Bieda aż piszczy. Świętokrzyskie skrajnie biednie. Sytuacja dramatyczna. Brak perspektyw – to tylko niektóre doniesienia mediów o tym, jak żyje się w całym województwie. W Kielcach gołym okiem tego nie widać. Nowe drogi, chodniki, najdroższe przystanki w całej Polsce. Tylko pracy brak. Niemal żadnych inwestycji. I, jak mówią mieszkańcy, żadnej energii, która mogłaby je szybko do miasta sprowadzić. – Liroy też nie pomoże. Nie mieszka tu od lat, nie ma autorytetu. Po co Kukiz go wystawił? – żartują.
W Kielcach słyszę, że mają pecha do politycznych nazwisk. Brakuje mocnych polityków, którzy byliby związani z regionem. Z ramienia PO ”jedynką” ma być Grzegorz Schetyna, który z Kielcami niewiele ma wspólnego. PiS – Anna Maria Krupka, radna sejmiku mazowieckiego z Warszawy. Liroy, owszem kiedyś tu mieszkał, ale wyprowadził się na Pomorze kilkanaście lat temu. Teraz ma być ”jedynką” Kukiza.
– To nieporozumienie. Nie jest w Kielcach już tak popularny. Nie jest z naszym miastem utożsamiany. Wątpię, czy zyska wielu zwolenników – uważa Krzysztof Gorzelak, dziennikarz lokalnego portalu Nasze Kielce. Ale nie tylko on. Podobne głosy słyszę od innych mieszkańców. Większość traktuje wybór Liroya jedynie jako ciekawostkę.
– Może jednak udałoby mu się bardziej wypromować miasto? Zmienić wizerunek? – pytam.
– Nie sądzę. On nie ma już dużego autorytetu. Nie zmieni tego, że młodzi nie mają tu perspektyw – pada odpowiedź.
Patrzą na nas stereotypami Najnowszy raport GUS pokazuje, że aż 12,2 proc. mieszkańców województwa świętokrzyskiego żyje w skrajnym ubóstwie. To niewiele mniej od najgorszych pod tym względem Warmii i Mazur. ”Na tle innych województw Świętokrzyskie wypada dramatycznie” – podsumował portal Strefa Biznesu. I taki wizerunek Kielc idzie w świat. Miasta, którym od 2002 roku rządzi prezydent popierany przez PiS (jak tłumaczą lokalni dziennikarze, PIS rządzi pośrednio w Kielcach, a PSL bezpośrednio w województwie).
– Trochę takie raporty szkodzą miastu, bo co innego biedniejsze regiony województwa, a co innego Kielce. Tu nie żyje się źle, a miasto pięknieje. Ludzie patrzą jednak na nas stereotypami. Niedawno była u mnie rodzina z Tychów. Przyjechali z przekonaniem, że w Kielcach umarł przemysł, że są porzucone fabryki. Myśleli, że zobaczą tylko blokowiska z lat 60. czy 70. A zobaczyli piękne miasto i byli zaskoczeni – mówi Marek Scelina, dyrektor kieleckiego MOPS. Chwali kieleckie uczelnie. Mówi, że dla wielu mieszkańców regionu to droga do awansu. – Bezrobocie tutaj to przeciętna krajowa. Miasto jest stale upiększane. Mamy najlepszą komunikację miejską w Polsce – mówi.
Ale od młodych słyszę, że jest źle. Że miasto nie daje im szans na rozwój. Że w mieście pojawił się pomysł, by odwołać prezydenta. By zwołać w tej sprawie referendum.
Miasto się wyludnia
Jak jest naprawdę? Czy tak, jak kilka miesięcy temu powiedział największy przedsiębiorca pochodzący z Kielc wywołując lokalną burzę? Michał Sołowow stwierdził wtedy, że Kielce umierają. Bo nie ma inwestycji, pomysłów, miasto się nie rozwija, stoi w miejscu.
Statystyki nie kłamią, biednie jest
W Kielcach teoretycznie mieszka 201 tys. mieszkańców, choć podobno liczba ta zeszła już poniżej 200 tysięcy, a za kilkanaście lat ma zmniejszyć się jeszcze o jedną trzecią. Wszyscy w Kielcach mówią, że młodzi z miasta uciekają. I mimo że na miejscu jest i państwowa politechnika, i państwowy uniwersytet, wolą jechać na studia do Warszawy, Krakowa czy Wrocławia. A potem nie wracają. Lokalne media informują zaś o upadających sklepach, restauracjach.
– Jest biednie, statystyki nie kłamią. Będzie tak, dopóki nie pojawią się inwestycje i nowe miejsca pracy. Ale na razie, choć miasto wizualnie się zmienia i wiele wysiłków jest czynionych na rzecz modernizacji regionu, siły inwestycyjnej brakuje – przyznaje Janusz Kania, red. naczelny lokalnego portalu ”Echo Dnia”. W Kielcach powstał co prawda Park Technologiczny, ale nowych fabryk powstaje tam, jak na lekarstwo. W mieście organizowane są targi, m.in. zbrojeniowe (ruszają akurat 1.09), czy rolnicze. – One budują wizerunek miasta, ale co z tego, skoro trwają 3 dni, a potem wszystko wraca do normy. A jeszcze kilka lat temu Kielce były stolicą budownictwa – mówi Krzysztof Gorzelak.
Przystanek za 400 tys zł
Dlatego wielu ludziom nie podoba się rozrzutność włodarzy. Choćby to, że całe województwo przoduje w kraju w wydatkach na administrację. Szczególnie – choć miasto wygląda coraz ładniej, z czym wszyscy się zgadzają – nie podobają się koszta rewitalizacji. A przede wszystkim nowe przystanki. 81 sztuk, które kosztują miasto 32 mln zł. Średnio 400 tys. zł jeden z przystanek. Najdroższe w Polsce, a może i Europie?
Miasto chciałoby też mieć lotnisko. To koszt setek milionów złotych. Ale przeciwnicy cały czas straszą, że Radom też chciał mieć lotnisko i co? Przez ponad rok od jego powstania z lotniska nie odleciał żaden samolot.
Nie poparł Komorowskiego
Niedawno w Kielcach była Beata Szydło i mówiła o głodnych dzieciach, o biednych, których powinno być stać na wykupienie leków. Słuchały jej tłumy. Wyborcy prezydenta Kielc, który – jak przypomniała Telewizja Republika, jako jedyny z prezydentów miast wojewódzkich – nie poparł w wyborach prezydenckich Bronisława Komorowskiego.
– Wojciech Lubawski aktywnie włączył się w kampanię prezydenta Andrzeja Dudy jako jedyny chyba z prezydentów miast wojewódzkich, za co PIS mu dziękował w centrum miasta – mówi Krzysztof Gorzelak. Starsi go uwielbiają, dlatego wygrywa wybory. – Głosują na prezydenta przy udziale Kościoła. Bo widzą ładne miasto. Nowe chodniki, drogi, mosty, programy dla seniorów. Młodych jednak jest coraz mniej. Oni widzą tylko brak perspektyw. Dlatego stąd uciekają – tłumaczy dziennnikarz. Dodaje, że Kielce to specyficzne miasto. Świętokrzyska PO rzadko dochodzi tu do głosu.
Kiedy w 2002 roku prezydent Wojciech Lubawski obejmował władzę w Kielcach obiecywał mieszkańcom szybki rozwój, wzrost dochodów i wielu inwestorów tworzących nowe miejsca pracy. Dziś, 13 lat później, Kielce są jednym z najszybciej wyludniających się i najbiedniejszych miast wojewódzkich w Polsce, z drugim bezrobociem, jednymi z najniższych zarobków i największą wśród tych ośrodków liczbą osób pracujących na czarno, na umowach śmieciowych i za najniższą krajową.Czytaj więcej
Pomysłodawcy referendum
Według statystyk, opartych m.in. o dane GUS-u i Eurostat-u, między 2030, a 2035 rokiem będziemy najstarszym i najbiedniejszym miastem wojewódzkim w Polsce, liczba mieszkańców spadnie poniżej 150 tysięcy, a w mieście będzie się rodzić zaledwie 40% obecnej liczby dzieci. Równocześnie prezydent nie potrafi wskazać ani realnych wizji, ani konkretnych rozwiązań mogących zmienić ten stan rzeczy. Czytaj więcej