Polscy imigranci chcą protestować pod siedzibą brytyjskiego parlamentu.
Polscy imigranci chcą protestować pod siedzibą brytyjskiego parlamentu. shutterstock

Chcą być szanowanymi pracownikami, mają dość dyskryminacji w swoich miejscach pracy. Dlatego 20 sierpnia wyjdą na ulice brytyjskiej stolicy.

REKLAMA
Demonstracja odbędzie się pod siedzibą brytyjskiego parlamentu w Londynie. Udział w akcji zadeklarowało już ponad 800 użytkowników Facebooka. Mają prace, mieszkania, w Wielkiej Brytanii żyją i płacą podatki, jednak czują się dyskryminowani ze względu na pochodzenie.
– Pokażmy Brytyjczykom, jak bardzo mylą się w swoich oskarżeniach względem imigrantów i jak bardzo nie doceniają naszego wkładu w rozwój brytyjskiej gospodarki! 20 sierpnia – zamiast do pracy – przyjdźmy wszyscy przed Parlament! – czytamy na stronie wydarzenia.
Inspiracją do zorganizowania strajku było wydarzenie, które miało miejsce w latach 80-tych w USA. Politycy krytycznie wypowiadali się na temat imigrantów, dlatego ci w ramach strajku nie przyszli do pracy. W efekcie nastąpił paraliż komunikacyjny i w sektorze usług. To wydarzenie uświadomiło amerykańskim politykom, jak dużą rolę pełnią imigranci w gospodarce.
Organizatorzy protestu chcą, aby przyłączyli się również imigranci zarobkowi z innych nowych państw członkowskich Unii Europejskiej. Jednak do tej pory nikt się nie zgłosił. Ale cel akcji został już po części osiągnięty. O strajku piszą brytyjskie media, mieszkańcy zastanawiają się nad motywami Polaków. Brytyjscy politycy chętnie krytykują polskich imigrantów, bo nie mają praw wyborczych, więc nie mają wpływu na brytyjską politykę.
Polacy przekonują, że w Wielkiej Brytanii jest im dobrze, chcą tam żyć i mieszkać. A strajkiem chcą pokazać tylko, że nikt ich nie docenia. – W tym strajku nie ma złości. Można nawet uznać, że to przyjazny krok. Chęć pokazania, że chcemy w tym kraju żyć i pracować, ale chcemy też, by nas doceniano – mówił naTemat Tomasz Kowalski, wydawca ”Polish Express”.
Słowa poparcia płyną jednak od Polaków z całej Wielkiej Brytanii. Również z Polski, a nawet z Cypru. ”Choć sam nie jestem na Wyspach, to duchowo łączę się z tymi, którzy tam są i chcą podjąć wyzwanie i zawalczyć o swoje prawa” – napisał nam Polak pracujący na Cyprze.
Źródło: Gazeta Wyborcza