Partia "Razem"ma postulaty, które wydają się być niemożliwe do zrealizowania.
Partia "Razem"ma postulaty, które wydają się być niemożliwe do zrealizowania. Fot. Paweł Małecki / Agencja Gazeta

Partia Razem chce zmienić Polskę. Ma to być kraj przyjazny dla mniejszości narodowych, tolerancyjny dla mniejszości seksualnych, członkowie organizacji chcą stać po stronie pracowników i pracownic. Nie dla dyskryminacji. To brzmi dobrze, zawsze znajdzie się ktoś niezadowolony. Tym razem nie jest to prawicowy polityk, ale publicysta „Codziennika feministycznego” Sebastian Matuszewski. Stwierdził, że partia jest „skażona podskórną homofobią”.

REKLAMA
Wszyscy winni
Publicysta piszący dla „Codziennika” napisał tekst, który był komentarzem do faktu nieprzyjęcia przez Sejm projektu ustawy o związkach partnerskich. Oskarżał tam wszystkich. Oprócz polityków PO, PiS, SLD winni są najbardziej zainteresowani – geje i lesbijki. Bo nie walczą o swoje. Są potulni, nie chcą wybijać szyb, nie chcą pisać obraźliwych napisów na murach Sejmu i Senatu. Bycie potulnym wobec władzy się nie sprawdza.
Oskarżenia rzuca również, a może przede wszystkim na partię Razem,. Matuszewski nazywa ją „kieszonkową lewicą prawicy”. Główny zarzut polega na tym, że prawdopodobnie brak jej odwagi na to, żeby była prawdziwą lewicą, taką, jaką twierdzi, że chce być. Prawdziwa lewica nazywa rzeczy po imieniu, nie bawi się w szukanie eleganckich określeń. Matuszewski wysnuł więc wniosek, że za ich postulatami przedstawionymi w „Programie” kryje się homofobia.
Nie mamy odwagi na zmiany tak, jak nie mieliśmy jej w 1989 roku. Matuszewski napisał o tym w tekście z 8 sierpnia, po którym stworzył kolejny, w którym wyjaśnił dlaczego nie uznaje lewicowości Razem.
– Jedyna partia „lewicowa” – „Razem” – wykazuje się obrzydliwą homofobią podskórną (i aż dreszcze przechodzą, gdy pomyśleć, że większa wrażliwość w tej kwestii cechuje patriarchalną Krytykę Polityczną…). Tak to Partia „Razem” staje się kieszonkową lewicą prawicy: pracowicie podtrzymuje stary, ohydny i irracjonalny prawicowy mit, że geje, lesbijki, biseksualiści_tki i osoby trans są wytworem wielkomiejskiej klasy wyższej, że nie ma lesbijek w Wałczu ani biseksów w Ełku, że gej nie może być operatorem koparki w Pcimiu, a trans rybakiem na Wybrzeżu – napisał Sebastian Matuszewski dla „Codziennika”.
logo
Jedno z haseł partii Razem. Facebook/Razem
Zarzuty
Publicysta zarzuca partii, że nie może się zdecydować, czy punkty przedstawione w „Programie” są w rzeczywistości programem, czy tylko kierunkiem, w którym partia chciałaby podążać, aby zmieniać Polskę. Zwraca uwagę na klauzulę, która sugeruje, że punkty przedstawione jako program wyborczy partii wcale nim nie są. – Deklaracja wskazuje kierunek, w którym chcemy zmieniać Polskę. Nie jest ona równoznaczna z programem wyborczym, nie omawia wyczerpująco wszystkich istotnych dla nas zagadnień. Prace nad ostatecznym kształtem programu wyborczego Razem trwają – czytamy na stronie Razem.
Sebastian Matuszewski zarzuca partii wiele. Na przykład niski priorytet problemów, które będzie chciała rozwiązać. "Wprowadzimy równouprawnienie rodzin niezależnie od płci partnerów – zapewnimy prawo do dziedziczenia, zasądzanie alimentów, a także współdzielenie opieki nad dziećmi po rozpadzie związku" – czytamy w programie. Powinien to być trzon programu wyborczego, a pojawia się pod koniec, bo w ostatnim punkcie zagadnień interesujących partię.
Razem boi się, że kogoś urazi. To według publicysty „Codziennika” nie jest cechą lewicy. Lewica używa określenia równouprawnienie rodzin niezależnie od płci partnerów, raczej łapie się jednopłciowych związków, rozróżnia nie tylko homoseksualistki i homoseksualistów, ale raczej LGBT, albo nawet szerzej (można przecież pójść dalej – LGBTQIA).
– To nie jest sformułowanie, które byłoby godne programu odważnej partii lewicowej, która gotowa jest walczyć z systematyczną przemocą państwa dotykającą dwóch milionów obywatelek i obywateli LGBT. Toteż Partia „Razem” bynajmniej partią lewicową nie jest – jest miłą partią chadecką, która unika określenia „chrześcijańska demokracja” w celach marketingowych – stwierdził Sebastian Matuszewski. Stwierdza, że Razem niczym nie różni się od Platformy Obywatelskiej.
logo
Facebook/Razem

Lewa homofobia
Partia lewicowa powinna bardziej swobodnie odnosić się do grup ludzi, których chce reprezentować. A Razem pokazuje, że nie obce jej są charakterystyczne postulaty dla prawicy, wartości rodzinne. W programie, a raczej spisie postulatów, twórcy przewidują możliwości, zapewnią dostępy, uproszczą procedury a do tego wprowadzą równouprawnienie. Część z tych postulatów Sebastianowi Matuszewskiemu wydaje się homofobiczna.
Być może, ale to daleko idące oskarżenia. Ta grzeczność o jaką oskarża Razem musi taka być, żeby nikt nie wziął ich za bandę pieniaczy i oszołomów. Żeby mieli szansę na to, aby być traktowanym serio. Chociaż obiecują wszystko, czego stereotypowy „lewak” może chcieć. A niekoniecznie te postulaty są rozsądne. Taki teatr nie dodaje wiarygodności, ale jest znakiem, że istnieje wola wprowadzenia nowego dyskursu.
Matuszewski zwraca uwagę na to, że żadne rozwiązania ekonomiczne nie poprawią sytuacji gejów i lesbijek z całej Polski. Partia nie jest w stanie zmienić podejścia do tych osób, nie zmniejszy ich dyskryminacji. Partia nie zajmuje się sprawami koniecznymi. Mydli oczy hasłami, które mają kupić ludzi, którzy myśleli, że w Polsce nie ma szans na zmiany. I tym samym pokazuje, że faktycznie tych szans nie ma. Nie ma szans na sukces, bo nie poprą jej przecież środowiska prawicowe, nie poprą ich również środowiska lewicowe, bo są dla nich niewiarygodni i nie rozumieją o co chodzi w byciu lewicom.
– Można podejrzewać, że chodzi tu o lęk przed obrażeniem wyimaginowanego tradycyjnie katolickiego wyborcy – lęk ten byłby pełen pogardy i zupełnie nietrafiony. Lokalne koalicje z grupkami LGBT służą Partii „Razem” za listek figowy braku działania politycznego –choćby deklaratywnego – na poziomie centralnym – pisze Sebastian Matuszewski.
Odpowiedź partii
– Z zarzutami, że nad tematami, które dotychczas reprezentowały lewicę przeskakujemy zbyt już swobodnie spotykamy się dość często. Problemem jest zmiana paradygmatu i wskazanie, że w dobrze działającym państwie opiekuńczym te prawa działają bez konieczności snucia opowieści, że przysługują każdemu człowiekowi. My wskazujemy, że pozbawiony praw mityczny inny - gej, lesbijka, osoba trans - żyją wśród nas, są naszymi sąsiadami, sprzedają nam papierosy w kiosku – mówi Katarzyna Paprota - rzecznik partii Razem.
– Edukację i wprowadzanie do dyskursu pozostawiając raczej kołom dyskusyjnym i think tankom. Skupiamy się na prostym przekazie bycia partią dla większości, która to większość musi w pakiecie z postulatami o walce ze śmieciówkami czy sprawiedliwym systemem podatkowym przyjąć także równouprawnienie małżeństw, dopuszczalność aborcji i rozdział kościoła od państwa. Bo są to elementy współczesnej lewicy, tak oczywiste, że nie ma potrzeby ich nadmiernie akcentować – komentuje Katarzyna Paprota.
Prawica w stylu PiS jest radykalna, ale czy publicystów „Codziennika feministycznego” nie można również nazwać radykałami? Można, bo nimi są. Dwie strony barykady, gdzie pierwsi chcą świata bez tych drugich i odwrotnie. Ciemnota kontra utopia. Partia Razem chce dobrze. Chcą zadowolić swoich potencjalnych wyborców i nie narazić się opozycji. Nie jest to łatwe zadanie, może stąd te małe potyczki i brak zdecydowania. Może żeby coś wskórać należy działać stopniowo, bez terapii wstrząsowej? Zbliżyć się do wroga i w jego stylu przedstawić postulaty, żeby zwrócić uwagę społeczeństwa na problem.

Napisz do autorki: barbara.kaczmarczyk@gmail.com