
To nie jest popularne. To nie jest zdrowe. To nie jest tanie. A teraz może być jeszcze droższe, bo WHO znowu bierze się za palaczy i chce, żeby za paczkę płacić jeszcze więcej. Szybka kalkulacja podpowiada, że jeśli rząd zastosowałby się do życzenia organizacji, palacz musiałby wysupłać na jedną paczkę tytoniu...40 zł. A ja się po prostu zastanawiam, jak to się stało, że zaciąganie się dymkiem skazuje mnie i miliony palaczy na pokątne krycie się ze swoim, niech będzie, paskudnym nałogiem. I wzdycham do czasów, kiedy łatka palacza nie będzie mi przyprawiać gęby.
Na pewno każdy, kto lubi palić tytoń z rozrzewnieniem wspomina czasy, kiedy kupno paczki nie biło po kieszeni. Czasy, kiedy otworem dla nich stały restauracje i kluby, a szefostwo starało się pomyśleć o miejscu, gdzie będą mogli oddać się temu wstydliwemu dzisiaj nałogowi. Kiedy patrzę na to, co się dzieje wokół palaczy, łapię się za głowę. W tej nierównej walce palaczy z niepalącymi, ci pierwsi dzielą los półświatka.
Pali nas coraz mniej. Tak właściwie można powiedzieć, że liczba palących spada spektakularnie. W 2014 roku do palenia przyznało się 28 proc. mężczyzn i 19 proc. kobiet – to najniższy wskaźnik w Polsce od lat. Wydaje się jednak, że przeciwnicy palenia nie spoczną, dopóki po Ziemi będzie chodził choćby jeden sympatyk zaciągania się papierosowym dymem. XXI wiek nie jest dla nas, palaczy, łaskawy.
Niewiele polskich rozpoznawalnych postaci mówi o tym, że pali. Jeszcze mniej potrafi o tym powiedzieć bez wstydu. Jedną z osób, która otwarcie mówi o tym, że palić po prostu lubi, jest Maria Czubaszek, pisarka i satyryczka.
Teraz palę trzy paczki dziennie. Oczywiście nie od razu tyle paliłam. Młodzież musi się wyszumieć, starość musi się wypalić. Zdrowia do grobu nie wezmę. Lubię palić, nigdy mi to nie szkodziło. lat, kiedy jestem stara, powtarzam – i nie przesadzam – że palenie to moja jedyna przyjemność. Słońca nie lubię, spacerów nie lubię, lubię palić. To jedyne, co mi sprawia przyjemność. (...)Gdziekolwiek jestem, marzę, by już można było zapalić. Gdybym miała sucho w ustach, kaszlała, to bym się nie katowała. A nic takiego nie mam. Nikogo nie namawiam, ale ja to uwielbiam. Czytaj więcej
Tu zaczyna funkcjonować mechanizm kozła ofiarnego. Nie wolno być rasistą, mizoginem, homofobem czy antysemitą, ale antynikotynistą – jak najbardziej. Dlatego mieszczaństwo kultywujące religię wiecznego zdrowia wzięło nas na celownik.A najgorliwiej prześladują nas osoby, które mają charakter autorytarny. Niby mówią o trosce, o zdrowiu, ale to tylko zasłona dymna. Choćby poseł Stanisław Żalek, który mówi o absolutnym zakazie palenia i to się zbiega z jego postawą w innych kwestiach. To nie konserwatysta, ale arywista o represyjnym nastawieniu.
Napisz do autora: dominika.majewska@natemat.pl
