreszczy jak słyszę rozmowy tych młodych, pracujących w międzynarodowych korporacjach, ludzi – mówił niedawno w rozmowie z naTemat profesor Włodzimierz Gruszczyński, językoznawca ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. – I zawsze im powtarzam: mówcie w jednym języku, albo po polsku albo – jeśli faktycznie chcecie ćwiczyć – po angielsku. I proszę ich żeby tych dwóch języków nie mieszali, bo to szkodzi i jednemu i drugiemu.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
