
Instynkt macierzyński może być uśpiony w kobiecie bardzo długo. Jeśli jednak raz się odezwie, kobieta jest w stanie zrobić wiele, żeby tylko zajść w upragnioną ciążę i doczekać się potomka. Najłatwiej, kiedy jest w związku. Gorzej, kiedy nie ma obok partnera. Wtedy pozostaje adopcja, inseminacja, albo...poszukiwanie "złotego strzału". Są kobiety, które zrobią wszystko, żeby spełnić swoje marzenie o macierzyństwie. Niektóre pójdą nawet do łóżka z obcym facetem. On zrobi swoje, a ona będzie czekać jak na szpilkach, wpatrując się w wynik testu ciążowego.
REKLAMA
Cześć, zrobisz mi dziecko?
"Szukam blondyna o niebieskich oczach, zdolnego, który zapłodni mnie złotym strzałem i ekspresowo mnie zapłodni" – napisała na jednym z forów internetowych kobieta o nicku "Damiona". Nie jest to odosobniony przypadek, a kobiety szukające desperacko "złotego strzału", w sieci znalazły sobie miejsce, gdzie nie tylko znajdują dawców nasienia, ale również przestrzeń do dzielenia się swoimi doświadczeniami z mało popularnych sposobów zachodzenia w ciążę.
"Szukam blondyna o niebieskich oczach, zdolnego, który zapłodni mnie złotym strzałem i ekspresowo mnie zapłodni" – napisała na jednym z forów internetowych kobieta o nicku "Damiona". Nie jest to odosobniony przypadek, a kobiety szukające desperacko "złotego strzału", w sieci znalazły sobie miejsce, gdzie nie tylko znajdują dawców nasienia, ale również przestrzeń do dzielenia się swoimi doświadczeniami z mało popularnych sposobów zachodzenia w ciążę.
"Mam 31 lat jestem z okolic Warszawy, do szczęścia brakuje mi tylko dziecka. Jak jesteś zdrowy, inteligentny i możesz mi pomóc, napisz " – napisała Zuzka. "Szukam pana który pomoże w zapłodnieniu metodą naturalną lub kubeczkową" – pisze 34-letnia Magda z województwa lubuskiego. "Poszukuje pana chętnego pomóc. Wymagania to wiek do 38 lat, kolor włosów bez znaczenia, oczy również, ale miło widziane niebieskie oczy. Zależy mi na dyskrecji i profesjonalizmie. Jeśli chcesz mi pomóc, odezwij się" – pisze 28-letnia singielka poszukująca dawcy spermy.
Takich ogłoszeń jest na pęczki. Tak samo, jak odpowiedzi na nie. Zazwyczaj pod podobnymi ogłoszeniami widnieje kilkadziesiąt komentarzy mężczyzn, którzy chętnie pomogą kobietom. Dla niektórych to łatwy sposób na szybki numerek, inni chcą, kierując się odwieczną chęcią przekazania swoich genów, pomóc kobiecie, a przy okazji zostawić po sobie ślad, jeszcze inni chcą sobie w ten sposób dorobić, jak Marcin, który stracił pracę. "Jeśli chodzi o gratyfikacje finansową, pozostawiam to Pani realnym możliwościom. Pytacie się dlaczego to chce zrobić? Niestety w chwili obecnej zostałem bez pracy(...)" – tłumaczy.
Rozmawiam z Piotrem z Warszawy, który już dwa razy został dawcą spermy, chociaż nie podoba mu się to określenie. Nie ma pewności, czy podczas jego spotkań doszło do zapłodnienia, ale ma nadzieję, że tak się stało. – Jestem ustawiony zawodowo, nie mam ochoty się wiązać, ale chcę mieć pewność, że gdzieś ten mój materiał genetyczny zostanie. Mam taką potrzebę – mówi. Nie chce zdradzać szczegółów, ale twierdzi, że kobiety bardzo się stresują takim spotkaniem w wiadomym celu. Raz, jak relacjonuje, jedna z kobiet, z którymi był umówiony tak się zestresowała, że wyprosiła go z mieszkania, zanim do czegokolwiek doszło.
Jak wybrać tego najlepszego?
Kobiety w internecie stworzyły sobie nawet swoisty przewodnik po tej osobliwej metodzie zachodzenia w ciążę. Poradnik to sześć punktów – ma zapewnić bezpieczeństwo i pomóc w uniknięciu niepotrzebnych komplikacji, np., kiedy dawca spermy będzie okazywał więcej zainteresowania kobietą i przestanie w niej widzieć jedynie "biorczynię", jak mówią o sobie takie kobiety.
Kobiety w internecie stworzyły sobie nawet swoisty przewodnik po tej osobliwej metodzie zachodzenia w ciążę. Poradnik to sześć punktów – ma zapewnić bezpieczeństwo i pomóc w uniknięciu niepotrzebnych komplikacji, np., kiedy dawca spermy będzie okazywał więcej zainteresowania kobietą i przestanie w niej widzieć jedynie "biorczynię", jak mówią o sobie takie kobiety.
Chociaż teoretycznie nikt kobietom nie może zabronić uciekania się do takiego sposobu zajścia w ciążę, to jednak często są potępiane, a ich chęć posiadania dziecka i determinacja, z jaką do tego dążą, budzi zrozumiałe kontrowersje. Szacuje się, że w Polsce nawet co piąte dziecko wychowywane jest przez jednego rodzica, a psychologowie już dawno orzekli, że niekiedy taki układ jest lepszy niż wychowanie w rodzinie z wiecznie skonfliktowanymi rodzicami. Kobiety jednak mogą przecież próbować innych, mniej drażliwych metod na posiadanie dziecka. Dlaczego tego nie robią?
– Chcę się poznać z mężczyzną, który mnie zapłodni drogą naturalną, bo myślę, że nie mam innego wyjścia, a niedługo może być za późno – pisze mi 38-letnia Hanna, która dwa lata temu rozstała się z mężem, z którym nigdy nie miała dziecka, bo uważali kiedyś, że są ważniejsze rzeczy niż niańczenie dzieci.
Adopcja dla singielki? Wykluczone
Do warszawskiego Ośrodka Adopcyjnego Towarzystwa Przyjaciół Dzieci, które pomaga adoptować dzieci od 60 lat, każdego roku zgłaszają się jedynie pojedyncze kobiety z chęcią adopcji. – Jest ich bardzo mało – przyznaje w rozmowie z naTemat Monika Jagodzińska, dyrektor ośrodka. – Nie starają się o adopcję, ponieważ w przypadku samotnych kobiet adopcja to bardzo trudna sprawa. Łatwiej ubiegać się o dziecko małżeństwu. Tu chodzi przede wszystkim o dobro dziecka i zapewnienie mu jak najlepszego dzieciństwa, a pod takim rozumie się zazwyczaj pełną rodzinę – z mamą i tatą – tłumaczy.
Do warszawskiego Ośrodka Adopcyjnego Towarzystwa Przyjaciół Dzieci, które pomaga adoptować dzieci od 60 lat, każdego roku zgłaszają się jedynie pojedyncze kobiety z chęcią adopcji. – Jest ich bardzo mało – przyznaje w rozmowie z naTemat Monika Jagodzińska, dyrektor ośrodka. – Nie starają się o adopcję, ponieważ w przypadku samotnych kobiet adopcja to bardzo trudna sprawa. Łatwiej ubiegać się o dziecko małżeństwu. Tu chodzi przede wszystkim o dobro dziecka i zapewnienie mu jak najlepszego dzieciństwa, a pod takim rozumie się zazwyczaj pełną rodzinę – z mamą i tatą – tłumaczy.
Samotna kobieta, która stara się o adopcję ma pod górkę. Przyznają to sami pracownicy ośrodków adopcyjnych, którzy sceptycznie podchodzą do starań osób, które nie mają małżonka. – Taka osoba przecież w każdym momencie może sobie kogoś znaleźć. Co się wtedy stanie z dzieckiem? Może zejść na dalszy plan, pójść w odstawkę. Nie wiadomo też, jak dziecko odnajdzie się w nowych okolicznościach – mówi dyrektorka ośrodka adopcyjnego TPD.
Osoby samotne mają więc prawo, które w praktyce okazuje się nie działać tak, jak życzyłyby sobie tego. A na dodatek droga do adopcji dziecka nie należy do najłatwiejszych. Co jednak skłania niektóre kobiety do podjęcia takiej próby? – Potrzeba zaspokojenia swojej potrzeby bliskości i możliwość zaopiekowania się kimś. To takie najczęstsze powody, dla których zgłaszające się do nas kobiety i starają się o prawo do adopcji. One chcą w większości wypadków wypełnić pustkę w życiu i zdaje im się, że posiadanie dziecka im to zagwarantuje – mówi Jagodzińska.
Inseminacja singielek
Samotne kobiety próbują jeszcze innej drogi - jeśli nie adopcja i nie naturalne zapłodnienie, to zostaje jeszcze np. zabieg inseminacji. Inseminacja to stosunkowo prosty zabieg, np. w porównaniu do metody in vitro. Polega na wprowadzeniu do jamy macicy pobranych wcześniej, starannie wyselekcjonowanych i właściwie przygotowanych plemników. I chociaż jest to zabieg dedykowany dla małżeństw, to czasem kliniki leczenia bezpłodności przymykają oko i dopuszczają do zabiegu singielki.
Samotne kobiety próbują jeszcze innej drogi - jeśli nie adopcja i nie naturalne zapłodnienie, to zostaje jeszcze np. zabieg inseminacji. Inseminacja to stosunkowo prosty zabieg, np. w porównaniu do metody in vitro. Polega na wprowadzeniu do jamy macicy pobranych wcześniej, starannie wyselekcjonowanych i właściwie przygotowanych plemników. I chociaż jest to zabieg dedykowany dla małżeństw, to czasem kliniki leczenia bezpłodności przymykają oko i dopuszczają do zabiegu singielki.
W takim wypadku nasienie pochodzi z banku spermy. Inseminacja nie jest drogim zabiegiem, ale na pewno dla niektórych może stanowić poważne finansowe wyzwanie – kosztuje od 700 do ok. 1000 zł. Jeśli jednak zabieg trzeba powtarzać, koszt zajścia w ciążę rośnie, co może stanowić poważną wyrwę w domowym budżecie.
– Jeśli ktoś chce mieć dziecko, ma dwie drogi: albo zrobić to w sposób niegodny czy nieakceptowany przez taką osobę, albo jeśli nie chce takiej drogi związanej z ryzykiem, ma prawo skorzystać z klinik leczenia niepłodności i skorzystać z nasienia dawcy. Więc w moim pojęciu każda osoba, również samotna, która zgłosi się do nas, powinna otrzymać pomoc medyczną – mówił jakiś czas temu w wywiadzie prof. Waldemar Kuczyński z białostockiego Centrum Leczenia Niepłodności Kriobank.
– To jest często tak, że ci ludzie są nieszczęśliwi, trochę zagubieni. Może nie dostali swojej szansy na normalny związek. I te kobiety chcą być matkami, ponieważ instynkt macierzyński towarzyszy kobietom niezależnie od ich sytuacji socjalnej. W związku z tym ja nie widzę moralnego problemu, by pomóc takim kobietom – opowiadał lekarz.
Napisz do autora: dominika.majewska@natemat.pl
