Minione już ponad 25 lat wolności i pełnej niepodległości było dotąd wielkim powodem do dumy dla Polaków, którym przed ćwierćwieczem udało się obalić komunistyczny reżim PRL i tzw. żelazną kurtynę dzielącą Europę. Na użytek wyborów prawica konsekwentnie tę wolność i dumę próbuje jednak społeczeństwu obrzydzić. Najpierw prezydent Andrzej Duda i Beata Szydło przekonywali, iż III RP to "kraj w ruinie". Teraz inni zdają się iść jeszcze dalej...
– Oczywiście, że wybór Andrzeja Dudy na prezydenta został przez społeczeństwo odebrany jako coś ważnego. (...) Wielu ludzi na ulicy uśmiechało się z jasnym przekazem: wygraliśmy. To było zwycięstwo tych zwykłych ludzi i nadzieja społeczeństwa na to, że skończy się 8-letni, a właściwie 25-letni koszmar III RP, że nastąpi zmiana – mówi były opozycjonista w czasach PRL, a obecnie jeden z mentorów PiS, Andrzej Gwiazda w wywiadzie dla portalu Fronda.pl.
Podobnie, jak Jarosław Kaczyński i Antoni Macierewicz, także Andrzej Gwiazda nie ma zamiaru ulegać wezwaniom prezydenta Andrzeja Dudy do budowania zgody i poszanowania przeciwników politycznych. – Propaganda Platformy Obywatelskiej przez cały czas była skierowana do głupich. To była ewidentna cecha tego przekazu: ukierunkowanie go na ludzi niemyślących, niemających wiedzy i w ogóle nieużywających rozumu – mówi rozmówca Fronda.pl o tych, którzy nie głosowali na PiS i ochoty na to nadal nie mają.
Andrzej Gwiazda sięga też po daleko idące porównania przejmowania władzy przez PiS do działań "Solidarności" w okresie PRL. – Na całym Krakowskim Przedmieściu był tłum, który był nieodróżnialny, jeśli chodzi o nastroje i wzajemne relacje od tego z 1980 r. To było coś, co trudno określić, ale co się czuje. Zebrani tam ludzie czuli do siebie wzajemnie zaufanie i życzliwość. To specyficzna atmosfera. Tak było podczas palenia komitetu w 1970 r., podczas strajku w 1980 r. i teraz na Krakowskim Przedmieściu – ocenia atmosferę wokół ceremonii zaprzysiężenia nowego prezydenta.