
Już dziesiątą maszynę w ciągu niespełna 25 lat straciła indonezyjska linia Trigana Air Service. Samolot z 54 osobami na pokładzie rozbił się podczas krótkiego lotu między dwoma miejscowościami położonymi w indonezyjskiej części wyspy Nowa Gwinea.
REKLAMA
Choć latanie jest statystycznie najbezpieczniejszą formą podróżowania, trzeba uważać do jakiego samolotu się wsiada. Czarną serię kontynuują indonezyjskie linie Trigana Air Service, które od 1991 roku straciły już 10 maszyn. Ostatnia rozbiła się właśnie w indonezyjskiej prowincji Nowa Gwinea - podaje TVN24.
Według informacji służb, na pokładzie cywilnego, pasażerskiego ATR 42-300 miało znajdować się w sumie 54 osoby: 44 dorosłych pasażerów, 5 dzieci i 5 członków załogi. Maszyna wystartowała w niedzielę z lotniska Jayapura-Sentani do portu Oksibil na wyspie Nowa Gwinea (prowincja Papua) na wschodzie Indonezji o 14:21 lokalnego czasu. Kontakt z załogą utracono o 14:55. Czytaj więcej
Źródło: tvn24.pl
Problemem może być odnalezienie szczątków maszyny, bo samolot nie miał urządzenia, które pozwoliłoby namierzyć go inaczej, niż za pomocą radaru. Linie lotnicze Trigana od ośmiu lat są na unijnej czarnej liście, co oznacza, że nie mogą wykonywać operacji lotniczych na terenie Wspólnoty.
Na liniami z Azji Południowo-wschodniej zdaje się ciążyć fatum, bo wszyscy mają w pamięci dwie katastrofy malezyjskich samolotów. Jeden został zestrzelony przez prorosyjskich separatystów nad wschodnią Ukrainą, a drugi zniknął nad Oceanem Indyjskim. Niedawno na wyspę Reunion morze zaczęło wyrzucać szczątki maszyny.
Źródło: tvn24.pl
