Ile trzeba zgromadzić pieniędzy, aby ogłosić widzom, że chce się „nieść pomoc wszystkim cierpiącym przedstawicielom świata”, walczyć z głodem i wspierać odkrycia z medycyny? Rodzinna fundacja Kulczyków na starcie wysupłała zaledwie 60 tys. zł.
Kulczyk Foundation opublikowała niedawno sprawozdanie finansowe za 2014 rok. Można z niego wyczytać ile naprawdę przeznaczyła Dominika Kulczyk, na eksponowaną w mediach działalność dobroczynną. Rok 2014 fundacja rozpoczęła mając na koncie 58 tys. zł. to kapitał, na który kilka miesięcy wcześniej zrzuciły się w kwotach po 20 tys. trzy osoby: Jan Kulczyk, Grażyna Kulczyk i prezeska fundacji Dominika.
Przy tak nikłych środkach trochę na wyrost brzmiały więc cele statutowe fundacji, że będzie ona „nieść pomoc wszystkim cierpiącym przedstawicielom świata”, a także walczyć z głodem i wspierać odkrycia z medycyny poprawiające standard życia ludzi na całym świecie. A taki przekaz zobaczyli widzowie stacji TVN. O ile wcześniej bizneswoman widywano w blasku fleszy na czerwonym dywanie w kreacjach Givenchy, Valentino czy Gucci. To w telewizji zobaczyliśmy ją w przepoconym podkoszulku, z łopatą w ręku, mieszającą murarską zaprawę. Pokazała, jak pomaga ona sama i jak inni mogą pomóc najbiedniejszym ludziom na świecie. Apelowała o przekazywanie środków na swoją fundację. Jak wynika ze sprawozdania fundacji w trakcie roku organizacja otrzymała 1,3 mln zł wsparcia.
Z tych pieniędzy Kulczyk Fundation wydała 840 tys. zł na 27 projektów. Niektóre z nich widzieliśmy w TVN, jak wsparcie budowy centrum dla osób dotkniętych skutkami tajfunu Haiyan na Filipinach. Przekazano dotacje dla m.in. uczniowskiego klubu sportowego Hutnik Dobry Wynik z Krakowa czy budowę dachów w tzw wioskach dziecięcych SOS prowadzonych przez inną fundację, a także doposażono hospicjum.
Nie chciałbym w czambuł krytykować Dominiki Kulczyk. Ważny jest każdy przejaw dobroczynności. Zgadzam się, że zmienianie świata najlepiej zacząć od siebie, co nie wymaga wydania nawet jednej złotówki. Można jednak być rozczarowanym. Inauguracji rodzinnej fundacji Kulczyków towarzyszyła huczna impreza z zaproszonymi celebrytami. Zapowiadano, że Kulczyk Foundation powstała aby usystematyzować działalność charytatywną rodziny najbogatszego Polaka.
Wcześniej Jan Kulczyk szastał milionami. Został głównym sponsorem Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Podobno trochę z przypadku, bo nagle, tuż przed igrzyskami olimpijskimi w Londynie okazało się, że polska reprezentacja nie ma z czego opłacić rachunków. Nieoficjalnie mówi się, że Kulczyk wyłożył 30 mln zł, co miało zapewniać finansowanie przygotowań polskich sportowców, do olimpiady w Rio de Janeiro w 2016 roku. Biznesmen przekazał 20 mln zł na Muzeum Historii Żydów Polskich, którego inwestor miał problem ze sfinansowaniem głównej wystawy.
Promile od miliardów
Wydawało się, że rodzina najbogatszych Polaków, będzie dzielić się z potrzebującymi co najmniej w tym samym tempie. Według danych z 2011 roku Kulczyk Holding z siedzibą w Warszawie kontrolował majątek wart 5 mld złotych. Po udanych transakcjach zarobił uwaga… 900 milionów złotych, odprowadzając do budżetu 164 mln podatku dochodowego. Z rankingów o najbogatszych Polakach wiemy, że majątek rodzinnego holdingu w kolejnych latach rósł o miliardy. Jeśli przy całej burzy medialnej do fundacji skapnęło zaledwie 1,3 mln zł. to Kulczykowie wychodzą na najbardziej skąpych polskich milionerów.
Leszek Czarnecki od 2010 roku przeznaczył na działalność własnej fundacji 55 mln zł. Wypłacił je własnej kieszeni nie chwaląc się tym faktem w mediach. Finansował operacje ciężko chorych dzieci, kupował skomplikowane i drogie protezy, aby uzdolniona młodzież nie marnowała życia siedząc w domu. Majątek Fundacji Polsatu kontrolowanej obecnie przez Zygmunta Solorza-Żaka przekracza 20 mln, a co roku spółki biznesmena przekazują na jej konta prawie 10 mln złotych. Przychody Fundacji TVN "Nie jesteś sam" kierowanej przez Bożenę Walter żonę założyciela stacji sięgają 19 mln zł. A Jerzy Starak , właściciel Polpharmy przekazał na rodzinną fundację dobroczynną ponad 30 mln zł.
Jednak na hasła o zmienianiu świata czy Polski na lepsze mogą się pokusić dobroczyńcy znacznie większego formatu. Tacy jak Andrzej Czernecki zmarły w 2012 roku przedsiębiorca, twórca firmy HTL Strefa. Gdy był już śmiertelnie chory na białaczkę nakazał sprzedać na aukcji cały jego majątek. Dom, ulubione Porsche, dzieła sztuki, meble, fotel, a nawet popielniczkę. Wraz z pieniędzmi za sprzedaż udziałów firmy środki te stanowią do dziś kapitał żelazny, z którego odsetki pozwalają na finansowanie edukacji ponad 160 uzdolnionych dzieci z terenów wiejskich.
Środki finansowe, w zdecydowanej większości, pochodzą od założycieli fundacji bezpośrednio albo od firm, których są właścicielami. Warto podkreślić, że wszelkie darowizny od osób indywidualnych oraz firm zewnętrznych, które wpływają do fundacji w 100 proc. przekazywane są wskazanej przez darczyńcę organizacji pozarządowej. Wszelkie koszty administracyjne fundacji ponoszą założyciele.