Ledwo Sejm wybrał Adama Bodnara na nowego Rzecznika Praw Obywatelskich, a prawica już przepuszcza na niego zmasowany atak. Popularny prawnik i działacz Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka jest osądzany dziś od czci i wiary, zazwyczaj przy użyciu niesamowicie kuriozalnych argumentów. Które nie wiadomo, czy bardziej uwłaczają samemu Bodnarowi, czy tym, którzy je wypowiadają...
"Jeżeli nazywają Cię lewakiem, prawdopodobnie jesteś całkiem dobrym człowiekiem..." - przeczytałem kiedyś w komentarzu pod jednym z politycznych memów. Teraz te słowa świetnie pasują do tego, jak określenie "lewak" ma być biczem na nowego Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara. Najdobitniej "lewactwo" wieloletniego działacza Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka próbuje w ostatnich dniach piętnować niekwestionowany król prawicowego hejtu, czyli Łukasz Warzecha.
W swoim najnowszym felietonie dla Wirtualnej Polski Warzecha przekonuje, iż "jako Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar będzie mógł rozwinąć skrzydła, promując już wyłącznie te tematy, które sam uważa za ważne" i ostrzega Polaków, że to będzie "cała lewacka agenda". Zdaniem popularnego na prawicy redaktora, nowy RPO ma poglądy zbieżne z "lewą frakcją Krytyki Politycznej", czyli jest wręcz lewackim ekstremistą.
Jak dla prawicy każdy, kto wyrażał swoje zrozumienie dla potrzeby zalegalizowania związków partnerskich, a nawet małżeństw homoseksualnych. Jak każdy, kto broni dostępu do powszechnego leczenia bezpłodności metodą in vitro i sprzeciwia się piętnowaniu dzieci dzięki niej narodzonych. Czy wreszcie, jak każdy, kto nie ma zamiaru rządzić sumieniami innych i najwyżej ceni wolność. Także tą, dającą w niektórych przypadkach prawo do aborcji, czy eutanazji.
Bo wypowie "wojnę hybrydową" i... poparli go obrońcy zwierząt
To argument prawniczki i działaczki prawicowego instytutu Ordo Iuris Joanna Banasiuk. Do porównania działalności Adama Bodnara w charakterze Rzecznika Praw Obywatelskich do agresji Kremla na Ukrainę (bo z tym większości kojarzy się wojna hybrydowa) ta naukowiec z Wydziału Prawa Uniwersytetu w Białymstoku sięgnęła w niedawnym wywiadzie dla portalu braci Karnowskich.
Według Banasiuk, celem pracy Adama Bodnara jest "destabilizacji prawa" i "destabilizacja porządku społecznego", których próby rzekomo podejmował on od lat z powodów ideologicznych. Problem w tym, że przez lata pracy w HFPC Adam Bodnar udowadniał raczej, że cała jego ideologia to praworządność i wolność.
Czy bowiem "destabilizacją porządku publicznego" było wspieranie walki o ujawnienie prawdy na temat tego, jak rząd Leszka Millera pozwolił uczynić z Polski "51. stan USA" i stworzył na Mazurach ośrodki służące agentom CIA do torturowania więźniów? Na "destabilizację prawa" prawicowcy nie narzekali też, gdy Adam Bodnar najgłośniej zgłaszał zastrzeżenia wobec tego, jak organy ścigania i wymiar sprawiedliwości obchodziły się z liderem warszawskich pseudokibiców Piotrem "Staruchem" Staruchowskim. Zarzutów prawica nie zgłaszała też, gdy Bodnar wspierał młodych Polaków protestujących przeciw ograniczaniu wolności w sieci.
Cóż więc zapowiada, że Adam Bodnar jako Rzecznik Praw Obywatelskich rozpęta "społeczną wojnę hybrydową"? Chyba "najtwardszymi" dowodami na nią, które przytacza Joanna Banasiuk mają być te dotyczące organizacji popierających kandydaturę Bodnara. Naukowiec z Białegostoku ma problem na przykład z tym, iż wśród nich były takie "które domagają się specjalnego traktowania członków subkultur LGBTQ", oraz takie, "które propagują demoralizujące treści zalecane w standardach edukacji seksualnej WHO".
- I nawet, jeśli są wśród nich organizacje obywatelskie starające się o transparencję działań władzy, to fakt ten nie zmienia ogólnego wrażenia co do profilu ideowego środowisk popierających tę kandydaturę, zwłaszcza, gdy dodamy tam jeszcze organizacje walczące o „prawa” zwierząt - stwierdza rozmówczyni Karnowskich.
Bo odbił RPO z rąk konserwatystów
Zacytowane powyżej oskarżenia są tak kuriozalne prawdopodobnie, dlatego że środowiska skupione wokół PiS z Adamem Bodnarem problem mają z tym, że na stanowisku RPO pierwszy raz od 15 lat wreszcie nie będzie zadeklarowanego konserwatysty. Co ciekawe, dziś prawica ma problem z tym, że nowy RPO przed wyborem na to stanowisko prezentował czasem poglądy lewicowe, ale przez ostatnie kilkanaście nie narzekano, iż dość otwarcie z prawicą sympatyzowali prof. Andrzej Zoll pełniący funkcję polskiego ombundsmana w latach 2000-2005, czy jego następca prof. Janusz Kochanowski. Większego problemu nie było nawet z wybraną przez PO prof. Ireną Lipowicz, której działalność jako RPO (a raczej brak pewnych działań) przypominała o jej przeszłości w rządzie PiS. Wygląda więc na to, że dzisiejsza "huzia na Bodnara" to nic innego, jak efekt frustracji środowisk konserwatywnych po pogorszeniu się ich partykularnych interesów.
Bo PiS będzie miał z nim problem
Wspomniana frustracja prawicy wyborem na RPO Adama Bodnara i zaciekłe na niego ataki nie mogą dziwić. Za kilka miesięcy po ewentualnie wygranych wyborach będzie to jedyna osoba stanowiąca jakąkolwiek przeciwwagę dla nowego ładu. Szefostwo Prawa i Sprawiedliwości już zapowiada powrót do znanych z tzw. IV RP "rozliczeń" i "śledztw".
Nikt nie przekreślił też marzeń środowiska Andrzeja Dudy o zmianie ustroju Polski na taki, w którym w jednej z izb parlamentu dominującą rolę mieliby odgrywać biskupi. Zgodnie z otwartymi zapowiedziami polityków PiS, na pewno dojdzie do zmian w ustawach mających tło światopoglądowe, takich jak ta o dostępie do in vitro. Wbrew temu, co twierdzi uporczywie Krystian Legierski, nic nie zapowiada też, by przez najbliższe lata polepszyć miała się sytuacja homoseksualistów. Prędzej doczekamy się, że ich prawa zostaną w nowych przepisach wyraźniej niż dotąd ograniczone.
Można przypuszczać, że gdyby Rzecznikiem Praw Obywatelskich została Zofia Romaszewska, która zasłynęła wypowiedzią, iż "homoseksualne rodziny nie mogą być przykładem normalnego funkcjonowania", zapewne nie zająknęłaby się, kiedy prokuratorzy dostaliby znowu wytyczne do budowania na nowo IV RP, areszty zaczęły się zapełniać, a prawa niektórych środowisk były ograniczane. Szczególnie, gdy działoby się to w związku wzrastającymi prawami politycznymi duchowieństwa. Jeżeli IV RP rzeczywiście wróci, Adam Bodnar milczał wówczas na pewno nie będzie.
Wystarczy zatem, że Bodnar będzie nadal konsekwentnie robił to wszystko co już teraz robi w Fundacji Helsińskiej. Urząd Rzecznika stwarza dlań okazję do zwielokrotnienia efektów tych działań. Chodzi zatem o realizowane w majestacie urzędu Ombudsmana działania, które mogą okazać się swoistą „wojną hybrydową”, prowadzoną przy zapewnieniach o umiłowaniu pokoju.Czytaj więcej