Pod koniec sierpnia Zbigniew Stonoga ma się stawić w więzieniu, by odbyć karę roku pozbawienia wolności. Biznesmen nie zamierza jednak zostać więźniem, a wyrok nazywa na łamach tygodnika „Wprost” stalinowskim.
Stonoga został skazany na karę roku bezwzględnego pozbawienia wolności za „doprowadzenie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem poprzez wprowadzenie w błąd w celu osiągnięcia korzyści majątkowych”. Zdaniem sądu biznesmen dopuścił się tego czynu podczas sprzedawania samochodu marki Lexus. Wyrok jest prawomocny.
Lider ugrupowania Stonoga Partia Polska, który ma rozpocząć odbywanie kary 31 sierpnia, nie zamierza jednak zastosować się do treści wyroku. Jego zdaniem decyzja sądu ma charakter polityczny.
– Albo ten wyrok zostanie skasowany, albo włożę sobie granat do ust, pójdę do tego wydziału i dokonam wyroku na sobie, i tych moralnych prostytutkach – powiedział Stonoga tygodnikowi „Wprost”.
Biznesmen przypomniał, że w 2011 roku sąd rejonowy uznał, iż nie popełnił on w tej sprawie ani kradzieży, ani wyłudzenia. Stonogę skazano wówczas na karę 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu za posłużenie się podrobioną umową sprzedaży.
Później sąd skazał go jednak na pobyt w więzieniu. W tym roku wyrok się uprawomocnił.Stonoga zauważył, że prokuratura złożyła wniosek o wznowienie postępowania po tym, jak zaangażował się on politycznie. Zapowiedział jednocześnie, że będzie podważał wyrok ze względów formalnych. Jego odwołanie ma zostać rozpatrzone 30 września.
Prośba o ułaskawienie
Biznesmen pewne nadzieje wiąże także z prezydenturą Andrzeja Dudy. Na początku sierpnia poprosił nowego prezydenta o ułaskawienie od „wyroków, które zapadły na skutek politycznego zamówienia”. – Prosząc o ułaskawienie, być może proszę o życie, a mówiąc wprost: o jego ocalenie – napisał Stonoga.