W walce o inwestycje Jaguar Land Rover znowu przegraliśmy ze Słowakami...
W walce o inwestycje Jaguar Land Rover znowu przegraliśmy ze Słowakami... Fot. Maksim Toome / Shutterstock.com

Od kilku miesięcy, przez które Jaguar Land Rover szukał najlepszego miejsca na swoją pierwszą fabrykę poza granicami Zjednoczonego Królestwa, w Polsce byliśmy przekonani, że wybór padnie właśnie na nasz kraj. Bolesny zawód nastąpił we wtorkowy poranek, gdy Hindusi z koncernu TATA Motors, do którego marki Jaguar i Land Rover należą, poinformowali, że budować zamierzają jednak na Słowacji. Niestety, to nie pierwszy raz, gdy w biznesowym wyścigu startujemy w roli faworyta, a kończymy zmuszeni uznać wyższość konkurentów ze Słowacji, Czech i Węgier.

REKLAMA
Z innymi krajami Europy Środkowej przegrywamy nader często właśnie w wyścigu o niezwykle lukratywne inwestycje branży motoryzacyjnej. To prawda, że wciąż gościmy nad Wisłą takie potęgi, jak Volkswagen i Fiat, ale przez minioną dekadę straciliśmy względy wielu innych.
Nie dla nas BMW i mercedesy...
Poza dzisiejszą klęską w walce o miejsca pracy, które mógł stworzyć Jaguar Land Rover, do jednej z najbardziej spektakularnych przegranych polskiej gospodarki zalicza się ta z przełomu 2008 i 2009 roku, gdy Polskę stawiano za murowanego faworyta do tego, by swoje fabryki zbudował tu kolejny niemiecki gigant motoryzacyjny. Po Volkswagenie, który rozgościł się w Wielkopolsce, na Opolszczyznę zapraszano producenta mercedesów, czyli koncern Daimler.
Mercedesy mogły powstawać w Polsce, ale ostatecznie wyścig o nie wygrali Węgrzy.
Polskie władze oferowały Niemcom niezwykle atrakcyjne grunty pod Opolem tuż obok autostrady A4 i linii kolejowych przydatnych w działalności przemysłowej między Polską a Niemcami i Czechami. Po kilku miesiącach, w których byliśmy przekonani, że wkrótce mercedesy zaczną powstawać polskimi rękami, okazało się jednak, że Daimler woli ofertę Viktora Orbana. By zbudować fabrykę miejscu, w którym infrastruktura komunikacyjna była wówczas dopiero kreślona przez inżynierów.
Na Polskę przez wiele lat z zainteresowaniem spoglądali także w BMW, które w 2013 roku zaczęło przymierzać się do budowy nowych fabryk. Oczywiście z założeniem, że powstaną one gdzieś w "nowej Unii". Oficjalnie Bawarczycy o swoich planach poinformowali jednak na łamach... słowackiego pisma "Hospodarske Noviny". I wśród planowanych lokalizacji wymienili jedynie Słowację, Czechy, Słowenię, Chorwację i Węgry. Polska nagle wypadła z tej gry.
Takie toyoty mogły powstawać w Polsce... | Fot. YouTube.com/Motorvision
Czesko-słowacka siła
I wcześniej miewaliśmy jednak podobnie złą passę. Zaczęła się już w 2001 roku, gdy rządowi Leszka Millera nie udało się przekonać japońskiej Toyoty i francuskiego koncernu PSA do tego, by ich wspólna fabryka przeznaczona do budowy małych aut miejskich powstała w Polsce, a nie w Czechach. Japończycy "na pocieszenie" kilka lat później zainwestowali w fabrykę silników w Wałbrzychu. Producent citroenów i peugeotów w 2003 roku kolejną fabrykę wolał jednak zbudować znowu nie w Polsce, a zaczynającej się już wówczas specjalizować w ogrywaniu nas Słowacji.
To ona w tym samym roku doprowadziła do tego, że zainteresowanie inwestycją w polskie miasteczko Kobierzyce stracił producent marki Kia. Na dobrze płatną pracę liczyło w tamtych okolicach już 3 tys. osób, gdy nagle okazało się, że Koreańczycy swoje auta wolą budować jednak w słowackiej Żylinie. Liczyliśmy więc, że w 2005 roku ten afront wobec Polski zrównoważy Hyundai. Nic z tego. Jego fabryki zamiast nad Wisłą powstały w czeskiej Ostrawie.

Napisz do autora: jakub.noch@natemat.pl