
Reklama.
Prezydent Duda powiedział niemieckiemu prezydentowi, że Polska nie jest państwem sprawiedliwym. Czy to ‘donos” – jak mówią politycy PO?
Politycy, którzy tak mówią, chyba nigdy nie byli za granicą na poważnych rozmowach, albo uważają prezydenta Niemiec za idiotę, który nie wie, czemu zmienił się w Polsce prezydent, czemu Duda wygrał wybory. Być może politycy PO uważają, że niemieccy dyplomaci, którzy ślą raporty z Warszawy do Berlina, nie piszą o tym, że w Polsce narasta poczucie społecznej niesprawiedliwości. Myślę, że ich wypowiedzi należy okryć miłosiernym milczeniem.
Ale czy to nie jest jednak “kalanie własnego gniazda”? Gdzie jest granica krytyki własnego państwa w rozmowie z przedstawicielami innego kraju?
Prezydent Duda mówił o błędach, które popełniono w okresie transformacji. To jest zupełnie coś innego, niż np. mówienie na arenie międzynarodowej o antysemityzmie Polaków czy odpowiedzialności za Holocaust. Takie wypowiedzi są donosicielstwem. W każdym kraju rządzący robią błędy, więc nie widzę w opinii prezydenta Dudy nic zaskakującego. To jest szukanie dziury w całym. Platforma wszędzie chce przenosić walkę partyjną. To coś żenującego. Myślę, że wyborcy to widzą i PO rozliczą.
Porozmawiajmy o imigrantach. Nie ma pan wrażenia, że w Polsce politycy zbyt rzadko na ten temat dyskutują? Że temat przed wyborami po prostu nie żyje?
Rozmawia pan z politykiem, który na ten temat wypowiada się bardzo często. Parę lat temu napisałem tekst mówiący o tym, że źle się stało, że w raporcie “Polska 2030” przygotowanym przez rząd Tuska w zasadzie nie było nic o imigrantach. A przecież jest rzeczą oczywistą, że Polska coraz bardziej będzie adresem dla mniej lub bardziej chcianych gości z Afryki i Azji. Apelowałem, by polskie państwo przyjęły zasady polityki imigracyjnej i uczyło się na błędach krajów zachodniej Europy.
Jakie powinny być te zasady?
Ja pisałem o pewnej hierarchii, czyli powiedzeniu, na których imigrantach najbardziej nam zależy. Otóż Polska przede wszystkim powinna przyjmować Polaków z dawnego Związku Sowieckiego, np. z Kazachstanu, gdzie ich rodziny zostały wywiezione. To jest zgodne z nauką Kościoła – najpierw trzeba myśleć o swoich. W drugiej kolejności trzeba otwierać się na ludzi kulturowo, cywilizacyjnie nam bliskich. Czyli np. na Ukraińców i Białorusinów. W trzeciej kolejności są dopiero przybysze z innych kontynentów.
Jakie powinny być te zasady?
Ja pisałem o pewnej hierarchii, czyli powiedzeniu, na których imigrantach najbardziej nam zależy. Otóż Polska przede wszystkim powinna przyjmować Polaków z dawnego Związku Sowieckiego, np. z Kazachstanu, gdzie ich rodziny zostały wywiezione. To jest zgodne z nauką Kościoła – najpierw trzeba myśleć o swoich. W drugiej kolejności trzeba otwierać się na ludzi kulturowo, cywilizacyjnie nam bliskich. Czyli np. na Ukraińców i Białorusinów. W trzeciej kolejności są dopiero przybysze z innych kontynentów.
Przy czym uważam, że trzeba pomyśleć, jak oni się będą u nas czuli. W Polsce praktycznie nie ma muzułmanów, więc nasz kraj nie będzie dla nich najszczęśliwszym adresem. U nas będą się lepiej czuli syryjscy chrześcijanie.
Jak pan ocenia działania rządu Kopacz w kontekście imigracji?
Jak pan ocenia działania rządu Kopacz w kontekście imigracji?
Wielkim błędem rządu Kopacz było to, że w debacie o imigracji w UE na poziomie premierów czy ministrów w ogóle nie “sprzedano” faktu, że Polska przyjęła już tysiące uchodźców z Czeczenii po agresji Rosji na tę republikę. Przyjęliśmy też uchodźców z Ukrainy. Dlatego nie można mówić, że Francja czy Niemcy są solidarne, a my nie. Jesteśmy solidarni i będziemy. Tym bardziej, jeśli zrealizują się zapowiedzi Putina, który daje do zrozumienia, że będzie chciał przebić się i zrobić połączenie lądowe na Krym. Wtedy kto przyjmie tysiące ukraińskich uchodźców? My.
Napisz do autora: michal.gasior@natemat.pl