W sklepie spożywczym czy na stacji benzynowej możemy kupić wiele leków np. przeciwbólowych lub stosowanych w leczeniu przeziębień. Wydaje się, że to wygodne i dobre rozwiązanie. Przy okazji zakupów w supermarkecie możemy uzupełnić zapas paracetamolu lub ibuprofenu. Niestety za tę wygodę niektórzy płacą zdrowiem.
Zagrożenie zdrowotne
Naczelna Izba Aptekarska apeluje o reformę systemu usług farmaceutycznych. Jednym z założeń wspomnianej reformy ma być ograniczenie tzw. obrotu pozaaptecznego lekami, czyli sprzedaży leków w sklepach ogólnodostępnych.
– Obserwowane od dawna zjawisko rozszerzania obrotu pozaaptecznego stanowi poważne zagrożenie dla zdrowia obywateli i musi być zastąpione obrotem w aptekach. Pod tym względem Polska wyróżnia się negatywnie na tle innych krajów Unii Europejskiej. Tolerowanie, a nawet promowanie nieprofesjonalnej formy wydawania produktów leczniczych, bez odpowiedniej informacji o ich stosowaniu i działaniu, a więc w warunkach pozaaptecznych, stanowi kolejny przejaw bezmyślnego komercjalizowania sfery, która powinna być zastrzeżona wyłącznie dla profesjonalnych pracowników medycznych, w tym wypadku dla farmaceutów – mówi nam Eugeniusz Jarosik, rzecznik prasowy Naczelnej Izby Aptekarskiej.
Podkreśla, że liczba sklepów ogólnodostępnych, w których można kupić leki jest tak duża, że nie można sprawować jakiejkolwiek kontroli nad przechowywaniem produktów leczniczych, jak i ich wydawaniem.
Kwalifikacje z ulotki
– Absurdalność obecnej sytuacji najlepiej obrazuje jeden z obowiązujących przepisów. Zgodnie z art. 71 ust. 3 ustawy Prawo farmaceutyczne, minister zdrowia ma obowiązek określenia między innymi kwalifikacji osób wydających produkty lecznicze w placówkach obrotu pozaaptecznego (w tym wypadku sprzedawców w sklepie czy na stacji benzynowej – red.). Ma się kierować przy tym bezpieczeństwem stosowania produktów leczniczych oraz wymaganiami dotyczącymi przechowywania i dystrybucji produktów leczniczych w tych placówkach – wyjaśnia rzecznik NIA.
Dodaje, że co do kwalifikacji i wiedzy personelu sklepowego przepisy mówią, iż powinien on posiadać wiedzę na temat zastosowania i przechowywania sprzedawanych leków, którą nabędzie… czytając ulotkę załączoną do leku.
Rzecznik NIA podkreśla, że władze nie są w stanie ocenić szkód zdrowotnych związanych z nieograniczonym dostępem do leków. A wystarczy wspomnieć, że jesteśmy jednym z narodów nadużywających środków przeciwbólowych. Nie mówiąc już o interakcjach lekowych, które funduje sobie wiele osób w ramach samoleczenia.
Naród lekomanów
Dodatkowo nie zwracamy uwagi na to jaką substancję czynną mamy w danym leku co powoduje, że kupujemy i przyjmujemy kilka leków, które mają odmienne nazwy a taką samą substancję czynną, czyli przedawkowujemy. Takie przedawkowywanie może skończyć się jeśli nie zatruciem to po jakimś czasie takiego stosowania leków, np. chorobami wątroby czy żołądka.
Wiele osób, kupując lek w sklepie myśli, że skoro można go kupić w sklepie, to nie ma on skutków ubocznych, a to oczywiście nie jest zgodne z prawdą. Tak sprzedawane produkty farmaceutyczne mogą być również dostępne w nieograniczonej ilości dla dzieci.
Do apteki nie tak daleko
Niektórzy specjaliści tłumaczą, że moda na sprzedaż leków w sklepach lub na stacjach benzynowych przeszła ze Stanów Zjednoczonych. Jednak tam takie rozwiązanie było uzasadnione dużymi odległościami, które trzeba było pokonać w niektórych częściach kraju, żeby dotrzeć do apteki. Natomiast w takim kraju jak Polska zwykle do apteki nie mamy daleko.
Obecnie w obrocie pozaaptecznym możemy kupić ok. 3 tys. leków. Aptekarze tłumaczą, że nie chodzi tu o ich interes, ale o to, żeby leki sprzedawał farmaceuta, który wyjaśni nam ich działanie, zwróci uwagę na skutki uboczne czy choćby powie, żeby nie brać dwóch leków z tą samą substancją czynną.
Niedawno na Litwie były próby wprowadzenia leków OTC (bez recepty – red.) do sprzedaży w sklepach i na stacjach benzynowych. Parlament litewski wykazał się jednak dużą odpowiedzialnością i nie dopuścił leków OTC do sprzedaży w tych placówkach obrotu pozaaptecznego. W Chorwacji i na Węgrzech tamtejsze ministerstwa zdrowia zakazały samoobsługowej sprzedaży produktów OTC w obrocie pozaaptecznym. W Słowenii natomiast zmniejszono dotychczasową listę 230 leków OTC sprzedawanych poza aptekami do 17 produktów leczniczych.