- Prezydent zapomina, że za politykę zagraniczną odpowiedzialny jest rząd - przekonuje wiceszef MSZ Rafał Trzaskowski.
- Prezydent zapomina, że za politykę zagraniczną odpowiedzialny jest rząd - przekonuje wiceszef MSZ Rafał Trzaskowski. Fot. Franciszek Mazur / Agencja Gazeta

– Według obowiązującej Konstytucji, politykę zagraniczną prowadzi w Polsce rząd. Rolą prezydenta jest mianować ambasadorów, ratyfikować umowy międzynarodowe. Zanim zabierze głos w tak ważnych kwestiach, jaką jest kwestia Ukrainy, prezydent powinien skonsultować się z rządem, ale pani premier Ewa Kopacz od wielu dni bezskutecznie prosi o jakiekolwiek spotkanie – mówi wiceszef MSZ Rafał Trzaskowski.

REKLAMA
Trzaskowski kontrowersyjną, niedzielną wypowiedź Andrzeja Dudy, komentował wspólnie z Jarosławem Gowinem w „Faktach po Faktach”. Chodzi o deklarację prezydenta o konieczności zmiany formatu rozmów toczących się w sprawie trwającego na wschodniej Ukrainie konfliktu. W tej chwili rozmowy odbywają się w formacie normandzkim z udziałem przywódców Rosji, Ukrainy, Niemiec i Francji. Zdaniem Dudy winna się do nich włączyć również m.in. Polska.
– Prezydent Duda mówiąc o konieczności zmiany formatu tych rozmów wystawił na szwank całą politykę zagraniczną Polski, cały rząd – przekonywał Trzaskowski przypominając o ograniczonych uprawnieniach prezydenta w zakresie polityki zagranicznej. – Poza wszystkim już natomiast, są kwestie, które lepiej najpierw przedyskutować w zaciszu gabinetu – mówił wiceszef MSZ. – To jest bardzo delikatny moment, podejmowane są próby wdrażania w życie postanowień porozumienia mińskiego. Jeśli ktoś zachowuje się tak, jak pan prezydent, to nasi partnerzy mogą uznać to za próbę dezawuowania ich własnych wysiłków.
W odpowiedzi na to, Jarosław Gowin, przytoczył kilka cytatów szefa MSZ Grzegorza Schetyny, z których wynikało, że rząd polski jest zgodny co do konieczności zmiany formatu rozmów toczonych w sprawie konfliktu w rejonie Donbasu. – To, co powiedział prezydent Duda to nic innego jak wpisanie się w konsekwentną politykę polskiego rządu i polskiego państwa. Zachowanie pani premier jest w świetle tych wcześniejszych deklaracji bardzo przykre – przekonywał Gowin.
Przewodniczący Klubu Parlamentarnego Zjednoczonej Prawicy stwierdził przy tym, że nie dziwi się wczorajszej wypowiedzi Petro Poroszenki, który stwierdził, że nie widzi konieczności modyfikacji formatu normandzkiego. – Prezydent Ukrainy po prostu nie mógł zareagować inaczej – przekonywał Gowin. – Po pierwsze dlatego, że Ukraina jest uzależniona od interesów francuskich i niemieckich. Po drugie dlatego, że gdyby mówił o potrzebie wprowadzenia nowego formatu, dałby pretekst stronie rosyjskiej do zaostrzenia stanowiska.
Przypomnijmy, że wiceszef administracji prezydenta Ukrainy ds. zagranicznych poinformował dziś o planowanym na wrzesień spotkaniu stron polskiej i ukraińskiej w sprawie zaangażowania Polski w rozmowy dotyczące sytuacji za naszą wschodnią granicą.