
Te pokoje na pozór nie różnią się niczym od tych, które wynajmujemy jadąc np. na urlop. Z jedną różnicą. Są do wynajęcia nie na doby, tylko na godziny. Jest jeszcze jedna różnica. To, co dzieje się za zamkniętymi na klucz drzwiami pokoju na godziny, powinno zostać na zawsze w czterech ścianach. Tutaj najważniejsza jest dyskrecja i anonimowość. W tych pokojach iskrzy.
REKLAMA
– No przecież wiadomo, po co tu przychodzą – śmieje się właścicielka jednego z mieszkań w stolicy w ścisłym centrum, które razem z mężem udostępnia na godziny. – Przychodzą tu z tych powodów, których się pani zapewne domyśla. Właśnie z tych – mówi mi z kolei właściciel kilku mieszkań w stolicy, m.in. na Ochocie. Pokoje do wynajęcia są wszędzie i myli się ten, kto przypuszcza, że można je spotkać tylko w większych miastach.
"Dowód zostaw w domu. Tutaj jest dyskretnie"
Pokoju na godzinę nie znajdziemy za to w dużych hotelach. To domena niewielkich pensjonatów i hotelików, ulokowanych w miejscach, które nie rzucają się w oczy. Coraz częściej są to też przerabiane mieszkania, które właściciele szumnie nazywają "apartamentami". Albo po prostu zwykłe mieszkania, z których prawowity mieszkaniec na trochę wychodzi, bo takich ofert również nie brakuje. Ich wyposażenie ogranicza się do niezbędnych rzeczy i najważniejszego - dużego łóżka.
Pokoju na godzinę nie znajdziemy za to w dużych hotelach. To domena niewielkich pensjonatów i hotelików, ulokowanych w miejscach, które nie rzucają się w oczy. Coraz częściej są to też przerabiane mieszkania, które właściciele szumnie nazywają "apartamentami". Albo po prostu zwykłe mieszkania, z których prawowity mieszkaniec na trochę wychodzi, bo takich ofert również nie brakuje. Ich wyposażenie ogranicza się do niezbędnych rzeczy i najważniejszego - dużego łóżka.
Właściciele takich miejsc w swoich ogłoszeniach nie zachwalają uroków okolicy czy bliskości od przystanków autobusowych. Podkreślają natomiast najważniejszy dla klientów walor: dyskrecję. "Chcesz bliżej poznać swojego partnera lub partnerkę? Nie masz gdzie tego zrobić? Oferujemy ci gustownie urządzone pokoiki, które wynajmiemy na kilka godzin bez zbędnych pytań" – zachęca właściciel pokoi na godzinę z Chorzowa w swoim ogłoszeniu. "Ekskluzywne pokoje hotelowe wynajmowane na godziny. Pełna dyskrecja. Bez meldowania." - tak z kolei nęci klientów właściciel apartamentu w Łodzi.
Wszyscy, którzy zajmują się wynajmowaniem pokoi na godzinę, mówili mi zgodnie, że ich goście nie chcą się afiszować. To właśnie dlatego formalności są ograniczone do minimum, które zazwyczaj polegają na szybkim przelewie i wymianie kluczy. – Nie legitymujemy naszych klientów. Nie pytamy o imię i nazwisko. Chcemy o nich wiedzieć jak najmniej. To służy i nam, i naszym klientom – mówi pracownica pokoi na godzinę w Gdańsku. – Tak bardzo dbają o dyskrecję, że ja tylko raz przez parę lat działalności widziałem swojego klienta i to przez przypadek – mówi mi właściciel apartamentu do wynajęcia na warszawskiej Ochocie. Ceny za godzinę w pokoju zaczynają się od 30 zł. Za najdroższy zapłacimy ok. 150 zł.
– U nas wynajmowanie na godzinę, albo na segmenty godzinowe nie jest popularne. Nie jesteśmy tak frywolni jak Francuzi, którzy w porze lunchu wyskakują przy okazji na godzinę do hotelu w wiadomym celu. Nie jesteśmy też jak mieszkańcy Amsterdamu, dlatego np. duże hotele nie są zainteresowane wprowadzaniem takiej oferty. A oprócz tego, takie pokoje na godzinę, to dodatkowa robota. Trzeba posprzątać po każdej wizycie, wynająć dodatkowy personel. Dlatego u nas to raczej niszowa sprawa – tłumaczy mi Zbigniew Bugaj z Instytutu Rynku Hotelarskiego.
Pokoje na godzinę wynajmują wszyscy
Może większe hotele rzeczywiście nie są zainteresowane rozwijaniem biznesu "na godziny", ale na rynku jest dużo ogłoszeń oferujących taką usługę. I chociaż klientów nie ma na pęczki, zainteresowanie pokojami na godziny i tak jest spore. Kto wynajmuje pokój na godzinę?
Może większe hotele rzeczywiście nie są zainteresowane rozwijaniem biznesu "na godziny", ale na rynku jest dużo ogłoszeń oferujących taką usługę. I chociaż klientów nie ma na pęczki, zainteresowanie pokojami na godziny i tak jest spore. Kto wynajmuje pokój na godzinę?
– Nie ma reguły. Wśród naszych klientów są starzy, młodzi i ci w średnim wieku. Innymi słowy - każdy. I większości zazwyczaj chodzi o to samo - o szybki seks i zdradę. Najbardziej dziwię się, kiedy o pokój prosi młodzież. Zawsze się zastanawiam, skąd mają pieniądze, przecież rodzice im pewnie nie dali. Ale koniec końców młodzi też pewnie często nie mają się gdzie podziać. Dlatego przychodzą do nas – tłumaczy mi kobieta, która z mężem prowadzi biznes "na godziny" w Śródmieściu w Warszawie.
W pokojach najczęściej spotykają się kochankowie. – Największy ruch można zaobserwować w godzinach lunchu i zaraz po 16-17, kiedy większość ludzi kończy pracę – przyznaje pracownica mieszkania z pokojami na godzinę. Jak przyznają właściciele tego typu obiektów, bywa z nimi różnie, ale zazwyczaj nie sprawiają kłopotów, bo nie chcą wokół wizyty narobić niepotrzebnego hałasu. – Jestem zdziwiona kulturą osób, które gościmy. Wiadomo, jaką Polacy mają opinię - że jak jest w pobliżu, to lepiej torebkę trzymać przy sobie. Od kiedy wynajmujemy pokoje nie spotkało nas nic przykrego, a klienci zachowują się nienagannie i zostawiają po sobie ład. Może dlatego, że tak bardzo nie chcą, żeby ktoś się dowiedział, że tu byli? – zastanawia się kobieta prowadząca apartament na godziny w stolicy.
Nie zawsze jest jednak przyjemnie. W jednym z mieszkań na warszawskiej Ochocie mężczyzna, który wynajął sobie pokój na godziny okazał się zwyrodnialcem. – Ten mężczyzna był pedofilem. Kiedy się o tym dowiedziałem, wykopałem go na zbity pysk. Nie wiem, co się z nim teraz dzieje, czy siedzi za kratkami, czy nie, ale tutaj jego noga już nigdy nie postanie – mówi mi osoba wynajmująca lokum.
Z badań przeprowadzonych jakiś czas temu przez CBOS wynika, że dla Polaków zdrada nie jest niczym nadzwyczajnym. Ponad połowa mężczyzn w badaniu przyznała, że zaliczyła skok w bok. Do tego samego przyznała się jedna trzecia Polek. Można tylko się domyślać, ile z takich zdrad ma miejsce za zamkniętymi drzwiami pokoju na godziny.
Napisz do autora: dominika.majewska@natemat.pl
