Inspektorzy Najwyższej Izby Kontroli ujawnili, że w Lasach Państwowych podobno bardzo źle się dzieje. Rżną na potęgę, odprowadzają do budżetu bardzo wysokie daniny i jeszcze przydzielają sobie podwyżki. NIK wprost krytykuje firmę za to, że... jest dobrze zarządzana i świetnie prosperuje.
Lasy Państwowe miały 6,2 mld zł przychodów ze sprzedaży drewna i wypracowują zysk. Mało tego, w ubiegłym roku przelały do budżetu 800 mln zł ekstra podatku, który z sufitu wymyślił sobie Jacek Rostowski. W tym roku przeleją drugą transzę – też 800 mln. Po tym haraczu –pomimo normalnych VAT i CIT – w kolejnych latach będą płacić 2-proc. podatek od wartości sprzedanego drewna. Daj Boże takie wyniki innym... KGHM jęczy od podatku od kopalin, bankrutującej Kompanii Węglowej darowano składki na ZUS. Lasy Państwowe mają 400 mln zł zysku, a inspektorzy NIK podsumowują to jednym zdaniem: „ostatecznie, obecną sytuację finansową Lasów Państwowych, Izba ocenia jako dobrą i stabilną”.
Drewno, czyli nasz "tani" skarb
Ale wcześniej NIK przedstawia litanię zarzutów. Najważniejszy sugeruje, że pazerni leśnicy chcą skandalicznie wysokich podwyżek, trzebią lasy i wyprzedają drewno mimo niskich cen. Najpierw NIK wykrywa aferę w tym, że spadają przychody ze sprzedaży drewna. W 2011 roku było to 6,5 mld zł, a w 2013 - 6,2 mld. Stąd płynnie inspektorzy przechodzą do tego, że winne są niskie ceny – spadek ze 189 do 171 zł za metr sześcienny drewna. A niskie ceny biorą się stąd, że lasy niefrasobliwie sprzedawały za dużo surowca.
Fakty się zgadzają, ale tam, gdzie NIK widzi aferę, inni widzą normalne działanie. 2011 rok był czasem największego odbicia w branży meblowej po kryzysie z 2008 roku. Ludzie, nie tylko w Polsce, znowu zaczęli budować mieszkania, a wraz z nim wrosło zapotrzebowanie na meble. W tym samym czasie prezes Izby Przemysłu Drzewnego apelował do Lasów Państwowych, aby pozwolić sponiewieranym przez kryzys firmom meblarskim działać. Branża produkcji mebli zatrudnia w Polsce 300 tys. osób. To piąta pod względem wielkości branża eksportowa polskiej gospodarce.
Kompromis pomiędzy Lasami a biznesem zakładał, że więcej drewna trafi na rynek, ale będzie ono sprzedawane po rynkowej cenie, w systemie internetowych aukcji. Firmy zostały zmuszone, aby zamiast korzystnej ceny przypieczętowanej flaszką wódki u leśnika walczyć o kontrakty na internetowej giełdzie. Transparentnie i rynkowo. Ponad 90 proc. surowca lasy sprzedają na „własnym Allegro” jakim jest e-drewno.pl. Ustalają cenę minimalną, a resztę załatwia podąż i popyt. NIK widzi zbyt niskie ceny, a dopiero co meblarze alarmowali, że jest drożyzna.
– Nie zgadzamy się z twierdzeniami, że pozyskanie drewna wzrasta skokowo. Rośnie w stałym tempie od wielu dekad. Jako dostawcy 90-procent surowca na polskiego przemysłu czujemy się odpowiedzialni za współpracę z odbiorcami. Interes branży, która zatrudnia 300 tys. osób jest dla nas ważny – komentuje Krzysztof Trębski z Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych.
Bory i uprawy
Fakt, że wycięty las wygląda smutno. Przeciętny spacerowicz idzie do lasu i widząc gołe połacie myśli; o boże, co oni tu narobili. Nie ma świadomości, że drzewa, które widzimy to uprawy zasadzone ręką człowieka z myślą o przerobieniu na regały i krzesła. To jak jakby płakać nad zebranym zbożem, albo truskawkami. Czy grozi nam to, że leśnicy wytrzebią lasy? Wręcz przeciwnie od czasów wojny tereny leśne zwiększyły się dwukrotnie i dalej rosną. – Wycina się 55-65 procent z tego, co przyrasta na pniu. Reszta powiększa istniejące już zasoby, piąte pod względem wielkości w Europie – tłumaczy Trębski. Dodaje, że 10-letnie plany urządzania lasu dla każdego nadleśnictwa, określające m.in. ile czego i gdzie można wyciąć, akceptuje nie kto inny jak minister środowiska.
Zbija także argument o niesłusznie rosnących w szybkim tempie płacach. Według NIK 7229 zł średniej pensji dla leśnika to za dużo. – Przy tym samym zatrudnieniu Lasy produkują więcej surowca. Trzeba było zrekompensować większe obciążenie pracą – ripostuje Trębski. Podkreśla, że średnia jest wysoka, bo Lasy nie zatrudniają już niewykwalifikowanych pracowników. Na przykład pilarze to pracownicy firm podwykonawczych. Leśniczy to w praktyce wyspecjalizowany pracownik biurowo-finansowy. Planuje budżety i harmonogramy wycinki i upraw. Wystawia faktury, wydaje towar w świątek, piątek i niedzielę, nadzoruje duże inwestycje. Kierownicy jednostek, jak nadleśniczowie, ponoszą też odpowiedzialność za ogromny majątek Skarbu Państwa, którym zarządzają.
Niczym kulą w płot trafia NIK z następnymi zarzutami o przeinwestowanie. Twierdzi, że wydatki na inwestycje były relatywnie wysokie i stanowiły 15 proc. wszystkich wydatków firmy. Jednocześnie spadają wydatki dla zachowania i ochrony lasów. - Jeśli np. budujemy lub modernizujemy szkółki leśne, skąd pochodzą sadzonki do odnawiania lasów i nowych zalesień albo budujemy drogi pożarowe czy wieże obserwacyjne, to przecież te inwestycje bezpośrednio związane są właśnie z hodowlą i ochroną lasów. NIK jakby tego nie dostrzegał - odpowiadają leśnicy. Kosztem w sumie pół miliarda złotych LP prowadzą też dwa duże projekty pro środowiskowe – rekultywację dawnych poligonów i budowę sieci małych zbiorników retencyjnych.
NIK czuwa, NIK wie
To dlaczego jest tak źle skoro jest tak dobrze? Trudno nie odnieść wrażenia że ostatnie raporty NIK powstają tak by wzbudzić aplauz tłumu. W szkołach króluje przemoc i narkotyki, ZUS niedługo zbankrutuje, a fotoradary są złe - bo łupią kierowców. Nikt nie jest w stanie przekonać NIK - nawet statystyki Inspekcji Transportu Drogowego, że tam gdzie stanęły żółte skrzynki nie zginęła już żadna osoba.
Co jest hot? Krzysztof Kwiatkowski ma nielichego doradcę w tym zakresie. To Paweł Biedziak przed laty rzecznik policji, ale również przez dwa lata wicenaczelny tabloidu Super Express. Wie, co podatnikom w duszy gra. W weekend blokują się autostrady? W poniedziałek NIK znajduje winnego - oto Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad źle planuje remonty i bezradni kierowcy stoją w korkach. Dopiero co w kampanii wyborczej wrócił temat płacenia podatków przez zagraniczne firmy… uwaga NIK już wie o co chodzi. To urzędnicy skarbowi są nieskuteczni i niedouczeni.
Lasy Państwowe też są gorącym tematem tej kampanii. Inspektorzy NIK wiedzieli jak dobrze rozpropagować swój raport. Jako pierwszy z dziennikarskimi pytaniami do Lasów Państwowych zadzwonił, jeszcze w niedzielę Adam Wajrak „zielony” dziennikarz Gazety Wyborczej. Miał już pełny raport, zdążył przygotować apel w sprawie chciwości leśników. W poniedziałek o 8 rano NIK wstawił raport na stronę, wkrótce potem rzucili się nań dziennikarze. Tak powstał news o skandalicznym wycinaniu drzew w jednym z największych lasów Unii Europejskiej.