Fot. Franciszek Mazur / Agencja Gazeta

Okazuje się, że wylosowanie biletu na Euro nie musi wiązać się z tym, że mecz faktycznie obejrzymy. Przekonali się o tym niepełnosprawni kibice, którzy nie otrzymali biletów, bo nie wysłali zaświadczenia o niepełnosprawności. To, że nikt go wcześniej od nich nie wymagał organizatora już nie interesuje.

REKLAMA
Na stadionach część wejściówek była przeznaczona dla osób niepełnosprawnych. Podobnie, jak wszyscy inni brali udział w losowaniu biletów. Ci, którym się udało za wszystko już zapłacili: wejściówki, nocleg, gadżety.
Pozostało czekać na bilety, tych jednak nie otrzymali. Powód? Brak zaświadczenia o niepełnosprawności, którego nagle zaczął się domagać organizator. Rzecznik Euro 2012 Polska tłumaczy, że do wszystkich wysyłano w tej sprawie maile.

Jeśli docierały, to nie do wszystkich. Tak jak choćby w przypadku Pawła Pawłuszewicza. UEFA zwracała się do niego ponoć czterokrotnie. Miał w Gdańsku obejrzeć dwa mecze Hiszpanów. Twierdzi, że od UEFA nie otrzymał żadnej informacji, iż musi wysłać oświadczenie o swojej niepełnosprawności. W regulaminie też nie było o tym informacji.

źródło: TVN24.pl

Biorąc pod uwagę liczbę zgłoszeń w takiej sytuacji może być nawet kilkaset osób. Co stało się z biletami, z których cieszyli się niepełnosprawni? Odsprzedano je dalej.

Okazuje się, że UEFA jednym bilety zabrała, innym niepełnosprawnym - nie. Dominik Chojnecki otrzymał wylosowane bilety. Starając się o wejściówki, nie musiał okazywać żadnego oświadczenia o stopniu niepełnosprawności.

źródło: TVN24.pl

To jednak wyjątek od reguły, bo skarg jest tak dużo, że niepełnosprawni nie wykluczają złożenia pozwu zbiorowego. UEFA obiecuje poszkodowanym zwrot pieniędzy lub wyjazd na Ukrainę, gdzie bilety sprzedawały się najsłabiej. Z kolei niepełnosprawni rozważają.
źródło: TVN24.pl