
Niewiele jest w historii przypadków tak honorowego podejścia do dyplomacji i rządzącej się twardymi prawami polityki. Kiedy jednak 76 lat temu Adolf Hitler osobiście przedstawił Węgrom propozycję wspólnego ataku na Polskę, usłyszał "nie", bo tak nakazywały "względy moralne". Węgierski premier Pál Teleki nie zamierzał ustępować nawet führerowi.
W akcji zbrojnej przeciwko Polsce ani pośrednio, ani bezpośrednio nie jesteśmy skłonni uczestniczyć. Pod pojęciem «pośrednio» rozumiem każde żądanie przejścia oddziałów niemieckich pieszo czy na pojazdach mechanicznych przez nasz kraj w celu zaatakowania Polski. Żądania takie będą odrzucone. Jeżeli Niemcy odpowiedzą na to przemocą, kategorycznie odpowiadam, że na broń odpowiemy bronią. Jeśli ktoś bez pozwolenia wstąpi na terytorium Węgier, będzie traktowany jak wróg.
Ribbentrop chciał osiągnąć, abyśmy zabezpieczyli niemieckim oddziałom możliwość przejazdu przez terytorium Węgier, jednakże odmówiliśmy. Nie życzyli sobie naszego aktywnego udziału. Tak więc przynajmniej na początku wojny nie będziemy w tym brać udziału. Nasze dalsze zachowanie będzie zależało od późniejszego rozwoju wypadków. (...) Gdyby w Berlinie lub w Rzymie dowiedzieli się o tym, że poinformowaliśmy Polaków, całkowicie stracilibyśmy zaufanie.
Napisz do autora: waldemar.kowalski@natemat.pl
