Organy państwa zostały powiadomione o odkryciu, jakiego dokonano na terenie Wałbrzycha. Znalazcy tego, co może okazać się „złotym pociągiem”, dopełnili wszystkich formalności i czekają na działania władz, które dysponują odpowiednimi środkami technicznymi.
Podczas zorganizowanej w środę konferencji prasowej – w której wziął udział wiceprezydent Wałbrzycha Zbigniew Nowaczyk – reprezentujący dwóch odkrywców radca prawny Jarosław Chmielewski poinformował, że jego klienci precyzyjnie określili parametry znaleziska.
Prawnik nie chciał podać żadnych szczegółów, nie potwierdził też, że na pewno chodzi o „złoty pociąg”, którym Niemcy wywozili podczas II wojny światowej złoto z Wrocławia.
– Oczekujemy na dalsze kroki organów centralnych, aby doszło do wyjaśnienia sprawy – dodał Chmielewski. Prawnik wyjaśnił, że na mocy obowiązujących przepisów znalezisko należy do Skarbu Państwa. Odkrywcy (Polak i Niemiec) liczą, że otrzymają znaleźne.
Wiceprezydent Nowaczyk potwierdził zaś, że odkrycia dokonano w Wałbrzychu. – Znalezisko jest na terenie miasta, w jego granicach administracyjnych. Nie mogę państwu oczywiście wskazać tego miejsca. Zgodnie z przepisami musimy powiadomić określone ministerstwa, które będą mogły poczynić kolejne kroki – zaznaczył Nowaczyk.
Monika Kuhnke z Zespołu ds. Rewindykacji Dóbr Kultury Ministerstwa Spraw Zagranicznych powiedziała radiu RMF FM, że gdyby faktycznie natrafiono na „złoty pociąg”, to Polska weszłaby w posiadanie dóbr należących podczas II wojny światowej do państwa niemieckiego.
– Gdyby w tajemniczym, ukrytym pod ziemią pociągu odnaleziono dzieła sztuki, to te, które były niemiecką własnością publiczną, zostałyby przejęte przez Polskę. Te należące do osób prywatnych przekazano by właścicielom albo ich spadkobiercom – wyjaśniła Kuhnke.