To prawdziwi rekordziści, wynika z danych Najwyższej Izby Kontroli, która swój raport opublikuje dopiero w przyszłym roku. "Fakty TVN" przedstawiły już jednak pewne konkrety.
NIK najbardziej interesują osoby zatrudnione powyżej 3 miesięcy, które nigdzie indziej nie pracują. I tak – w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego takich osób było 111. W samym Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej, które najbardziej powinno dbać o prawa pracownicze– 42.
Premier Ewa Kopacz nie chciała tłumaczyć tych doniesień dopóki nie zobaczy dokumentu. Ministerstwo Kultury stwierdziło tylko, że wrzucanie wszystkich umów na czas nieokreślony do jednego worka z nazwą ”umowy śmieciowe” jest nieuczciwe.
Politycy innych opcji mówili o skandali i hipokryzji. – Polega ona na tym, że polityk PO wychodzi i mówi ”Teraz zaczniemy walkę z umowami śmieciowymi”, a u niego w ministerstwie, w tym samym czasie, zatrudnianych jest pięciu ludzi na umowy śmieciowe – komentował w "Faktach TVN" Dariusz Joński z SLD.