Kolejka do Manekina w Warszawie.
Kolejka do Manekina w Warszawie. naTemat.pl
Reklama.
Naleśnikarnia Manekin
Naleśnikarnia przyciąga od kilku lat tłumy. Praktycznie od otwarcia restauracji stoją do niej kolejki. Być może na początku działo się to dlatego, że ludzie znali już markę Manekin z innych miast. Teraz jest to jedno z kluczowych miejsc również na kulinarnej mapie stolicy.
Menagerka naleśnikarni Manekin

Kolejki są u nas praktycznie codziennie. Cieszymy się, że jest takie zainteresowanie. Mamy bardzo dobrej jakości jedzenie i obsługę. Przyciągamy zarówno stałych klientów, jak i turystów.

Pytanie brzmi, dlaczego właśnie tam. Co jest takiego niezwykłego w Manekinie z punktu widzenia klientów. Co ich przyciąga? Może jest to po prostu moda i miejsce, w którym wypada być?
Kasia
klientka Manekina

Na początku stałam w kolejce do Manekina, bo przyciągnęła mnie nowość, inny smak. Zauważyłam, że są spore kolejki, co według mnie świadczyło o tym, że warto wejść do środka i spróbować. Uważam też, że jest tam dobre jedzenie i jest to ciekawszy smak, niż w większości naleśnikarni w Warszawie. Na pewno jest to też miejsce, w którym warto się pokazać, na przykład Macademian Girl tam była.

Warto zaznaczyć, że prawdopodobnie ponad 17 tysięcy użytkowników Facebooka sądzi podobnie. Właśnie tyle „lajków” ma ma swoim koncie naleśnikarnia. Ciekawe czy wszyscy, którzy kliknęli "lubię to" stali w często kilkudziesięciominutowej kolejce?
Ponad 10 tysięcy użytkowników zrzesza też Facebook, który zainteresował się samym zjawiskiem kolejek do Manekina. Same w sobie stają się powoli historią.
Atelier Amaro
Jeszcze więcej Facebookowych użytkowników ma na swoim koncie Atelier Amaro (ponad 18 tysięcy). Słynny Wojciech Modest Amaro i jego Atelier zostali wyróżnieni pierwszą w Polsce gwiazdką przewodnika Michelin. Tutaj zdecydowanie przyciąga prestiż, klasa i znane nazwisko. Na stolik w tym wykwintnym miejscu czeka się… kilka miesięcy!
Dania są małe, a ceny wysokie, sięgają ponad 700 złotych. Nie o wielkość dań jednak chodzi, ale o ich smak. Dania są niezwykle wyszukane i przygotowane z sezonowych produktów. Blogerzy zgodnie twierdzą, że warto czekać w kilkumiesięcznej kolejce.
Dania Kontra Ania
blog

Czy było warto? Było. Choć koszty niektórym mogą wydawać się absurdalne, szczerze polecam takie doświadczenie – choć raz w życiu lub raz na jakiś czas, na wyjątkową, specjalną okazję. Jestem pewna, że nie pożałujecie. Czytaj więcej

Filip Turczyński
skomplikowane.pl

Wojciech Modest Amaro udowodnił nam swój geniusz i wizjonerstwo.W pełni zasłużył na nadaną mu gwiazdkę. Podpisujemy się pod nią obiema rękami, a odkrycie innych dań pozostawiamy wam. Czytaj więcej

Czyli trzeba czekać. Jeśli masz plan odwiedzić Atelier Amaro, najlepiej już rezerwuj stolik.
Pizza Hut Stare Miasto
Wydawać by się mogło, że popularna pizzeria na warszawskiej Starówce niczym nie różni się od swoich siostrzanych lokali. Otóż różni ją okolica. Nie chodzi nawet o zabytki, raczej warto skupić się na konkurencji.
Pizza Hut otaczają w większości restauracje, które są drogie. Jeśli wybieramy się na obiad z całą rodziną, to mamy nikłe szanse, że wydamy w nich mniej niż 100 złotych. W Pizza Hut możemy przyzwoicie zjeść za mniejsze pieniądze. Jest to ważny argument, szczególnie w tak turystycznej części miasta.
AïOLI Cantine Bar Café Deli
To miejsce na Facebooku lubi ponad 35 tysięcy osób, a ponad 2 tysiące zrecenzowało tam swój pobyt. Na stolik bardzo często trzeba czekać. W weekend pojawia się też problem z rezerwacją. Jeśli zadzwonimy za późno, nie zdziwmy się, że na ten sam wieczór już może nie być miejsca. Trochę lepiej jest w godzinach lunchu, chociaż i wtedy restauracja pęka w szwach.
W knajpie serwuje się proste dania, które inspirowane są kuchnią południowej Europy. Porcje są duże, a ceny nieszczególnie wygórowane. Jest to też jedno z miejsc, w którym trzeba się pokazać. Często goszczą tam znane osoby, a samej restauracji zdarza się też organizować specjalne akcje z ich udziałem.
Joanna
klientka AïOLI

Zdarza mi się czekać. Przede wszystkim dlatego, że knajpa zrobiona jest w bardzo fajnym, przyjemnym klimacie. Jest "jakaś”. No i ma dobre jedzenie, może nie rewelacyjne, ale cena i jakość się w tym przypadku zgrywa.

U Szwejka
Można tu zjeść dużo, smacznie i w przyzwoitych cenach. Przychodzisz tam na całkowitym luzie. Co przyciąga klientów do Szwejka? Przede wszystkim promocje. Często na Facebooku pojawiają się jednodniowe akcje, typu: „polub ten post, a sznycla dostaniesz w prezencie”. Któż by się nie skusił?
Największe kolejki są jednak w poniedziałek. Wtedy to można kupić sznycel z frytkami i sałatką za niecałe 16 złotych. Do tego litr piwa za 8,20. Na stolik naczekać się trzeba nawet do godziny.
Powodów, dla których czekamy w kolejkach do restauracji jest dużo. Niektóre z nich przyciągają ceną, niektóre klimatem, jeszcze inne znanymi nazwiskami.
Pytanie tylko czy jest sens? Pojawia się tutaj odwieczny konflikt: natura vs kultura. Chcesz się tylko najeść – uciekaj gdzie indziej. Chcesz być częścią kulinarnego zjawiska kulturowego - stój i czekaj.

Napisz do autorki: katarzyna.milkowska@natemat.pl