"Litewski mściciel" nie zaznaje spokoju nawet w grobie. Dziś jego córka - Deimantele - została porwana z domu rodziców. Kolejna odsłona afery pedofilskiej na Litwie? Ciągnąca się od 4 lat sprawa wciąż bulwersuje, nie tylko Litwinów. Historia jak z filmu sensacyjnego, nie zanosi się jednak na to, że zostanie wyjaśniona.
Córka "litewskiego mściciela" Drasiusa Kedysa została dziś rano zabrana z domu dziadków przy akompaniamencie wybijanych okien, wyważanych drzwi oraz aresztowania 40 samozwańczych obrońców dziewczynki koczujących przed domem. Jak donosi "Rzeczpospolita", funkcjonariusze wywieźli dziecko w nieznanym kierunku, powodując nową falę sprzeciwów i protestów.
Cztery lata temu Litwą wstrząsnął kowieński skandal z udziałem tzw. "mafii pedofilskiej". Ojciec molestowanej dziewczynki chciał sprawiedliwości. Córka powiedziała, kim są "wujkowie" - molestujący ją mężczyźni. Jako sprawców wskazała sędziego Jonasa Furmanavičiusa i biznesmena Andrius Usas. W spotkaniach pomagać miała ciotka dziewczynki Violeta Naruševičiene. Nic im jednak nie udowodniono. Drasius Kedys po bezskutecznych próbach zwrócenia uwagi na problem swojej córki, wziął sprawy w własne ręce. Twardych dowodów brak, ale podejrzewa się, że to on zabił podejrzane osoby. Poszukiwany przez policję, zapadł się pod ziemię. Po roku znaleziono jego ciało, obok którego leżał pistolet. Z tej samej broni zabito sędziego. Opinia publiczna podzieliła się na dwa obozy. Mimo, że Drasius Kedys jest martwy, rozpętana przez niego afera wydaje się nabierać rozpędu.
Matka pośredniczyła między córką a pedofilami?
- Dziewczynka nie została porwana, tylko oddana matce - przekonuje w rozmowie z naTemat Eldoradas Butrimas, korespondent litewskiego dziennika "Lietuvos Rytas" w Polsce. - Wyrok sądu został nareszcie wyegzekwowany - mówi. Sąd bowiem wydał orzeczenie, że dziecko trzeba oddać matce. - Cała ta sprawa wywołuje za dużo emocji - twierdzi korespondent. - Matce nic nie udowodniono, jej udział w aferze to na razie pogłoski, wiemy, że ojciec walczył z matką o dziecko.
Podobnie zdaje się myśleć prezes "Fundacji Kidprotect" Jakub Śpiewak, zajmującej się problemem pedofilii. - Ta sprawa jest bardzo niejasna, ciężko jest ją oceniać. Ale nie wykluczam, że może chodzić o spór między rodzicami o dziecko - mówi naTemat. Dodaje, że sam był niedawno świadkiem wyjaśnienia trwającego siedem lat procesu, w którym matka oczerniała ojca swojego dziecka, żeby tylko go posłać na dno. - W Polsce też jest sporo takich przypadków, nie do końca wierzę w to, że pół Litwy się zmówiło, żeby wrobić Drasiusa Kedysa - przekonuje. - Gdyby w sprawie były twarde dowody winy domniemanych pedofilów, to władze nie ignorowałyby jego wezwań.
Skandal sposobem na poprawę wizerunku
To bardzo wygodne dla polityków, że bronią dziecka. Poprawiają w ten sposób swój wizerunek - mówi Eldoradas Butrimas
Sytuacja na Litwie jest gorąca. Wybory są za pasem, oburzeni aferą obrońcy dziewczynki założyli partię polityczną "Drasiaus Kelias" (lit. "szlak odważnych"). Siostra zmarłego w niewyjaśnionych okolicznościach Kedysa jest sędzią. Walczy o prawa do opieki nad dziewczynką, jest aktualnie jedną z najważniejszych postaci litewskiej polityki. - Przez to, że zbliżają się wybory, wygodne dla polityków jest opowiadanie się za dziewczynką, bronienie jej - mówi Eldoradas Butrimas. - Niewykluczone, że ta partia wygra wybory, na pewno ma szanse na przekroczenie progu wyborczego. Prezydent Litwy Dalia Grybauskaitė broni dziecka i w ten sposób sprzeciwia się prawomocnemu wyrokowi sądu - przekonuje korespondent. - To stwarza straszne zamieszanie.
Wtóruje mu Śpiewak. - Litwa jest członkiem Unii Europejskiej, spełnia jej standardy, jest państwem demokratycznym i ma niezawisłe sądownictwo - mówi. - Nie ma podstaw do tego, by nie zgadzać się z wyrokiem sądu. Dopóki nie dowiemy się dokładnie, co jest w aktach tej sprawy jesteśmy skazani na gdybanie lub milczenie - kwituje.
Mafia kontra pogłoski
- Nie stwierdzimy jednoznacznie, czy jest mafia pedofilska czy jej nie ma - przekonuje Butrimas. - Może to ojciec sobie wymyślił, a może ktoś na wysokim stanowisku broni zamieszanych w tę sytuację - dodaje. Faktem jest, że kilka zagadkowym śmierci zostało zamiecionych pod dywan. Sędzia Jonas Furmanavičius i ciotka dziewczynki Violeta Naruševičiene zostali zastrzeleni, inny podejrzany Andrius Usas jadąc na quadzie przewrócił się do rowu i utonął. Sam Kedys, podejrzewany o zabicie tych osób, został znaleziony martwy nad brzegiem zalewu. - Podobno pijany, zadławił się wymiocinami - waha się Butrimas. - Nie wiem, czy to prawda, ale fakt, że dużo tajemniczych śmierci miało miejsce w tej sprawie. Nikt nie wie, ile jeszcze osób przypłaciło życiem to zamieszanie. Newsweek dotarł do informacji, że pewien rybak widział jak dwóch antyterrorystów niesie ciało Kedysa. Świadek został zamknięty w zakładzie psychiatrycznym, a można to zrobić tylko na podstawie wyroku sądu. Podobno zgłosił się tam sam z powodu bezsenności. Po nagłośnieniu sprawy wyszedł, ale szybko umarł. Nie trzeba dodawać, że okoliczności jego śmierci pozostają niewyjaśnione.
Kedys starał się o pomoc, nim rozpoczął zemstę. Film nagrany przez ojca z dziewczynką opowiadającą o tym jak ją molestowano, usuwany jest z Internetu gdziekolwiek się pojawi, listy wysyłane do sądów czy urzędników z prośbą o pomoc. - Nie sądzę, żeby wszyscy byli obojętni - przekonuje Butrimas. - Jego siostra, jej mąż pracują w sądzie i gdyby mieli dowody, to by się tym zajęli.
Oburzeni pedofilią
Potrzeba samosądu i szybkiego egzekwowania sprawiedliwości to normalne przy zarzucie o pedofilię - mówi prezes "KidProtect" Jakub Śpiewak - nasza fundacja dostaje oferty od ludzi o treści np. "Wskażcie mi pedofila, a ja go naprostuję". Oczywiście takie oferty odrzucamy.
Zapytany, skąd powszechne społeczne oburzenie, skoro sprawa jest tak mętna, korespondent odpowiada, że pogłoski i emocje biorą górę nad rozsądkiem. - Protesty przed pałacem prezydenckim, demonstracje, to zaszło już daleko - dodaje Butrimas. Jakub Śpiewak, walką z pedofilią zajmujący się na co dzień, zna odpowiedź na to pytanie. - Wydaje mi się, że popadają w antypedofilską histerię - mówi naTemat - jak ktoś obcy dziecko przytuli, to od razu myślą, że pedofil - kwituje. Ale to są dość skrajne postawy. - To, że ludzie czują niechęć do pedofilii, jest całkowicie naturalne, chcą szybkiej sprawiedliwości. Ludzie nie wierzą w skuteczność wymiaru sprawiedliwości, nie wierzą w państwo, w to, że potrafi ono rozwiązać taki problem, odczuwają potrzebę samosądu i to nie jest nic dziwnego, ale nie tędy droga - kwituje.