– PiS przegra referendum. Ciekawa jest tylko skala tej przegranej, która będzie mierzona tym, ile osób pójdzie zagłosować – ocenia Jan Rokta. I dodaje: – Jeśli okaże się, że wynik referendum jest taki, że przygniatająca większość jest "za", to PO równie dobrze jak Kukiz będzie mogła mówić: wygraliśmy referendum.
Rokita o prognozach związanych z wrześniowym referendum mówił w programie „Świat” w TVN24 BiŚ. Zaznaczył, że przegrana PiS jest tu – jego zdaniem – pewna. To z kolei, jak wyjaśnił, będzie zwiastowało wynik październikowych wyborów parlamentarnych. Zdaniem polityka bowiem od wyników referendum część wyborców uzależni wybór swojego faworyta.
– Znamy z socjologii polityki rzecz, która się sprawdza zawsze albo prawie zawsze: jedno głosowanie wpływa na wyniki kolejnego, jeśli to drugie odbywa się w ciągu kilku następnych tygodni. Tak jest zawsze. Krótko mówiąc: referendum wpłynie na wynik wyborów. Jak? To zależy od frekwencji – tłumaczył polityk.
Rokita zauważył też, że wielkim wygranym obecnej sytuacji jest Paweł Kukiz. – Tuż przed wyborami pod referendum zostanie poddane jego główne, jeśli nie jedyne, hasło programowe, czyli jednomandatowe okręgi wyborcze (...) Żadna powstająca partia polityczna nie miała takiego prezentu na starcie – stwierdził.
Tymczasem z ostatniego badania CBOS wynika, że połowa Polaków nie wie, czego będzie dotyczyć planowane na wrzesień referendum. Udział w referendum deklaruje zaledwie 41 proc. Polaków. 11 proc. rodaków deklaruje, że w ogóle na głosowanie nie pójdzie.
By jednak referendum można było uznać za ważne, musi do niego przystąpić minimum 50 proc. uprawnionych do głosowania.
Wedle wyników najnowszego sondażu Millward Brown, gdyby wybory parlamentarne odbywały się dzisiaj, na PiS zagłosowałoby 33 proc. Polaków, PO zyskałaby 23 proc. głosów a siła polityczna Pawła Kukiza 18 proc.