To, że rosyjskie władze mają problem z interpretacją historii, wiadomo od dawna. Władimir Putin nie uznaje sowieckiej agresji na Polskę za coś złego, a dla zdecydowanej większości Rosjan II wojna światowa zaczęła się... w 1941 roku. Tym bardziej elita tego kraju powinna odrobić lekcję z historii najnowszej. Pomóc ma najnowsza książka brytyjskiego historyka.
Dlaczego edukować Putina?
– Tak się wtedy robiło politykę – powiedział w listopadzie 2014 roku rosyjski prezydent. To był komentarz do pytania o sowiecko-niemiecki pakt, zawierający tajną klauzulą w sprawie podziału terytorium Polski. Tak, Hitler i Stalin dzieli się krajem nad Wisłą, przesądzając o jej kolejnym rozbiorze. Dla Putina to było coś normalnego. Mało tego, rządzący na Kremlu zaapelował o... maksymalny obiektywizm w badaniach historycznych. W maju br. oznajmi jeszcze, że w 1939 roku Polska "padła ofiarą polityki, którą sama próbowała prowadzić w Europie".
Lekcja 1
Porozumienie Ribbentrop-Mołotow było paktem o nieagresji, nie zaś formalnym sojuszem. Idąc na układ ze Stalinem Hitler doskonale wiedział jednak, co robi. Uzyskał w ten sposób ciche przyzwolenie na wojnę na Zachodzie. Planował ją po błyskawicznym - jak zakładał - opanowaniu Polski. Najważniejszy jednak dla nas był drugi punkt rzeczonego paktu, który decydował de facto o IV rozbiorze ziem nad Wisłą.
Lekcja 2
Historycy od lat załamują ręce, próbują interweniować. Na ogół bez skutku. Książki znanych i cenionych na świecie badaczy przeszłości są w Rosji bojkotowane, sporo z nich trafiło już na czarne listy. "The Guardian" podaje, że właśnie objęto zakazem nowe publikacje, propagujące rzekomo "nazistowską propagandę".
Podobny los może spotkać niebawem najnowszą książkę Rogera Moorhouse'a, który rozkłada na czynniki pierwsze sojusz III Rzeszy i Związku Sowieckiego, zwany Paktem Ribbentrop-Mołotow. Jeśli nawet, pozostaje nadzieje, że Putin przeczyta choćby rozdział publikacji. Być może pierwszy raz w życiu zetknie się z przerażającym bilansem zbrodni. Zapoczątkowanych przez jeden ponoć niewiele znaczący dokument...
Lekcja 3
W polityce nie warto iść po trupach, a każde rządy zbudowane na terrorze prędzej czy później upadną. Także też było z III Rzeszą, którą miała trwać 1000 lat, a istniała... 12. Dłużej ostał się Związek Sowiecki, ale i on w końcu upadł. Nietrwały okazał się sojusz wręcz niewiarygodny - komuniści sprzymierzyli się z nazistami licząc na łupy wojenne. To musiało się rozpaść.
Porozumienie dyktatorów miało wielkie znaczenie dla losów świata - było wstępem do międzynarodowej katastrofy, kolejnego konfliktu o globalnym zasięgu. Nim wybuchł, Polska - przynajmniej w dokumentach - zniknęła z map. Przez kolejne miesiące, aż do czerwca 1941 roku, Niemcy i Związek Sowiecki składały sobie wzajemne gratulacje, kwitła współpraca wojskowa i gospodarcza obu potęg. Aż wreszcie Hitler napadł na Stalina - w czerwcu 1941 roku.
Ale wcześniej, po miesiącu od złożenia podpisów przez Ribbentropa i Mołotowa, Sowieci i Niemcy pozowali do wspólnych zdjęć na "nowej" granicy. W Brześciu Litewskim, gdzie Wehrmacht i Armia Czerwona defilowały ramię w ramię. Przy dźwiękach orkiestry.
Lekcja 4
Informacji o Pakcie Ribbentrop-Mołotow lepiej nie szukać w rosyjskich podręcznikach historii, bo takowych... po prostu nie ma! Nieco lepiej jest na Zachodu, ale poziom ignorancji jest ciągle wysoki. – O ile inne ciekawe epizody, kampanie i katastrofy drugiej wojny światowej doczekały się wielokrotnej interpretacji, przewartościowywanych ocen, o tyle wspomniany pakt pozostaje w dużej mierze nieznany - traktowany często jednym zdaniem, lekceważony jako budząca wątpliwości anomalia, przypis do historii powszechnej – wyjaśnia historyk. Tymczasem znaczenia paktu Ribbentrop-Mołotow nie można przecenić.
Dwóch nieznających się osobiście przywódców - podkreśla autor - podpisując dokument złożony z zaledwie 280 słów, zniszczyło życie 50 milionów osób.– Jednym z największych skandali XX wieku jest fakt, że Zachód postanowił zapomnieć o tym sojuszu. W imię dobrych relacji z mordercą polską rację stanu podeptano bez mrugnięcia okiem. Kłamstwa na temat paktu diabłów powtarzano przez kolejne pół wieku. Sam Mołotow zaprzeczał jego istnieniu aż do śmierci – tłumaczy Moorhouse.
Po części jeden z sygnatariuszy paktu, Mołotow właśnie - ten sam, który już 20 lat wcześniej nazwał Polskę "pokracznym bękartem Traktatu Wersalskiego" - swoje osiągnął. Putin ma problemy z historią, po części wynikające z jej nieznajomości, po części - z politycznej gry, jaką uprawia od lat. Wydawnictwo Znak, które opublikowało "Pakt diabłów", zamierza przekazać egzemplarz Ambasadzie Rosji. Z nadzieją, że trafi na Kreml.
W wypadku terytorialnych i politycznych przekształceń na terenach należących do Państwa Polskiego granica stref interesów Niemiec i ZSRS przebiegać będzie w przybliżeniu po linii rzek Narwi, Wisły i Sanu. Kwestia, czy w obopólnym interesie będzie pożądane utrzymanie niezależnego Państwa Polskiego i jakie będą granice tego państwa, będzie mogła być ostatecznie wyjaśniona tylko w toku dalszych wydarzeń politycznych. W każdym razie oba rządy rozstrzygną tę kwestię na drodze przyjaznego porozumienia.
Roger Moorhouse
Przypuszczam, że Kreml ma rację – cynizm, brutalna Realpolitik i zepsucie moralne objawiające się tym paktem, były może charakterystyczne w latach 30. Z pewnością charakterystyczne były dla zachowania i myślenia Hitlera i Stalina. Ale żeby robić z tego poważne wytłumaczenie dla paktu w 2015 roku? Czy ktoś próbowałby „bronić” Holokaust albo czystki sowieckie w ten sam sposób? Fakt, że współczesny Kreml próbuje w ten sposób bronić pakt jest haniebny.