Złoto oraz inne kosztowności, które władze nazistowskich Niemiec ukryły w kopalni soli w Merkers. Zdjęcie wykonane w kwietniu 1945 roku przez Amerykanów.
Złoto oraz inne kosztowności, które władze nazistowskich Niemiec ukryły w kopalni soli w Merkers. Zdjęcie wykonane w kwietniu 1945 roku przez Amerykanów. Fot. Cpl. Donald R. Ornitz / U.S. Army / PD

Informacja o znalezieniu "złotego pociągu" z okresu II wojny światowej na terenie Wałbrzycha stała się sensacją ostatnich dni, a o znalezisku rozpisywały się polskie i zagraniczne media. Spekuluje się, że historyczny pociąg może być pełen złota, kosztowności i dzieł sztuki, które pod koniec wojny wywieziono z Wrocławia. Małgorzata Omilanowska, minister kultury i dziedzictwa narodowego studzi jednak emocje i przestrzega przed nadmiernym entuzjazmem. – Do sprawy należy podejść z wielkim spokojem – mówi.

REKLAMA
Sprawa "złotego pociągu" ujrzała światło dzienne za sprawą dwóch prawników z Wałbrzycha. To właśnie oni na polecenie dwóch prywatnych osób poinformowali o nietypowym znalezisku lokalnych samorządowców. Pogłoski o odnalezieniu cennego pociągu robią prawdziwą furorę, ale minister Omilanowska do tych rewelacji podchodzi z dystansem.
– Oczywiście wszyscy chcielibyśmy, żeby tam były skarby - najlepiej wszystkie naraz, których szukamy, i wszystkie utracone dzieła sztuki, bo każdemu marzy się, żeby wreszcie zdarzyło się coś spektakularnego na linii poszukiwania skarbów, co byłoby wielkim przełomem w naszych żmudnych wieloletnich staraniach, ale jestem na razie jeszcze bardzo sceptyczna w stosunku do tej całej historii, bo w istocie rzeczy nie wiemy nic na pewno – powiedziała szefowa resortu kultury.
Według minister Omilanowskiej, jeśli informacje o pociągu się potwierdzą, to jego zawartość i tak może niektórych rozczarować, a zamiast drogocennych przedmiotów i złota, jego wnętrze może jej zdaniem skrywać dokumenty. – Jeżeli się nawet potwierdzi, że ten pociąg tam jest na 100 proc., to nie wiemy naprawdę, co na jego pokładzie jest. Marzyć można o wielkich skarbach, a potem przekonać się, że tam są po prostu np. dokumenty dotyczące fabryki. One będą bardzo cenne z punktu widzenia badań historycznych, ale 'skrzynie złota' pobudzające wyobraźnię mogą się okazać mitem.
O słynnym pociągu mówił też Generalny Konserwator Zabytków Piotr Żuchnowski. Podczas piątkowej konferencji prasowej stwierdził, że pociąg "na 99 proc. istnieje". Zdradził też, że wskazówki odnośnie lokalizacji pociągu zostały przekazane na łożu śmierci przez osobę, która brała udział w jego ukrywaniu.
Źródło: Polskie Radio