
"Newsweek" zdobył dokumenty, z których jasno wynika, że Marek Falenta w czasie akcji podsłuchowej w warszawskich restauracjach utrzymywał kontakt z oficerami ABW i CBA. Na bieżąco budował również znajomości torujące mu drogę do polityków Prawa i Sprawiedliwości, w tym do prezesa Kaczyńskiego.
Łącznikiem między Falentą a służbami bezpieczeństwa był ich emerytowany oficer o pseudonimie „Bankowy”, a przy okazji wieloletni znajomy biznesmena. Poznali się już w 2004 roku, szybko zaprzyjaźnili i dosyć często spotykali, bowiem ich dzieci chodziły do tej samej klasy. Po odejściu ze służb „Bankowy” dostał pracę w jednej ze spółek kontrolowanej przez Falentę. Wszystko na pół roku przez rozpoczęciem akcji podsłuchowej w restauracjach.
Znajomość rozwija się jak w sensacyjnym filmie: inwestor najpierw zostaje zatrzymany przez oficera ABW, później staje się jego informatorem, a na końcu go podkupuje. Czytaj więcej
"Newsweek" dotarł również do sprawozdania z przesłuchania zawodowego partnera Falenty – Marcina W., który trafił do aresztu i poszedł na współpracę z prokuraturą. Ten przyznaje, że „Bankowy” na polecenie Falenty zakładał podsłuchy w wielu miejscach (wymienia m.in. konkurencyjną firmę Energo). „Marek podsłuchiwał 300 osób łącznie ze mną. Zbierał informacje na wszystkich i o wszystkich...” - zeznaje Marcin W.
„Newsweek” pisze, że działaniom Marka Falenty uważnie przyglądali się również byli funkcjonariusze służb, którzy po odejściu z nich trafili w szeregi Prawa i Sprawiedliwości. Wymienia m.in. Martina Bożka, o któego kontaktach ze służbami i Falentą informowało w ostatnim czasie także Radio Zet. Bożek to pracownik PiS w siedzibie na Nowogrodzkiej, który w 2011 roku bezskutecznie startował do Sejmu.
Bożek był pytany między innymi o to, czy słyszał, by Falenta przekazywał służbom specjalnym nagrania polityków przed ich wyciekiem do mediów. W odpowiedzi padły trzy zasłyszane hipotezy. (…) Według drugiej zleceniodawcą miałoby być „środowiska gen. Marka Dukaczewskiego”, byłego szefa WSI. A według trzeciej – Mariusz Kamiński i jego ludzie. Czyli w skrócie IV RP. Czytaj więcej
O nagraniach mógł także wiedzieć sam prezes Kaczyński. Przekaźnikiem w tym przypadku mogła być także obsługująca go gdańska Kancelaria Prawna Gotkowicz, Kosmus, Kuczyński – utrzymująca również bliskie relacje z biznesmenem. Kuczyński zasiadał w jednej z jego najważniejszych spółek. Falenta ciągle szukał dojścia do partyjnej „góry” Prawa i Sprawiedliwości.
