Andrzej Biernat przekonuje, że ostatecznie "jedynkami" PO będą inni politycy, niż ci zaproponowani kilka dni temu przez regiony.
Andrzej Biernat przekonuje, że ostatecznie "jedynkami" PO będą inni politycy, niż ci zaproponowani kilka dni temu przez regiony. Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Gazeta

– To, co wychodzi z regionów nie jest bytem ostatecznym – mówił w poniedziałkowych "Faktach po Faktach" o kontrowersyjnym projekcie list wyborczych PO Andrzej Biernat. – Większość starych "jedynek" ustąpi nowym twarzom – zapowiedział polityk, który sam obecnie jest "jedynką" w Sieradzu.

REKLAMA
W ten sposób Andrzej Biernat odniósł się do doniesień o tym, iż listy wyborcze Platformy Obywatelskiej przygotowane przez lokalnych „baronów” nie pokrywają się z pierwotnym założeniem Ewy Kopacz. Premier zapowiadała bowiem, że wśród kandydatów nie będzie miejsca dla tych którzy są zaangażowani w aferę taśmową, a starzy wyjadacze zostaną zastąpieni przez „nową i niewykorzystaną siłę” partii. Regionalne struktury postawiły tymczasem na osoby, dobrze znane z tzw. afery taśmowej.
– Taki kształt list Platformy uważam za korzystny dla Zjednoczonej Lewicy – oceniała również goszcząca w "Faktach po Faktach" Joanna Senyszyn z Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Była lewicowa europosłanka poinformowała również, że jej partia powinna w najbliższych dniach ostatecznie zawiązać koalicję z innymi lewicowymi ugrupowaniami. Senyszyn przyznała, że wówczas i Zjednoczona Lewica będzie miała pewne problemy z podziałem "jedynek" na listach. – Do jedynek zawsze jest dużo chętnych. Jedynka to prestiż, docenienie przez partię – tłumaczyła Joanna Senyszyn emocje, jakie wśród polityków wywołuje podział miejsc na listach.
Wielką lewicową koalicję przede wszystkim interesować będzie jednak walka o to, by do parlamentu w ogóle się dostać. Dla koalicji próg wyborczy ustalono bowiem na 8 proc., a ostatnie sondaże wskazują, iż połączonym siłom SLD, Twojego Ruchu i Partii Demokratycznej może być bardzo trudno o tak dobry wynik. – Chcemy wyniku co najmniej dwucyfrowego. Tu mamy inną sytuację niż z Magdaleną Ogórek – przekonywała jednak Senyszyn. Zdaniem tej polityk, letnie sondaże podają nieprawdziwe wyniki, gdyż zbyt wielu wyborców jest w podróżach. – Dopiero w połowie września przekonamy się jakie są naprawdę preferencje wyborców – oceniała.