Nieżyjący już biznesmen Jan Kulczyk i były premier Donald Tusk spotkali się ponad rok temu w willi premiera, przy ul. Parkowej w Warszawie. Jak twierdzi ”Gazeta Wyborcza”, w tajnych aktach śledztwa z afery podsłuchowej znajduje się notatka służb specjalnych z tego spotkania. A z niej wynika, że rozmowa Tuska i Kulczyka była nagrywana.
Jak ustaliła ”Gazeta Wyborcza”, CBA twierdzi w notatce, że kilku byłych funkcjonariuszy służb – tzw. ”grupa wiedeńska” – posiada ok. 700 godzin nielegalnych nagrań. Grupa oferuje je do sprzedaży.
Jak doszło do ewentualnego zainstalowania podsłuchu u premiera? Według ”Gazety Wyborczej” catering na spotkanie zapewniała zewnętrzna firma. Tu wymieniana jest nazwa - Sowa & Przyjaciele, restauracja znajdująca się w centrum tzw. afery taśmowej.
Paweł Graś, który w tamtym czasie był rzecznikiem rządu, zaprzecza i twierdzi, że podczas spotkania Tusk-Kulczyk nie było cateringu od Roberta Sowy. – Jestem pewny, że obsługa była z Parkowej – powiedział. Słynny restaurator również utrzymuje, że nie obsługiwał spotkania w willi u premiera.
Według ”GW”, odczas spotkania Kulczyk i Tusk rozmawiali m.in. o inwestycjach i budowie mostu energetycznego na Ukrainie, a Kulczyk liczył, że ABW będzie go chronić przed ewentualną prowokacją Rosjan.
Główny rozgrywający afery podsłuchowej to Marek Falenta. O jego kontaktach ze służbami specjalnymi mówiono już wielokrotnie. Sugerowały to akta ujawnione przez Zbigniewa Stonogę, powiązania biznesmena z ABW potwierdziły ostatnie ustalenia "Newsweeka". Z ostatnich ustaleń redakcji Adama Michnika wynikało, że jednocześnie Marek Falenta pozostawał w ostatnich latach w bliskich kontaktach zarówno z funkcjonariuszami Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, jak i Centralnego Biura Antykorupcyjnego, oraz Centralnego Biura Śledczego Policji.
Jak dowiedział się portal TVN24, prokuratura zamyka śledztwo ws. afery podsłuchowej. We wrześniu akt oskarżenia trafi do sądu.